XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Kluzik-Rostkowska: PiS dewastuje edukację, będzie wniosek o odwołanie minister Zalewskiej?

Kluzik-Rostkowska: PiS dewastuje edukację, będzie wniosek o odwołanie minister Zalewskiej?
Tymczasem co się dzieje obecnie? Jednym pociągnięciem pióra likwiduje się 7 tys. gimnazjów - mówi Kluzik-Rostkowska/Fot.arch.MEN/

- PiS zupełnie niewłaściwie definiuje problemy edukacji. Od samej zmiany szyldu szkoły dzieci nie będą ani mądrzejsze, ani grzeczniejsze. Obecna reforma wprowadza ogromny chaos w edukacji. Marnuje też wielki potencjał uczących się dzieci - powiedziała w rozmowie z Parlamentarny.pl Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji.

W deklaracji regionalnej konwencji programowej PO, która odbyła się 4 września br., poświęconej edukacji można przeczytać, że reforma minister Zalewskiej jest "niszczeniem edukacji przez PiS". Aż tak źle jest z polską edukacją?

Joanna Kluzik-Rostkowska: - Jeszcze do ubiegłego roku mogliśmy być dumni z polskiej edukacji, ponieważ wyniki w badaniach międzynarodowych pokazywały, że jesteśmy na 11. miejscu na świecie i na 4. w Europie. Inni przyjeżdżali do nas i pytali, jak to robimy.

Wydawało się, że jeśli chodzi o edukację, jesteśmy w komfortowej sytuacji, w której możemy spokojnie zastanawiać się, co zrobić jeszcze lepiej.

Kłopot pojawił się w momencie, kiedy wybory wygrał PiS, który zamiast skupić się na mniej spektakularnym, ale dobrym myśleniu co by jeszcze ulepszyć, postanowił wprowadzić w oświacie totalny chaos i w zasadzie zdewastować to wszystko, czym mogliśmy się szczycić.

Reforma edukacji na dobre ma obowiązywać dopiero od przyszłego roku. Czy protest PO przeciw "traktowaniu szkolnictwa jako terenu działań politycznego kłusownictwa", nie jest trochę na wyrost? 

- Jesteśmy już po pierwszych decyzjach PiS w tej sprawie i wiemy jakie są tego konsekwencje. Jedną z pierwszych decyzji minister edukacji było cofnięcie reformy 6-latków.

Krytykowano mocno tę propozycję, gdy była pani ministrem edukacji. Protestowali rodzice, protestowali państwo Elbanowscy, zlekceważyła pani ich stanowisko.

- Oczywiście. Większość rodziców mówiła jednak wówczas, my nie mają żadnych wątpliwości, że dzieci gotowe są na edukację szkolną od lat 6, nie są tylko pewni czy przygotowana jest do tego szkoła.

Przypomnę, że PiS w 2005 r. czyli dziesięć lat wcześniej, kiedy szkoły były przygotowane znacznie gorzej do takiej reformy, miał w swoim programie wyborczym napisane, że 6-latki pójdą do szkół. Teraz, kiedy minęło kilkanaście lat i szkoły zdążyły się do ich przyjęcia przygotować, nagle okazało się, że PiS jest przeciw.

Prawie 70 proc. sześciolatków pozostało w tym roku w przedszkolach. To potwierdza, że cofnięcie pani decyzji o wcześniejszym rozpoczynaniu nauki przez dzieci znalazło akceptację wśród rodziców.

- PiS udało się przeprowadzić kampanię medialną, w której przekonało rodziców, że szkoła to straszne miejsce i absolutnie nie mogą tam trafiać dzieci 6-letnie, bo to zabieranie im dzieciństwa. 7- czy 8-latkowi można już je zabrać? A niby dlaczego?

Przecież to jest zupełnie absurdalne myślenie. Szkoła nie jest po to, by jakiemukolwiek dziecku odbierać dzieciństwo. Jeśli o czymś mamy dyskutować to o tym, co zrobić by przejście dziecka z przedszkola do szkoły było jak najbardziej „miękkie”.

Jednak czy fakt, że sześciolatków będzie w tym roku w szkołach mniej, to przykład „niszczenia edukacji”?

- Pierwsze wyraźne efekty tej decyzji już widać. W zeszłym roku dzieci 5-letnie były w zerówce szkolnej czy przedszkolnej. Przez cały rok miały obowiązkową edukację przygotowującą ich do pierwszej klasy. Ta zmiana spowodowała, że te dzieciaki, mówiąc kolokwialnie, zimują. Pozostają drugi rok w tej samej klasie, czyli w zerówce. Jest to wielkie marnowanie potencjału tych dzieci.

Do tego obecna podstawa programowa jest przygotowana dla dzieci 6-letnich. Jeśli do szkoły przyjdą dzieci 7-letnie, podstawa musi być inna, choćby dlatego, że dzieci są o rok starsze.

Czytaj też: Morawiecki popiera zakaz handlu w niedziele

Co więcej, w wyniku tej zmiany mamy pierwszy pusty rocznik. W wielu szkołach w Polsce nie ma żadnej pierwszej klasy, a w części jest ich znacznie mniej. Ten pusty rocznik będzie szedł przez wszystkie klasy, wszystkie etapy edukacji, aż dojdzie do matury. Proszę sobie wyobrazić co wtedy zrobią wyższe uczelnie, które czekają na maturzystów.

Co takiego?

