• Rosyjskie media z przykrością opisują spotkanie liderów NATO w Warszawie.
• "Moskiewski Komsomolec" jest przekonany, że Rosja krajów europejskich nie zaatakuje.
• Polityk Konstantin Kosaczow natomiast widzi w NATO nową dynamikę spowodowaną wyimaginowaną (w jego ocenie) agresją Rosji. Jest też zdania, że o ile NATO chce się bronić, nikt już nie wie, jak się bronić przed NATO.
Rosyjska prasa w piątek (8 lipca) komentuje rozpoczynający się szczyt NATO w Warszawie. Dominuje wśród materiałów przekonanie, że już sam fakt spotkania u rubieży dawnej sowieckiej strefy wpływów jest przykry dla Moskwy. Ale jednocześnie Rosyjskie media są świadome, że decyzje, które zapadną, będą bardziej dotkliwe.
"Moskiewski Komsomolec" w komentarzu pokazuje Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię. Te kraje, w ocenie gazety, wręcz krzyczą, by NATO broniło ich granic przed Rosją.
- Najgłośniej trąbią o swojej bezbronności wobec prawdopodobnej rosyjskiej agresji - komentuje "Komsomolec". Gazeta ma też lekkie przesłanie dla Rosjan. Ironizuje, że moskiewskim patriotom nieprzyjemnie czyta się informacje o szczycie NATO, ale nie można traktować takich działań Zachodu jako powodu do strachu.
Dziennik proponuje, aby Rosjanie nie byli zbyt przejęci wojskami NATO u granic Federacji. Przypomina, że tylko kilku zdesperowanych i owładniętych resentymentem narodowym Rosjan jest gotowych atakować europejskich sąsiadów. Nie mają oni jednak realnego wpływu na politykę Kremla.
Czytaj: Sekretarz NATO w Warszawie przekonuje o dobrych intencjach Sojuszu
Inną perspektywę proponuje rządowa gazeta, czyli dziennik "Rossijskaja Gazieta".
Tutaj wypowiada się Konstantin Kosaczow, który jest szefem komisji spraw zagranicznych Rady Federacji. Odważnie pisze on o NATO jako o "drugim Układzie Warszawskim".
- Członkowie NATO przygotowywali się do warszawskiego szczytu tak, jak jeszcze nigdy od czasu zakończenia zimnej wojny. - pisze Rosjanin. - Przez ćwierć wieku Sojusz nie mógł znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca i czuł się osamotniony, bowiem nikt na świecie nie zaryzykowałby z nim konfrontacji - podkreśla. Po czym dodaje, że wyimaginowana rosyjska agresja zmobilizowała Sojusz i dała mu nowe życie.
Konkluduje stwierdzeniem, że o obronie NATO w Warszawie to wszyscy będą wiedzieć bardzo dużo, gdy o tym jak bronić świat przed NATO, to już chyba nie wie nikt.