• Posłanki Nowoczesnej wyraziły zaniepokojenie medialnymi informacjami, jakoby resort rodziny szukał możliwości wypowiedzenia przez Polskę konwencji o przeciwdziałaniu przemocy domowej.
• - Trzy kobiety giną tygodniowo od przemocy domowej - mówiła Monika Rosa (Nowoczesna). Poseł tą statystyką uzasadniała konieczność obowiązywania konwencji w Polsce.
• Do pytań o konwencję, skierowanych do rządu, dołączyła się pozaparlamentarna, lewicowa partia Razem.
Posłanki Nowoczesnej - Kamila Gasiuk-Pihowicz i Monika Rosa - w Sejmie wyrażały obawy o obowiązywanie w Polsce Konwencji antyprzemocowej wobec kobiet.
- Apelujemy do rządu RP, by stanął po stronie ofiar, słabszych - mówiła Gasiuk-Pihowicz. - W odniesieniu do tej konwencji nie można kierować się krótkowzrocznymi kalkulacjami politycznymi. To sprawa fundamentalna.
W pierwszych dniach grudnia pojawiły się informacje medialne, że rząd PR próbował zaciągnąć opinii prawnej o możliwości wypowiedzenia tego międzynarodowego dokumentu. O taką ekspertyzę miało zabiegać Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Czytaj: Czego boi się PiS? Odpowiadał poseł Nowoczesnej
Posłanka Nowoczesnej zaapelowała do strony rządzącej, by ostrożnie podchodziła do tego tematu i by nie dała wprowadzić w tę sprawę ideologii. - W ciągu roku od ratyfikowania konwencji nie wydarzyło się nic, co wieszczyli prawicowi politycy PiS - dodawała swoje obserwacje polityk Nowoczesnej.
Przeciwnie, polityk formacji Ryszarda Petru zaakcentowała, że sądy w Polsce powoływały się na konwencję, co podniosło poziom ochrony przed przemocą w naszym kraju.
Monika Rosa następnie dopowiedziała, że formacja kieruje apel do innych posłów, ministrów rządu Beaty Szydło: - Trzy kobiety giną tygodniowo od przemocy domowej - mówiła. - Przywiązanie do tradycji nie może skazywać ofiary przemocy domowej na samotność. Konwencja z jednej strony zapewnia i walczy o profilaktykę, ale i zapewnić ma ofiarom fundamentalną sprawiedliwość.
Partia Razem także broni konwencji
Tematem zainteresowała się też opozycja pozaparlamentarna. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z zarządu partii Razem pisała na Facebooku:
- Konwencja to bezpiecznik. Zobowiązuje Polskę do ścigania gwałtów z urzędu, do tworzenia schronisk, ośrodków wsparcia i infolinii dla ofiar przemocy domowej. Wymówienie konwencji przez Polskę to realne i ogromne zagrożenie naszych praw. (...) Walka z przemocą domową "kłóci się" z poglądami rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej to dokument z roku 2011, podpisany w Stambule. Konwencję przygotowała Rada Europy. W Polsce została ratyfikowana w 2015 roku.
Czytaj: Petru: Polska nie chce być drugimi Węgrami
Jej głównym zadaniem jest przeciwdziałania wszelkim formom przemocy wobec kobiet na poziomie europejskim. Zobowiązała ona kraje ratyfikujące do nowelizacji prawa pod kontem przemocy seksualnej wobec kobiet, pomocy ofiarom przemocy seksualnej, itp.
Gdy toczyła się w Polsce debata o ratyfikacji tego dokumentu, część opinii publicznej dopatrywała się w dokumencie uderzenia w tradycyjne pojmowanie rodziny.
KOMENTARZE (3)
Do artykułu: Sejm. Nowoczesna boi się wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej