• Ryszard Petru ocenia, że decyzja KE to poważny sygnał ostrzegawczy dla rządu.
• Nawiązując do sytuacji węgierskiej, lider Nowoczesnej wyraził obawy o następne kroki PiS.
• Kamila Gasiuk-Pihowicz zaznacza, że sytuacja powinna ostrzec rządzących, gdzie prowadzi ich polityka.
- Polska dostała od Komisji Europejskiej żółtą kartkę, zapracował na to PiS - tak decyzję Komisji Europejskiej o objęciu Polski procedurą państwa prawa skomentował lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Źle się stało, że taka sytuacja ma w Europie miejsce - ocenił.
KE zdecydowała się w środę wszcząć wobec Polski pierwszy etap procedury dotyczącej ochrony państwa prawa ze względu na to, że wiążące zasady dotyczące TK nie są obecnie przestrzegane - poinformował wiceszef KE Frans Timmermans.
Więcej o decyzji Komisji przeczytasz tutaj.
- To na pewno żółta kartka dla Polski, PiS na to zapracował, podejmując takie a nie inne decyzje ws. Trybunału Konstytucyjnego, mediów, a za chwilę i prokuratury; jeszcze w tak szybkim tempie - ocenił Petru.
Podkreślił, że partia rządząca w pełni odpowiada za to, co się stało.
- To nie my łamaliśmy konstytucję i obyczaj, to nie my opowiadamy w wywiadach o wegetarianach i rowerzystach. Nie odpowiadamy też za to, jak władza traktuje opozycję - mówił Petru.
Według niego, źle się stało, że taka sytuacja ma w Europie miejsce. Petru porównywał sytuację Polski do Węgier.
- Viktor Orban był na tyle dojrzałym politykiem, że był w stanie się z podobnej polityki wycofać. My apelujemy do premier Szydło, by również się wycofała. Dobrze, że ona tam jedzie i będzie rozmawiać z politykami europejskimi, ale to może nie wystarczyć - mówił. Dodał, że jego zdaniem problem Polski polega na tym, że u nas - w przeciwieństwie do Orbana - polska premier nie podejmuje decyzji, tylko Jarosław Kaczyński.
Przeczytaj o spotkaniu Orban-Kaczyński
- Pani Szydło musi liczyć na dobry humor pana prezesa - ocenił Petru.
- Boję się, że o ile Węgry nie były traktowane jako bardzo poważny kraj w UE w sensie militarnym i geopolitycznym, to Polska jest bardziej newralgiczna. Mamy granicę rosyjską, konflikty na Ukrainie i ministra obrony narodowej, który co najmniej dziwny. To wszystko powoduje, że jesteśmy znacznie ważniejsi i UE może przejmować się nami o wiele bardziej - dodał lider Nowoczesnej.
Według niego są także obawy, że Polska będzie postrzegana jako kraj, w którym nieprzestrzegane jest prawo, jest niepoważny i niewiarygodny, a do marca - kiedy KE ma powrócić do sprawy - PiS może jeszcze nabroić.
- Najbardziej się boję, że Polska wypadnie z grupy państw, które decydują o przyszłości w UE. A to może okazać się dla nas szczególnie ważne, jeśli na przykład będziemy musieli się zmierzyć z napływem uchodźców z Ukrainy albo innym kryzysem. My wtedy będziemy Unii potrzebować, także w negocjacjach z Rosją w przypadku sankcji. Nasza siła wobec świata zewnętrznego jest taka, jak nasza siła w UE. Dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński i PiS osłabiają naszą siłę - powiedział Petru.