Reforma oświaty: Nauczyciele powinni zacząć szukać pracy?
• Istnieje silna obawa, że likwidacja gimnazjów pociągnie za sobą zwolnienia nauczycieli,
• Choć wejście reformy w życie zbliża się wielkimi krokami, sami nauczyciele na razie pracy nie szukają.
• Prawdziwą skalę zwolnień poznamy najwcześniej na początku czerwca.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zakończyło kolejny etap wdrażania zmian w polskich szkołach – 14 lutego minister Anna Zalewska podpisała rozporządzenie w sprawie podstawy programowej. W tym samym czasie samorządy przygotowują uchwały dotyczące zmiany sieci szkół, na co mają czas do końca marca.
Faktyczny początek wdrażania zmian w szkołach nastąpi od 1 września. Istnieje silna obawa, że likwidacja gimnazjów pociągnie za sobą zwolnienia nauczycieli, także dlatego w niektórych szkołach trwają protesty, skracane są np. lekcje.
- Nauczyciele nie stracą pracy. Część z nich może natomiast zmienić pracodawcę. W wyniku reformy spodziewamy się raczej zwiększenia zapotrzebowania na nauczycieli – uspokaja resort edukacji.
Nauczyciele nie szukają pracy
Czy rzeczywiście tak będzie? Zapytaliśmy urzędników, czy w ostatnich miesiącach odnotowano zwiększoną liczbę zarejestrowanych nauczycieli szukających zatrudnienia.
- Nie mamy takiego problemu, żeby ze szkół nauczyciele się zgłaszali, że poszukują pracy. Przynajmniej na razie. Tendencja jest cały czas równa – mówi Joanna Broncel, kierownik działu rozwoju zasobów ludzkich w Urzędzie Pracy w Chorzowie.
Czytaj też: Anna Zalewska kreśli koniec reformy edukacji. "Do 31 marca zapadną wszystkie decyzje"
Więcej zgłoszeń otrzymują urzędnicy w Poznaniu, jednak tam też tendencja jest wyrównana.
Z kolei Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku sprawdził dla osoby poszukujące pracy w zawodzie nauczyciela na przestrzeni listopada, grudnia i stycznia przełomu 2016 i 2017 roku, a także w analogicznym okresie rok wcześniej.
- Z danych statystycznych wynika, iż w ostatnich 3 miesiącach zarejestrowało się o 44 nauczycieli więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – mówi Jolanta Tulkis z białostockiego urzędu.
Miasta przestrzegają przed reformą
Wielu samorządowców przestrzega, że reforma edukacji pociągnie za sobą wielomilionowe koszty związane z przystosowaniem szkół do nowego ustroju. Jednak gdy mowa o zwolnieniach nauczycieli, rzadko kiedy padają konkretne liczby.
Wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski zasygnalizował, że w związku z reformą pracę w tym mieście może stracić jedna piąta nauczycieli pracujących w gimnazjach.
Sosnowiec wstępnie wyliczył, że nawet 250 nauczycieli z 25 gimnazjów może być zagrożonych utratą pracy przez reformę edukacji. Podobnie wyliczała Częstochowa, gdzie mówi się, że wprowadzenie reformy spowoduje zwolnienie co najmniej 200 nauczycieli.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Reforma oświaty: Ilu nauczycieli faktycznie straci pracę?