Warmińsko-Mazurskie: hasła socjalne zdecydowały o wyniku wyborów

Warmińsko-Mazurskie: hasła socjalne zdecydowały o wyniku wyborów
Jerzy Wilk, były prezydent Elbląga

Hasła socjalne odwołujące się do wysokiego bezrobocia i wykluczenia komunikacyjnego regionu oraz stały kontakt z wyborcami przesądziły o wynikach wyborów parlamentarnych na Warmii i Mazurach - uważa specjalista od marketingu politycznego Wojciech Szalkiewicz.

Niedzielne wybory w woj. warmińsko-mazurskim okazały się największym w historii tego ugrupowania sukcesem Prawa i Sprawiedliwości. PiS dwukrotnie zwiększył liczbę posłów; zyskał też w regionie dwóch senatorów, a dotąd nie miał żadnego.

"Ten wynik to jest znak zmian, jakie zaszły w świadomości mieszkańców regionu i rezultat naszej ciężkiej pracy" - uważa szef regionalnych struktur PiS Jerzy Szmit. Podkreślił on, że w ostatnich latach działacze utrzymywali ścisły kontakt z wyborcami (zarówno w internecie, jak i podczas bezpośrednich spotkań) i zajmowali się sprawami budzącymi emocje społeczne, np. budową siłowni wiatrowych czy wysypiskiem śmieci.

Sam Szmit był jedną z niespodzianek regionalnej kampanii, bo w ostatniej chwili wycofał się z "osobistych powodów" ze startu do Sejmu, ale mimo to aktywnie i z dużym zaangażowaniem wspierał kandydatów partii.

Polska ma tendencje do zmiany władzy

Z kolei specjalista od marketingu politycznego dr Wojciech Szalkiewicz ocenił, że wynik ugrupowania odzwierciedlił ogólnopolskie tendencje do zmiany władzy i to, że w regionalnej kampanii PiS odwoływał się do największych bolączek regionu: najwyższego w kraju bezrobocia, emigracji zarobkowej młodych ludzi, niskich płac, wykluczenia komunikacyjnego, trudnego dostępu do służby zdrowia.

Podobne hasła, np. pozostawienia bez pomocy środowisk popegeerowskich, przywoływali w kampanii także kandydaci Zjednoczonej Lewicy i mimo że ugrupowanie w skali kraju nie przekroczyło progu wyborczego, to lider listy w regionie Tadeusz Iwiński otrzymał blisko 13 tys. głosów. Z list PiS mandat otrzymali kandydaci, którzy dostali mniej głosów od Iwińskiego.

"Te wyniki pokazały, że nadal jesteśmy regionem centrolewicowym, bo ugrupowania posługujące się tego rodzaju hasłami otrzymały u nas wynik wyższy, niż w skali kraju" - ocenił Szalkiewicz.

Specjalista od marketingu politycznego podkreślił, że sam szyld partii i nawet dobra pozycja na liście nie gwarantowały wygranej. "Przykładem jest osoba prof. Selima Chazbijewicza, który startował z listy PiS i nie uzyskał mandatu, mimo że miał drugą pozycję" - powiedział Szalkiewicz.

Wynik nie zależy od miejsca na liście

Podobny przypadek odnotowano na liście elbląskiej PiS, gdzie były prezydent Elbląga Jerzy Wilk startujący z trzeciego miejsca uzyskał lepszy wynik, niż lider listy i jednocześnie zaufany współpracownik prezesa Jarosława Kaczyńskiego Leonard Krasulski (mandat zdobył).

Wilk przez rok swojej prezydentury spełnił kilka obietnic wyborczych, np. obniżył czynsze w mieszkaniach komunalnych i ceny biletów komunikacji miejskiej w Elblągu, za jego prezydentury wprowadzono Kartę Dużej Rodziny i inicjatywę uchwałodawczą, umożliwiającą zgłaszanie przez grupy mieszkańców własnych projektów pod obrady rady miasta. Tymczasem Krasulski od lat ograniczał publiczną działalność do promowania idei przekopu Mierzei Wiślanej.

Zdaniem Szalkiewicza, aby można było mówić o sukcesie muszą "współgrać 4 razy k", tj. kandydat, komitet, konkurent i kampania. "W przypadku PiS słabym "k" okazała się mała rozpoznawalność Chazbijewicza oraz kandydatki na senatora z Olsztyna Bożenny Ulewicz" - ocenił.

 

×

FORUM TYMCZASOWO NIEDOSTĘPNE

W związku z ciszą wyborczą dodawanie komentarzy zostało tymczasowo zablokowane.

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!