Mamy mapę drogową do reprywatyzacji oraz warunki brzegowe do ustawy, którą przedstawi Nowoczesna. Uważamy, że potrzebne jest porozumienie wszystkich sił politycznych, by tę kwestie rozwiązać - powiedział w rozmowie z Parlamentarny.pl Paweł Rabiej, członek zarządu i wiceprzewodniczący regionu warszawskiego Nowoczesnej.
Dlaczego wokół nieprawidłowości reprywatyzacji, o czym mówi się już od dłuższego czasu, akurat teraz nastała taka wrzawa? Pan też uważa, że reprywatyzacja pogrąży prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz?
Paweł Rabiej: - Nie jesteśmy za tym, by pani prezydent Gronkiewicz-Waltz odchodziła ze swojego stanowiska natychmiast.
Dlaczego?
- Uważamy, że wcześniej powinna wypić piwo, którego sama sobie nawarzyła.
Zdajemy sobie sprawę, że reprywatyzacja jest bardzo trudną sprawą i brak właściwych rozwiązań w tym zakresie obciąża wszystkie rządy po 1990 r. Należało to załatwić w momencie, kiedy odzyskaliśmy niepodległość. Był na to wówczas najlepszy moment, bo można było, tak jak w innych krajach, wszystkie sprawy załatwić kompleksowo.
Nie zostało to zrobione. Zabrakło dużej ustawy reprywatyzacyjnej i dlatego sprawa reprywatyzacji w Warszawie, a także w innych miastach polskich, była kamieniem młyńskim u szyi każdego prezydenta większego miasta, zwłaszcza każdego rządzącego Warszawą.
Z rozwiązywaniem tych problemów nie radzili sobie także poprzednicy obecnej prezydent. Czemu tylko ona ma być winna?
- To prawda. Swoje nieprawidłowości w tym obszarze miał Lech Kaczyński, Kazimierz Marcinkiewicz i oczywiście w ostatnich dziesięciu latach Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Platforma jednak mając pełnię władzy z prezydentem stolicy, prezydentem kraju, większościowym rządem nie była w stanie wyjść z dobrą ustawą reprywatyzacyjną. Bo ta, którą opracowała w ostatnich latach swoich rządów, to też jedynie rozwiązanie połowiczne.
Czytaj też: PO złożyła projekt ustawy reprywatyzacyjnej,apeluje do PiS o poparcie
To, że Platforma, pani prezydent Warszawy nie zadbała wcześniej o jedną z najbardziej trudnych i kontrowersyjnych kwestii, jaką jest reprywatyzacja, obciąża ją polityczną odpowiedzialnością.
Czy ta krytyka nie wynika z pana osobistych planów? Podobno nie wyklucza pan możliwości zostania prezydentem Warszawy?
- Nie patrzymy na problemy reprywatyzacji w kategoriach wyborczych. Staramy się wykazać, że proces ten nie był właściwie zarządzany. Oczywiście interesuję się Warszawą jako wiceprzewodniczący regionu, ale mamy sporo osób, które mogą startować na stanowisko prezydenta stolicy. Sprawa ta będzie przedmiotem szerszej dyskusji w klubie.
Przyzna pan zatem, że PO ma trochę racji mówiąc, że kamień młyński reprywatyzacji, o którym pan mówił, zaowocował tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz, późno bo późno, ale jako jedyny polityk wystąpiła z ustawą reprywatyzacyjną?
- Absolutnie tak. Rzeczywiście jest to stwierdzenie prawdziwe. Platforma, jako jedyna, wystąpiła z inicjatywą uregulowania tej kwestii przynajmniej w sposób częściowy na poziomie ustawowym.
PiS od wielu lat jest w parlamencie, mógł wyjść z własnymi inicjatywami, mógł też zrobić to w ostatnich miesiącach. Krytykując III RP i mówiąc, że Polska jest w ruinie, jednym z elementów winy za ten stan jest przecież to, że po 1990 r. nie załatwiono sprawy reprywatyzacji. To było jedno z większych, obok spraw socjalnych, po 1989 r. zaniedbań wcześniejszych rządów. Każdy z nich zdawał sobie z tego sprawę i nic w tej kwestii nie robił.
Nie widzi pan nic złego w tym, że politycy w tej sprawie orzekają o winie bez wcześniejszego jej udowodnienia?
- Zarzuty, o których słyszymy, są ewidentne. Na pierwszy rzut oka widać, że ich przyczyną był brak nadzoru, niedopilnowanie spraw, nadmierne zaufanie urzędnikom.
Przyzwolenie na dopuszczenie do patologii, pozwalających na wyłudzanie prawa własności do nieruchomości powodowało, że grupa cwaniaków, która się w tym procederze wyspecjalizowała była w stanie odzyskać majątki i nieprawnie się bogacić.
Natomiast ludziom, którzy rzeczywiście mieli tytuły prawne do dziedziczenia nieruchomości szło to ciężko i długo. Nie mówiąc już o lokatorach, których sprzedawano razem z kamienicami, by potem ich z nich eksmitować. Ich krzywdy są największe.
