Sąd ma dążyć do prawdy materialnej, nie tylko być arbitrem; procedura karna po zeszłorocznej reformie to prawo dla bogatych - mówił w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, przedstawiając informację o skutkach kontradyktoryjnej reformy karnej.
Nowa procedura karna, która weszła w życie w lipcu 2015 r., zmieniła filozofię prowadzenia procesu. Uczyniła ona sędziego bezstronnym arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obroną - nosi to nazwę kontradyktoryjności, w miejsce wcześniejszego modelu tzw. inkwizycyjności, gdy na sądzie ciąży inicjatywa dowodowa w postaci przesłuchiwania świadków i zbierania dowodów.
Resort sprawiedliwości pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry od początku krytycznie oceniał tę reformę i zapowiadał odejście od niej.
"Otrzymujemy sygnały, że reforma się nie sprawdza" - oświadczył poseł Waldemar Buda (PiS), który prezentował pytanie do rządu na temat skutków reformy. Według niego doszło do tego, że obecnie, po reformie, sędzia jedynie przygląda się dowodom oskarżenia i obrony.
"Wszystko jest możliwe do zaakceptowania, bo takie rozwiązania funkcjonują w systemie anglosaskim, ale tam do tych rozwiązań dochodzono wiele lat, a u nas - po krótkim vacatio legis (nowelę K.p.k. uchwalono we wrześniu 2013 r., weszła w życie 1 lipca 2015 r. - PAP). Dziś prokuratorzy są na przegranej pozycji - mają 10 razy więcej spraw, nie mają aparatu wspomagającego, nie mogą walczyć jak równy z równym z obroną. Skutkiem tego będziemy mieć coraz więcej uniewinnień" - alarmował.
Jak dodał, już wiadomo, że wpływ aktów oskarżenia do sądów jest dużo mniejszy. "Prokuratorzy boją się działać z taką intensywnością jak dotychczas, bo wiedzą, że sąd nie będzie im pomocny jak dotychczas, bo sąd będzie tylko arbitrem. Wiemy, że część sądów i prokuratorów stosuje tę zasadę krańcowo, a część sądów jednak przeprowadza dowody z urzędu" - powiedział Buda.
Odpowiadając, wiceminister Patryk Jaki uznał, że reforma nie była konieczna, a "sąd z uwagi na swą bezstronność powinien pełnić funkcję gwaranta zapewnienia praw i wolności, ale też trafnej reakcji karnej". "Sąd powinien dążyć do zasady prawdy materialnej. Nie trzeba wielkiej wnikliwości, by ocenić, kto będzie miał łatwiej w gąszczu przepisów - osoby bogate, które stać na najlepszych prawników i długi proces" - dodał.
Według Jakiego wprowadzony w 2015 r. system może paraliżować prace prokuratury. "Ryzyko wydania niesłusznego wyroku uniewinniającego, uwalniającego od odpowiedzialności karnej, jest wielkie. Członkowie komisji kodyfikacyjnej (którzy przygotowali projekt - PAP) sami szacowali na około 30 proc. skalę uniewinnień, podczas gdy w modelu inkwizycyjnym wynosił on około 2 proc." - zauważył.
Wiceminister dodał, że w drugim półroczu 2015 r. jedną trzecią spraw zakończono w postępowaniu przygotowawczym wnioskiem o wymierzanie kary w trybie konsensualnym. "Rok wcześniej było to jedynie 15 proc. W tym trybie mogą się kończyć nawet sprawy o brutalne gwałty. Nie może być na to zgody" - powiedział.
W dyskusji wzięło udział 10 posłów - z PiS, PO i PSL. Jak wskazywał Wojciech Wilk (PO), program rządu to "zmiana dla samej zmiany" i "bezrefleksyjne cofanie reform wprowadzanych przez koalicję PO-PSL".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jaki: Reforma procesu kontradyktoryjnego konieczna