• Szef MON Antoni Macierewicz podsumował warszawski szczyt NATO.
• Jak stwierdził Polska wychodzi z tego szczytu nie tylko wzmocniona, ale także z rzeczywistymi możliwościami obrony i odstraszania.
• Zapewnił, że przyjęty harmonogram zostanie dotrzymany i wojska amerykańskie będą mogły zostać rozmieszczone w Polsce od początku roku.
- W dwa lata po Walii (gdzie odbył się poprzedni szczyt) NATO stanęło na wysokości zadania. Pokazało, gdzie jest granica agresji, której nie można w żaden sposób przekroczyć. To stwarza nadzieję, że będziemy żyli w bardziej bezpiecznym świecie. My Polacy, ale także my wszyscy członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego - powiedział szef MON na zakończenie warszawskiego szczytu NATO.
- Polska wychodzi z tego szczytu nie tylko wzmocniona, ale wychodzi z rzeczywistymi możliwościami obrony i odstraszania. Cały Sojusz wychodzi z tego szczytu właśnie z takim skutkiem zarówno na flance wschodniej, jak i na flance południowej - ocenił.
Szczyt NATO zdecydował o rozmieszczeniu w Polsce i państwach bałtyckich czterech wielonarodowych batalionowych grup bojowych.
Macierewicz podkreślił, że to w Polsce będzie dowództwo na szczeblu dywizji, któremu będą podlegały wszystkie cztery batalionowe grupy bojowe, które rozmieszczone zostaną w Polsce oraz na Litwie, Łotwie i w Estonii na początku przyszłego roku. Poinformował też, że to dowództwo zostanie zbudowane na bazie dowództwa jednej z polskich dywizji. Przed szczytem szef MON powiedział w rozmowie z PAP, że siedzibą dowództwa będzie prawdopodobnie Elbląg - znajduje się tam dowództwo 16 Dywizji Zmechanizowanej.
W przypadku batalionowej grupy bojowej, która ma trafić do Polski rolę państwa ramowego, czyli odpowiadającego za dowodzenie oddziałem i wystawienie większości żołnierzy, wzięły na siebie USA. Prezydent Barack Obama powiedział w Warszawie, że w Polsce na zasadzie rotacyjnej będzie około tysiąca amerykańskich żołnierzy. Kolejnych mają także wysłać Wielka Brytania i Rumunia.
- Jeszcze czekamy na inne propozycja. Ale te trzy państwa z pewnością - powiedział Macierewicz.
Zwrócił uwagę, że w związku deklaracją Obamy o tysiącu żołnierzy "można by powiedzieć, że jest to grupa bojowa batalionowa wyłącznie dlatego, ze ciągle jeszcze 1000 żołnierzy to jest bliżej batalionu niż brygady". W połączeniu z kontrybucją z innych państwa tworzy to zdaniem Macierewicza "punkt odniesienia do tego, żeby tę grupę batalionową uczynić naprawdę ciężką grupa batalionową".
- Przecież trzeba dodać także polską kontrybucję do tego. Więc już mamy blisko 2 tys. żołnierzy. To jest już naprawdę poważna siła, zwłaszcza, że pamiętajmy, że poza tym mamy ciężką brygadę (amerykańską), która też będzie miała w Polsce swoje dowództwo - wyliczał minister.
Szef MON zaznaczył też, że w naszej części Europy znajdą się amerykańskie magazyny sprzętu wojskowego. Dzięki temu, że te magazyny zostały wyznaczone i przygotowane - zdaniem ministra - nie będzie kłopotu i wojska amerykańskie będą mogły zostać rozmieszczone w Polsce od początku roku.
- Ten termin jest niesłychanie krótki. Już w styczniu, w lutym mają stacjonować wojska. W Polsce to się na pewno uda - powiedział Macierewicz.
Odniósł się też do spotkania Rady NATO-Rosja, które zaplanowano na 13 lipca.
- Próbowano doprowadzić do tego, żeby ono się odbyło przed szczytem, czyli zanim zostaną rozstrzygnięte i podjęte kluczowe decyzje. Tak się nie stanie. To spotkanie będzie miało miejsce po zakończeniu szczytu wtedy, gdy rozstrzygnięto wszystkie kwestie wątpliwe - mówił Macierewicz.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Szef MON ocenia: Polska wychodzi ze szczytu NATO wzmocniona