Musiała być jednak jakaś przyczyna tych zaniechań. Niektórzy twierdzą, że koszty wprowadzenia ustawy reprywatyzacyjnej byłyby zbyt duże.
- Każdy czując się dobrym gospodarzem, widząc, że reprywatyzacja jest ogromnym problemem, że ma coraz większe kłopoty z przejmowaniem kamienic, nieruchomości z lokatorami, którzy wyrzucani są na bruk, powinien zrobić wszystko, żeby tę kwestię rozwiązać.
W ostatnich miesiącach np. pojawiało się coraz więcej głosów dotyczących przekrętów przy reprywatyzacji działki Chmielna 70. Dobre zarządzanie wymagałoby tego by powiedzieć, że to jest trudny proces, że miasto będzie walczyło o majątek żeby go nie stracić, że pani prezydent zadba o lokatorów. Takich deklaracji ze strony pani Gronkiewicz-Waltz nie było słychać.
Pani Gronkiewicz-Waltz jest przecież wiceprzewodniczącą PO. To nie jest tak, że nie ma ona nic w partii do powiedzenia, nie ma wpływu na swoich kolegów. Stąd zarzut bezczynności, zbyt późnego rozwiązania problemu.
Działania reprywatyzacyjne w sprawie tej działki, jak też wielu innych zostały przez panią prezydent zawieszone.
- Jeśli chodzi o adres Chmielna 70 to w tej sprawie jest interwencja prokuratorska, która powoduje, że odnosząca się do tej nieruchomości decyzja administracyjna musi być rozpatrzona na nowo. Ale to nie jest tak, że miasto nie ma możliwości reagowania na podobne przypadki. Miasto ma swoich urzędników, prawników, najróżniejszych specjalistów. Zabrakło podstawowej troski, walki o prawa właścicieli, którzy mają prawa do swojego majątku.
Nie było determinacji, by chronić majątek przed cwanymi łowcami roszczeń, wyspecjalizowanymi w kupowaniu od ludzi, którym trudno było wejść w procesy administracyjne ze względu na brak wiedzy. To się wymknęło spod kontroli, stało się patologią.
Wróćmy raz jeszcze do pana. Gdyby rzeczywiście został pan wybrany prezydentem Warszawy, abstrahując od tego, że kandydaci na ważne stanowiska składają wiele deklaracji, o których po dojściu do władzy zapominają, miałby pan te wartości na co dzień na uwadze? Co by pan zrobił w pierwszej kolejności by poprawić życie warszawiakom?
- Jesteśmy po wielu konsultacjach, mających wykazać, co jest najbardziej potrzebne mieszkańcom Warszawy. Od momentu, kiedy powstała Nowoczesna, jest to nasz najsilniejszy region.
Warszawa ma olbrzymi potencjał rozwoju głównie ze względu na talent i kreatywność mieszkańców. Trochę tak, jak Berlin. To miasto, które przyciąga jak magnes wielu ludzi z Polski, którzy tutaj chcą realizować swoje pasje i marzenia.
Dla osób starszych Warszawa staje się miejscem trudnym do życia nie tylko ze względu na niskie dochody, ale też ze względu na bariery architektoniczne. Wstępny zarys naszego programu dla Warszawy koncentruje się na tym, żeby wprowadzić mieszkańcom stolicy jak najwięcej ułatwień w życiu codziennym.
Myślimy o projekcie budowy mieszkań inicjowanym przez samorząd, po to by ludzie zaczynający tutaj pracę nie padali ofiarą zbyt wysokich czynszów, by było łatwiej zacząć karierę, trochę na wzór Berlina, który przyciąga ludzi kreatywnych. Koncentrujemy się głównie nad poprawą jakości życia warszawiaków.
Do tych postulatów należałby też zakaz handlu w niedzielę?
- Nie ma co zakazywać handlu w niedzielę. Problem jest w tym, że ludzie w supermarketach pracując w niedzielę zarabiają zbyt mało. Trzeba rozmawiać o tym, by podnieść wynagrodzenia osób pracujących w niedzielę, a nie zakazywać handlu, bo są ludzie, którzy chcą jeździć w niedzielę do centrum handlowego.
Czytaj też: Szałamacha o zakazie handlu w niedzielę: Na początek lepiej raz na miesiąc
Centra handlowe to nie tylko supermarkety, ale również księgarnie, sklepy sportowe, gdzie kupujący robią zakupy, by realizować swoje pasje. Zamknięcie ich w niedzielę to cios w podstawową wolność obywateli.
Jeżeli ktoś chce robić zakupy w niedzielę, to niech je robi. Jak rozumiem intencje Solidarności, chodzi przede wszystkim o wysokość wynagrodzenia za pracę w ten dzień. Rozmawiajmy zatem z sieciami handlowymi, by podniosły wynagrodzenia pracownikom pracującym w niedziele.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Reprywatyzacja: Gronkiewicz-Waltz powinna wypić piwo, którego nawarzyła