XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Tomasz Siemoniak o radykalizacji Platformy Obywatelskiej: "Mosty popalone". Winny? Prawo i Sprawiedliwość

Tomasz Siemoniak o radykalizacji Platformy Obywatelskiej: "Mosty popalone". Winny? Prawo i Sprawiedliwość
Nowelizując ustawę o zgromadzeniach, PiS dobiera się do fundamentalnych wolności obywateli i to z wyraźnie niedobrą intencją - mówi Tomasz Siemoniak /Fot.Twitter/

- PiS spycha opozycję do narożnika. Kryzys z którym mamy do czynienia, a który zaczął się od zawieszenia w piątek (16 grudnia) posła PO Michała Szczerby, co ostatecznie wyczerpało cierpliwość opozycji, to kolejny element tej gry. Po niszczeniu najważniejszych instytucji demokratycznego państwa, kolejną odsłoną działań PiS jest próba zniszczenia wolności obywatelskich. Dziś jest to ograniczenie zgromadzeń, potem będą pomysły na zmniejszenie wolności słowa, niezawisłość sędziowską, łamanie moralnych kręgosłupów. W tej chwili jedynym rzetelnym sędzią w tej sprawie pozostaje opinia publiczna, obywatele - powiedział w rozmowie z serwisem Parlamentarny.pl Tomasz Siemoniak.

Nie uważa pan, że odrzucenie ręki wyciągniętej w stronę opozycji przez PiS w geście dobrej woli, aby posłowie nie spędzali świąt w Sejmie, to przesada? Dlaczego opozycja z góry zakłada, że Jarosław Kaczyński nie ustąpi?

Tomasz Siemoniak: - Przekonuje o tym nie tylko ostatnie głosowanie nad ustawą budżetową oraz zasmucające obrazy spod parlamentu, ale całe 12 miesięcy prac Sejmu VIII kadencji.

Oświadczenie PiS o ręce wyciągniętej do zgody nie wiązało się z żadnymi konkretami. Cała ta zgoda sprowadziła się do możliwości powołania szefa opozycji w randze wicepremiera, jak w Wielkiej Brytanii, której parlament różni się od polskiego tak samo, jak prowadzenie samochodu.  W Wielkiej Brytanii jest ruch lewostronny.

To nie jest poważna propozycja. PiS nie przyznaje się do błędów, nie cofa się. To ważny element ich polityki. Wygłaszane oświadczenia mają świadczyć, że w Sali Kolumnowej toczyły się normalne, zwyczajne obrady Sejmu. PiS próbuje przejść do porządku dziennego nad tym, co się tam działo.

Tak jednak nie było. Wypowiedzi te nie przykryją faktu, że w piątek 16 grudnia doszło do naruszenia procedur sejmowych. Niepewne i niejasne są wyniki głosowań i z całą pewnością trudno uznać, że obrady zakończyły się skutecznymi głosowaniami. Każdy kolejny dzień przynosi w tej sprawie nowe fakty o tym świadczące.

Co będzie dalej?

- W czwartek (22 grudnia), tak jak mówiliśmy wcześniej zbierali się politycy PO by o tym zadecydować. Postanowiono, że nasi posłowie będą pełnić w Sejmie, rotacyjnie, dyżury, aż do rozpoczęcia kolejnego posiedzenia. Doszliśmy do wniosku, że z drugiej strony nie ma gotowości do prowadzenia rozmów, które rzeczywiście miałyby na celu chęć rozwiązania tego sporu.

W tej chwili jedynym rzetelnym sędzią w tej sprawie pozostaje opinia publiczna, obywatele, bo na Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który sam podpisywał listę obecności po zakończeniu głosowań nie ma co liczyć.

Utrudnianie pracy posłom, to nie najlepsze rozwiązanie konfliktu. PiS zarzuca opozycji brak odpowiedzialności? Chcecie uciec od wykonywania swoich obowiązków w Sejmie?

- Pracy w Sejmie, oczywiście, się nie boimy. Choć od miesięcy musimy działać w dość nieprzewidywalnym systemie. Nigdy bowiem nie wiadomo, co PiS niespodziewanie wrzuci do planu obrad lub zdejmie z nich w ostatniej chwili. Projekty ustaw pojawiają się nagle i równie nagle znikają.

