XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

MEN kontra nauczyciele: Anna Zalewska będzie miała problem. Solidarność obiecuje, że nie odpuści

- Powtórzę raz jeszcze: skoro minimalne wynagrodzenie  w gospodarce od 2012 do 2016 r. wzrosło o 23,1 proc. wydaje nam się, że wzrost płacy o 20 proc. dla tych, którzy przez te lata nie dostali podwyżek, jest uzasadniony – mówi w obszernym wywiadzie dla Parlamentarny.pl Jerzy Ewertowski, przewodniczący zespołu płacowego Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.

Nauczyciele od lat narzekają, że zarabiają zbyt mało. Inaczej dotąd wyliczało ich zarobki MEN. Czy planowana obecnie rewolucja w edukacji jest tak kłopotliwa dla nauczycieli, ponieważ może im odebrać przywileje z Karty Nauczyciela?

Jerzy Ewertowski: W żadnym wypadku. Nikt tego zresztą nie zapowiada.

MEN nie kryje, że kiedyś musi to nastąpić. Wprawdzie to działanie z końca listy reformatorskich założeń minister edukacji, ale jednak. Co więcej związki ponoć doszły do wniosku, że utrzymanie KN w obecnym kształcie preferuje pewne niezbyt racjonalne rozwiązania dobre w przeszłości, ale zupełnie nie przystające do obecnej rzeczywistości. Czy to znaczy, że zgadzacie się na pewne ustępstwa co do zapisów KN?

- Nie, nie. Oczywiście jesteśmy za pewnym „przemeblowaniem” archaicznych zapisów w karcie, dziś zupełnie już bezzasadnych. Uważamy, że rzeczywiście w pewnych obszarach KN dało by się coś zrobić, można by kilka problemów rozwiązać. Nigdy jednak nie słyszałem, żeby minister edukacji Anna Zalewska jakimkolwiek choćby spojrzeniem zdradziła niecne zamiary wobec KN.

Do końca kadencji minister Zalewskiej dużo czasu. Jeszcze nie wiadomo w jakim kierunku planowane przez nią zmiany potoczą się w przyszłości. Obecnie musimy się skupić nad pilnym dla środowiska oświatowego rozporządzeniu płacowym MEN na rok przyszły, czyli o pieniądzach nauczycieli, jakie będą otrzymywać w przyszłym roku.

Czytaj też:Podwyżki dla nauczycieli o 20 proc. realne? Tego chcą związkowcy

Dostaliśmy do zaopiniowanie projekt rozporządzenia, które jak zakłada MEN, będzie obowiązywało do września 2017 r. Absolutnie się na to nie godzimy. Domagamy się styczniowego terminu obowiązywania każdej regulacji płac nauczycieli.

Zgłosiliśmy propozycje brzegowe. Podwyżka, jeśli już ma być, to od stycznia 2017 r.

Powiedzieliście, ile waszym zdaniem ma wynosić ta podwyżka?

- Po prostu złożyliśmy swoją propozycję. MEN prawdopodobnie czeka na informację od rządu, jak w przybliżeniu będą wyglądały finanse państwa i na to, na jak wysoką podwyżkę dla nauczycieli starczy pieniędzy. Wtedy prawdopodobnie w projekcie ustawy budżetowej pojawi się wielkość tzw. kwoty bazowej, która da nam odpowiedź właściwie na większość pytań co do nauczycielskich finansów.

Zaczekajmy zatem z dyskusją do tego momentu. Zwłaszcza, że wiele zmian proponowanych przez MEN, nie powinno być dla was obojętnych. Przykładowo samorządowcom nie będzie już tak łatwo zamykać małe szkoły czy przekazywać je stowarzyszeniom i fundacjom. Teraz mają tego pilnować kuratorzy. To dobry pomysł?

- Bardzo dobry. Wskazywaliśmy wielokrotnie do jak wielu patologii dochodziło przy takich transakcjach. Często naruszano przy tym podstawowe przepisy prawa pracy. Znam kilka przykładów, gdzie wójt przekazuje szkołę z całym dobrodziejstwem gospodarza, oddając stowarzyszeniu wszystko. Stowarzyszenie poczuwa się do roli pracodawcy, chociaż tak naprawdę jest tylko organem prowadzącym. Zatem wszelkie umowy o pracę powinien zawierać dyrektor szkoły, który jest faktycznym pracodawcą.

Proszę zauważyć, że jeżeli uda się wprowadzić jakąś podwyżkę do systemu wynagradzania nauczycieli, do systemu edukacyjnego, zawsze trzeba będzie za tym wprowadzić jakąś ilość pieniędzy. Te pieniądze w przeliczeniu na utrzymanie ucznia będzie trzeba przekazać fundacjom, stowarzyszeniom, które nie mają obowiązku realizowania resortowych przepisów dotyczących podwyżek dla nauczycieli. Nauczyciele ci pracują na gorszych zasadach, mają niższe wynagrodzenie i muszą realizować znacznie większy czas dydaktyczny.

Subwencja, którą samorządowcy otrzymują na oświatę bywa, że nie jest w całości przekazywana szkole, ale wykorzystywana na budowę drogi przy której np. mieszka sołtys. Czy tak się dzieje nagminnie?

