Wiceminister Michał Dworczyk nie wyklucza, że manewry rosyjsko-białoruskie Zapad 2017 nie skończą się całkowitym wycofaniem sił Federacji Rosyjskiej spod granic RP.
• Manewry są już jesienną tradycją sił Związku Białorusi i Rosji (ZBiR).
• Wiceminister przekonuje, że polskie źródła donoszą o przygotowywanym znacznie większym udziale sił rosyjskich w manewrach, niż przekazują to oficjalne rosyjskie źródła.
• Wiceminister Michał Dworczyk akcentuje, że Moskwie nie można ufać, bo po Gruzji i Ukrainie widzimy "prawdziwe oblicze" wschodniego sąsiada.
Od kilku lat siły militarne Rosji i Białorusi przeprowadzają wczesną jesienią manewry wojskowe, które koordynują wojskowi Federacji Rosyjskiej. W tym roku, jednym z niepokojących sygnałów dotyczących tego przedsięwzięcia militarnego, jest możliwość udziału nawet 100 tysięcy żołnierzy w manewrach naszych wschodnich sąsiadów.
W Polsce poświęcił znaczne zainteresowanie tej sprawie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który odwiedził Polskę w ostatnich dniach sierpnia. Więcej o jego ocenie manewrów przeczytasz tutaj.
W poniedziałek (28 sierpnia) tę sytuację komentował także poseł i wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk.
- Oficjalnie liczba żołnierzy rosyjskich w czasie manewrów Zapad 2017 sięgnie 13 tysięcy, ale wiemy, że de facto ćwiczenia będą miały większy zakres - przekonywał polityk, bliski współpracownik Antoniego Macierewicza. To słowa z anteny Polskiego Radia, z audycji "Sygnały Dnia".
Czytaj też: Antoni Macierewicz o manewrach Zapad 2017
W ocenie polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej (MON), strona NATO może mieć uzasadnione obawy, że Federacja Rosyjska nie wycofa oddziałów i sprzętu z Białorusi po manewrach. Jeśli do tego by doszło, uzasadnionym dla Dworczyka jest, by mówić o kolejnym nieposzanowaniu ustaleń porozumień międzynarodowych przez Moskwę.
- To bezprecedensowe łamanie prawa międzynarodowego - zaznaczał i przypominał w Polskim Radiu działania Rosji w Gruzji, a potem na Ukrainie. - (Tam Rosja - red.) pokazała swoje prawdziwe oblicze - konkludował polski urzędnik obrony narodowej.
Jak NATO odpowiada na zaczepki?
Pomimo ostrej krytyki skierowanej w poniedziałek (28 sierpnia) do Rosjan przez Dworczyka MON, od dłuższego czasu, podkreśla kroki, jakie podejmowane są, by zwiększyć polskie bezpieczeństwo militarne.
Według MON, obecność wojsk sojuszniczych w Polsce wciąż się zwiększa, co jest efektem postanowień szczytu NATO z Warszawy. Co więcej, zapewnienia strony amerykańskiej o zobowiązaniach wobec Europy Środkowej i Wschodniej są mocne po wizycie Donalda Trumpa w Warszawie w lipcu br.
Okiem pani premier
O manewrach mówiła też w ostatnich dniach sierpnia premier Beata Szydło. Nawiązała w tym wystąpieniu do wkładu polityki RP do ogólnej militarnej doktryny NATO. Jak mówiła premier w Telewizji Republika w piątek (25 sierpnia): - Polska bardzo solidnie realizuje zobowiązania natowskie, zwiększamy finansowanie armii. Przyjęliśmy ustawę, w której gwarantujemy wzrosty na armię przez kolejne lata, to jest kwestia naszej racji stanu.
Odnosząc się do manewrów Zapad, premier powiedziała: - Przyglądamy się temu, nie tylko my, ja w rozmowie z moimi kolegami, szczególnie z krajów bałtyckich, rozmawialiśmy na ten temat i wszyscy jesteśmy przekonani, że to jest z jednej strony demonstracja siły, ale też z drugiej strony to jest realne zagrożenie dla naszych państw.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Manewry Zapad 2017 niepokoją Polskę. Wiceminister Dworczyk rozważa scenariusze