Jest wśród nich dużo projektów poselskich, które nie przeszły drogi rządowej na której są m.in. konsultacje społeczne i uzgodnienia międzyresortowe. Stanowienie prawa w Sejmie, w którym większość ma PiS jest ciągłą podróżą na duże skróty, często niestety, bez liczenia się z obowiązującym prawem. Dlatego w opozycji nie mamy poczucia, że Sejm rzetelnie pracuje nad ustawami. Rzeczywiście jest to ciężka praca, ale oparta na chaosie i nieprzewidywalności.

Nieprawne głosowanie ustawy budżetowej w Sali Kolumnowej, to jaskrawy tego, choć nie jedyny przykład. 

Odejście prof. Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa TK zakończy spór wokół Trybunału Konstytucyjnego?

- Na pewno jest to koniec ważnego etapu tego konfliktu, czyli roku niszczenia Trybunału przez PiS. Uchwalania w tym celu wciąż nowych, kolejnych ustaw rzekomo naprawczych, które tylko pogarszały sytuację TK.

Oburzenie środowisk prawniczych w Polsce, oburzenie Komisji Weneckiej na niepublikowanie wyroków, to druga strona sporu o Trybunał i być może odejście prezesa Andrzeja Rzeplińskiego będzie dla tego sporu ważnym symbolem, bo to przecież on, prezes TK postanowił nie poddać się tak wielu niekonstytucyjnym działaniom wobec Trybunału.

PiS przekonuje, że nikt nie zatrzyma ich w działaniu. Rzeczywistość sejmowa jest taka, że rządzący mogą robić co chcą,

- Z łamaniem praworządności w kraju walczymy od roku. Przekonujemy opinię publiczną, że zmiany wprowadzane przez PiS psują zdrowe fundamenty państwa, niczego nie naprawią. Wiele osób już to dostrzega. Dziesiątki tysięcy obywateli wychodzi na ulice w sprawie obrony Konstytucji.

Czy opozycja poirytowana ostatnimi wydarzeniami w Sejmie nie zmęczy się na tyle, aby działać skutecznie?

- Nie ma takiej opcji. Walczyć będziemy nadal, bo przecież w końcu rządy PiS miną i trzeba będzie odbudować konstytucyjny ustrój z Trybunałem, który, jak dziś widać to wyraźnie, jest instytucją, która chroni obywateli przed złą władzą.

Teraz mamy do czynienia z taką sytuacją, że władza, która nie ma większości konstytucyjnej postanowiła mimo to, zwykłą większością w Sejmie, zmienić ustrój. Pozbawić Trybunał Konstytucyjny jego kompetencji. Na to nie może być zgody.

Wolności obywatelskie to delikatna sfera. Trudno wskazać tę cienka linię, kiedy się one kończą, zaczyna się anarchia.

- To wolności absolutnie fundamentalne. Zwłaszcza obecnie, kiedy paraliżuje się pracę Trybunału Konstytucyjnego, strażnika tych wolności, obniża jego wagę i rangę w demokratycznym ustroju. Nowelizując ustawę o zgromadzeniach PiS dobiera się do fundamentalnych wolności obywateli i to z wyraźnie niedobrą intencją.

Nie tylko opozycja demonstrowała w Sejmie i Senacie przeciw tej ustawie, ale też 70 organizacji pozarządowych, różne instytucje międzynarodowe, jak Komisja Wenecka czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

PiS bardzo źle znosi krytykę. Ze strony polityków PiS od roku słyszymy epitety: komuniści, złodzieje, zdrajcy. Dialog między rządzącymi a opozycją został totalnie zniszczony. Mosty są popalone i tylko jedno ugrupowanie odpowiada za tak duży wzrost temperatury społecznego sprzeciwu. Jest nim Prawo i Sprawiedliwość.

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (5)

Do artykułu: Tomasz Siemoniak o radykalizacji Platformy Obywatelskiej: "Mosty popalone". Winny? Prawo i Sprawiedliwość

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!