Przeprowadzone na zlecenie NIK badanie opinii publicznej (na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie 1002 osób) wykazało bardzo niski stopień rozpoznawalności dzielnicowych i identyfikacji tej funkcji wśród mieszkańców.
85 proc., czyli zdecydowana większość ankietowanych, deklarowała, że wie kim jest dzielnicowy. Jednocześnie aż trzy czwarte z nich nie potrafiło precyzyjnie wskazać zadań dzielnicowych, przy czym do najmniej zorientowanych należeli mieszkańcy największych aglomeracji.Zdecydowana większość (83 proc.) mieszkańców nie zna osobiście swojego dzielnicowego, a ponad połowa (55 proc.) w ogóle nie wie, kto jest ich dzielnicowym, tzn. nie znają go nawet z widzenia, bądź z relacji innych osób. Swojego dzielnicowego najczęściej nie znają najmłodsi i najstarsi respondenci oraz mieszkańcy dużych miast.
Ankietowani, którzy w konkretnych sytuacjach zetknęli się z dzielnicowymi, jednoznacznie pozytywnie oceniali ich fachowość i zaangażowanie.
Dobre relacje policji ze społeczeństwem
Zdaniem Izby, badania opinii publicznej potwierdziły brak wykorzystania potencjału tkwiącego w dobrze zorganizowanej służbie dzielnicowych, którzy mogliby stać się funkcjonariuszami budującymi dobre relacje policji ze społeczeństwem.
Jak wynika z raportu NIK „Wykonywanie zadań przez dzielnicowych” kierownictwo policji nie wypracowało spójnej koncepcji wykorzystania dzielnicowych (blisko 8 tys. policjantów) i nie przyjęło w tym zakresie precyzyjnych regulacji prawnych.
Ustanowione w tym zakresie przepisy były niespójne i wykluczały się wzajemnie. O ile bowiem w zarządzeniu o dzielnicowych zawarte zostały obostrzenia dotyczące powierzania im dodatkowych obowiązków, to równorzędne regulacje stanowiły podstawę do praktycznie nieograniczonego „obciążania” zadaniami tej grupy funkcjonariuszy.
Czytaj też: Bunt samorządów przeciw mniejszym kompetencjom i większym opłatom
Brak jednolitego w skali kraju modelu działania dzielnicowych, powodował, że byli oni „zawieszeni” między dwiema zasadniczymi funkcjami policji: działaniami profilaktycznymi (m.in. rozpoznanie rejonu, prewencja kryminalna, praca z młodzieżą i rodzinami zagrożonymi patologiami i zjawiskiem przemocy) oraz działaniami represyjnymi (m.in. interwencje, ujawnianie sprawców przestępstw i wykroczeń oraz karanie ich mandatami).
W efekcie oczekiwania wobec dzielnicowych z jednej strony dotyczą współpracy ze społecznościami lokalnymi i budowania wzajemnego zaufania, a jednocześnie z drugiej - surowego egzekwowania przestrzegania przepisów.
Faktyczne decyzje dotyczące wykorzystania dzielnicowych zostały pozostawione kierownikom lokalnych jednostek policji, którzy m.in. ze względu na problemy kadrowe i finansowe, w wielu przypadkach wykorzystywali ich, przede wszystkim jako „rezerwę kadrową”.
Zobacz też: Szydło: Armia musi mieć najlepszy i najnowocześniejszy sprzęt
Jak wylicza NIK dzielnicowi byli wykorzystywani przez przełożonych m.in. do reagowania w pilnych sytuacjach, często odciążali też inne piony i komórki organizacyjne postrzegane jako bardziej priorytetowe.
Dodatkowe zadania zlecane dzielnicowym związane były przede wszystkim: ze służbą patrolowo-interwencyjną (patrole, obsługa zdarzeń i interwencji, doprowadzenia), z zabezpieczaniem imprez masowych (nieetatowe odziały prewencji), z pracami administracyjno-biurowymi (np. od 5 do 8 godzin dziennie w jednym z komisariatów w Krakowie), czynnościami dochodzeniowo-śledczymi oraz ustaleniami i doręczaniem korespondencji na zlecenie policji, sądów i innych podmiotów.
Czytaj cały artykuł na portalsamorzadowy.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dzielnicowi to policyjna "zapchajdziura"?