- W związku z tym wyższe uczelnie najprawdopodobniej zaproponują swoje podwoje tym, którzy jeszcze rok, dwa, trzy lata wcześniej nie mieli żadnej szansy znaleźć się na uczelni, bo po prostu byli do tego zbyt słabo przygotowani. A chcemy przecież kształcić nowoczesnych, innowacyjnych odkrywców światowego formatu. Na razie jednak, jak widać, to utopia. Data 1 września 2016 r. z pustym rocznikiem, zostanie zapamiętana na długo.

Kolejna rzecz to zwolnienia nauczycieli. Minister z mównicy sejmowej zapewniała, że w związku z cofnięciem reformy 6-ciolatków nie straci pracy żaden nauczyciel.

Otóż minister się myliła. Nie jest bowiem możliwe w momencie, kiedy ponad 70 proc. dzieci zostaje w przedszkolu, aby nie zwolnić żadnego nauczyciela. Wiemy, że zwolnienia miały miejsca.

Kiedy pani szefowała MEN również zamykano szkoły i zwalniano nauczycieli.

- Najwięcej szkół, o czym się rzadko mówi, zostało zamkniętych w latach 2005- 2007. Kto wtedy rządził? Nie w tym jednak rzecz. Szkoły w Polsce będą zamykana choćby dlatego, że mamy coraz mniej uczniów. Wcześniej zamykano szkoły, w których już nie było uczniów, albo było ich bardzo mało.

Zrobiłam dużo, by ratować małe szkoły. Wprowadziliśmy m.in. subwencję dla tych placówek oraz mechanizmy, które pozwalały przetrwać części małych podstawówek.

Tymczasem co się dzieje obecnie? Jednym pociągnięciem pióra likwiduje się 7 tys. gimnazjów.

Kiedy w rozmowie z członkami PiS pytam, jakiego oczekujecie efektu poprzez likwidację gimnazjów, to jak dotąd ani razu nie usłyszałam żadnego rozsądnego argumentu. Wygląda na to, że likwidacja gimnazjów jest dla PiS celem samym w sobie.

Czytaj też: Reprywatyzacja:Gronkiewicz-Waltz powinna wypić piwo którego nawarzyła

Obiecali to w kampanii wyborczej i te akurat obietnice postanowili zrealizować w najprostszy z możliwych sposobów, aczkolwiek bez żadnej refleksji co do jej skutków. Największymi przeciwnikami gimnazjów są ci, którzy nigdy w nich nie byli.

Pani również uważa, ze reforma edukacji w wydaniu PiS jest przejawem "nieracjonalnej tęsknoty za złą i anarchiczną przeszłością".

- PiS przede wszystkim zupełnie niewłaściwie definiuje problemy edukacji. Od samej zmiany szyldu szkoły dzieci grzeczne nie będą. Przez cały świat przetacza się debata o tym jak najbardziej skutecznie, efektywnie kształcić kolejne pokolenia w XXI w.

Oprócz przekazywania wiedzy, która zawsze jest bezcenna, młodzi ludzie muszą umieć ze sobą współpracować, muszą być otwarci na ponoszenie ryzyka, muszą umieć wyciągać wnioski z porażek, których na swojej drodze doświadczą.

To nie jest łatwe. My chodziliśmy do szkoły, w której najważniejszą umiejętnością było unikanie ryzyka. Podstawą funkcjonowania tej szkoły była rywalizacja, a nauczyciel szukał deficytów, najchętniej przyłapywał ucznia na czymś, czego nie wie. Jakby całe nauczanie było łapaniem na niewiedzy.

To się zmieniło? Przecież takich nauczycieli jest nadal wielu.

- W tej chwili musimy z szukania deficytów przestawić się na umiejętność wykorzystania potencjału dzieci. My, dorośli, chodziliśmy do innej szkoły i sami musimy się tego uczyć.

Tymczasem co się teraz będzie działo? Zamiast skupiać się na lepszej efektywności pracy z uczniem będziemy przestawiać dzieci z jednej szkoły do drugiej. Na samym końcu efekt na pewno nie będzie dobry. Co uczniowi przyjdzie z tego, że zamiast do II klasy gimnazjum będzie chodził do ósmej klasy szkoły podstawowej? Wielkie zamieszanie bez edukacyjnego efektu.

Obecnemu rządowi już udało się podciąć skrzydła wszystkim nauczycielom gimnazjalnym. Zamiast spokojnie pracować od początku roku kalendarzowego zastanawiają się czy za rok, dwa będą mieli pracę.

Związek Nauczycielstwa Polskiego obliczył, że konsekwencją likwidacji gimnazjów, będzie zwolnienie ok. 37 tys. nauczycieli.

- W każdym razie bez zwolnień się nie obejdzie. Ta zmiana spowoduje też, że za rocznikiem „pustym”, który teraz się zaczął, pójdzie rocznik podwójny. W pewnym momencie do liceum trafi ostatni rocznik gimnazjalny i pierwszy rocznik po klasie ósmej. Jak będzie wówczas wyglądał nabór do dobrych ponadlicealnych szkół?

PO zapowiada do 16 września konsultujecie się w sprawie odwołania minister Zalewskiej, pani też jest za jaj odwołaniem?

- Przygotowując się do tego rozmawiamy z różnymi środowiskami zainteresowanymi tym co się dzieje w edukacji. Jeśli nasze niepokoje co do pani minister się potwierdzą, to będziemy ten wniosek składać.

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (7)

Do artykułu: Kluzik-Rostkowska: PiS dewastuje edukację, będzie wniosek o odwołanie minister Zalewskiej?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!