· Były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jest oskarżony przez rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu do Smoleńska w kwietniu 2010 roku.
· W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” mówił o okolicznościach związanych z katastrofą smoleńską.
· Jego zdaniem do katastrofy doszło dlatego, że w skrajnie niesprzyjających warunkach atmosferycznych piloci zeszli zbyt nisko.
· Uważa, że sam prezes PiS nie wierzy w teorię o zamachu.
- Do katastrofy w Smoleńsku doszło dlatego, że w skrajnie niesprzyjających warunkach atmosferycznych piloci zeszli zbyt nisko, będąc pod presją tego wszystkiego, co działo się za ich plecami. Mówię to najdelikatniej, jak potrafię – powiedział w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Tomasz Arabski, były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Tomasz Arabski jest jedną z pięciu osób oskarżonych w trybie prywatnym przez rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. I to tej kwestii dotyczyła jego rozmowa z „DGP”.
- To jest bardzo trudna sytuacja, ale nie będę robił z siebie męczennika. Poradzę sobie. To, co się wydarzyło w Smoleńsku, przeżywałem dużo bardziej 10 kwietnia, kiedy byłem tam na miejscu, i potem, kiedy się spotykałem z rodzinami ludzi, często również przyjaciół, którzy tam zginęli. Wtedy, w Moskwie, to były prawdziwie traumatyczne dni – mówił.
Jak dodawał, proces rozpocznie się w marcu. - Nie boję się, z jednej strony dlatego, że prawda jest moją tarczą, z drugiej, jeśli ktoś pełen nienawiści chce, żebym się bał, to mu nie dam tej satysfakcji – mówił.
Arabski powiedział, że sam do końca nie wiedział, czy prezydent będzie jechał do Katynia. Odniósł się także do krytycznych opinii na jego temat, płynących ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości. Przypomniał, że to oni, po tym, jak zginął prezydent, poszli na… obiad.
– Wtedy, 10 kwietnia, znaleźliśmy się w sytuacji krańcowej, zarówno ci, którzy rządzili, i ci, którzy byli w opozycji. Nie mam zdolności, żeby ocenić, co można by lepiej zrobić. Ci, którzy są teraz aktywni, mówią o spisku, przecież byli wtedy w Smoleńsku, niektórzy nawet organizowali wizytę prezydenta Kaczyńskiego. I wie pani, oni wtedy 10 kwietnia, kiedy zginął prezydent Rzeczypospolitej, nasz prezydent i 95 innych osób, poszli w Smoleńsku na obiad, a potem wrócili do Polski – twierdził.
Dopytywany, czy chodzi m.in. o Antoniego Macierewicza, potwierdza: – Oczywiście. Choćby on. Nie chce mi się wymieniać nazwisk. Oni wiedzą – powiedział.
Jego zdaniem w teorię zamachu nie wierzy sam Jarosław Kaczyński. – Myślę, że nie wierzy. Jest na to za inteligentny – uważa.
Arabski nie dziwi się, że całe zainteresowanie wokół katastrofy smoleńskiej skupione jest wokół jego osoby. – Z tych, którzy byli odpowiedzialni za przygotowanie wizyt premiera i prezydenta przeżyłem tylko ja, i w sposób naturalny na mnie skupia się zainteresowanie – dodawał.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Tomasz Arabski: Nie będę robił z siebie męczennika