- Samorządy nie mają takiego obowiązku. Subwencja jest dochodem własnym, a samorząd jako organ prowadzący, może z tymi pieniędzmi robić co chce. My wychodzimy z założenia, że część tych pieniędzy winna być kierowana celowo w miejsca, na które się je nalicza. To są płace, gdzie 95 proc. składników wynagrodzenia jest zależne od zapisów ustawowych i rozporządzeń, samorząd do nich nic nie ma. Ma wpływ na 5 proc. ogółu wynagrodzenia. 

Czytaj też:MSWiA chce sprofesjonalizować ratownictwo medyczne

Druga kwestia to funkcjonowanie dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, gdzie pieniądze rzeczywiście pokrywają potrzeby, natomiast nie trafiają do szkół. Trafią jeśli to będzie placówka niepubliczna w formule dotacji. Wychodzimy z założenia, że zadania oświatowe co do zasady powinny być zadaniami publicznymi. To nie może być źródło robienia biznesu. Sektor niepubliczny powinien stanowić tylko element uzupełniający tego systemu.

Nauczyciele narzekają, że nagradzanie ich za aktywną pracę, chodzi o tzw. dodatki motywacyjne, stało się dodatkiem socjalnym. Tak jest rzeczywiście?

- Z mojego doświadczenia wynika, że dodatek socjalny został zabity przez nadreprezentatywne wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe. Dziś w gminach i samorządach nikt specjalnie nie czuje potrzeby różnicowania pieniędzy na premiowanie nauczycieli, na motywowanie ich do pracy. Pieniądze te z reguły, zamiast najlepiej pracującym nauczycielom, przydzielane są tym, co mają najmniej zajęć, by dołożyć im do uposażenia.

Nauczyciele godzą się na wszystko, bo obawiają się, że mogą utracić pracę. My na to się nie godzimy. Chcemy rzetelnego przeliczenia godzin ponadwymiarowych na pełne etaty, bo według moich szacunków na 580 tys. nauczycieli to nawet 80 tys. etatów ukrytych jest w godzinach ponadwymiarowych.

I to robi tzw. średnie wynagrodzenia. Nie są one bowiem liczone średnio od etatu, tylko od 1,5 etatu, od którego nauczyciel będzie miał naliczaną każdą średnią minimalną określoną w art. 30 KN. Mamy dużą skalę problemów ze zdiagnozowaniem tego na poziomie MEN. Kłania się przy tym potrzeba uporządkowania systemu informacji oświatowej, żeby zbierane dane były precyzyjne.

Jak zatem związkowcy odnoszą się do zapowiadanej rewolucji w edukacji. W końcu jest co naprawiać.

- Na razie rewolucji nie ma. Mamy pierwsze od dobrych 20 lat debaty na główne tematy oświatowe. Jest to sensowne rozwiązanie, natomiast czekamy na wynik tych debat. Oczekujemy, że po zakończeniu debat czerwcowych minister edukacji narodowej przedstawi przynajmniej główne założenia dotyczące kierunków zmian. Musimy wiedzieć jaki będzie ustrój szkolny, jak ostatecznie będzie wyglądała podstawa programowa, jak będzie rozwiązana siatka godzin, ewentualność standardów edukacyjnych i zasad finansowania edukacji.

Jakie problemy, oprócz finansowych, mogą w przyszłości zaskoczyć środowiska, dla których oświata i edukacja, to nie banał.

- Jest to na razie pierwszy rok, kiedy reformowanie edukacji nie rozpoczęło się od dyskusji, kiedy zostanie zlikwidowana KN, bo od chyba 15 lat był zawsze lejtmotyw nowego roku szkolnego. Jako zdecydowanie poważny widzimy problem związany z demografią. Uważamy jednak, że spadająca liczba uczniów w placówkach to doskonała sytuacja, którą należy mądrze i skutecznie wykorzystać do poprawiania standardów pracy i jakości polskiej edukacji.

Czytaj też: Ustawa medialna: PSL określiło pomysł PiS mediami "reżimowo-partyjnymi"

W wielu ośrodkach, zwłaszcza na wioskach, nawet mała szkoła jest najczęściej niezbędna. W wielu miejscach pełni ona rolę nie tylko edukacyjną, ale również jest centrum życia kulturalnego tamtejszych społeczności.

Nie widzicie zagrożenia, że w związku z niżem demograficznym będzie trzeba zwalniać nauczycieli?

Takie obawy występują każdego roku. Nomen omen akurat cofnięcie nieprzemyślanej reformy obniżenia wieku szkolnego daje możliwość uporządkowania tego problemu w dłuższym czasie. W różnych aglomeracjach różna jest skala tego problemu. W moim mieście ponad połowa dzieci została w przedszkolach. Miasto wykupiło miejsca w placówkach niepublicznych, żeby umożliwić przyjęcie dzieci trzyletnich do przedszkoli. Wszystko zależy od sprawności organizacyjnej samorządów.

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (7)

Do artykułu: MEN kontra nauczyciele: Anna Zalewska będzie miała problem. Solidarność obiecuje, że nie odpuści

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!