Minister Mariusz Kamiński przedstawiając listę dziennikarzy, wobec których służby specjalne za rządów PO prowadziły inwigilację, nie kwestionował prawa do podjęcia tych działań, tylko w dwóch przypadkach uznał je za zbyt szerokie - powiedział b. koordynator służb specjalnych Marek Biernacki (PO).
Biernacki powiedział, że lista, która wynika z audytu w służbach za okres 8-letnich rządów PO, nie oznacza, że w tych przypadkach zostało złamane prawo. Dopiero po ewentualnym skierowaniu zawiadomień i ocenie tych materiałów w prokuraturze będzie można mówić, czy doszło do złamania prawa - podkreślał po piątkowych obradach sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
- Minister Kamiński nie zakwestionował prawidłowości rozpoczęcia tych postępowań, tylko w dwóch wypadkach według niego środki były zbyt duże i zbadano zbyt szeroką strefę - powiedział Biernacki. - Kwestia jest nie w legalności, tylko w skali - dodał.
Przeczytaj: Sędzia Rzepliński o stanowisku Komisji Weneckiej
- Nie było nielegalnych czynności operacyjno-rozpoznawczych, ani też śledczo-rozpoznawczych wobec dziennikarzy; nie stwierdzono ich - podkreślił.
Zaznaczył, że podczas komisji nie podano, jakich spraw dotyczyły te przypadki inwigilacji. Podkreślił jednak, że gdyby choć w jednym przypadku okazało się, że prawo zostało złamane, byłoby to naganne, za co należy się wstydzić i wyciągnąć konsekwencje.
W jego ocenie sprawą powinna się zająć sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Powinna ona zapoznać się z informacją prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w tej sprawie - ocenił. Jego zdaniem nie jest potrzebna do tego komisja śledcza.
Biernacki podkreślił, że przez 8 lat państwo było bezpiecznie i obywatele funkcjonowali bezpiecznie.
- Były wpadki - nie ukrywajmy, jak słynna afera taśmowa, nieszczęsne wejście do "Wprost", tego typu sprawy - dodał.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Marek Biernacki wątpi w sens inwigilacji dziennikarzy za rządów PO