Politycy SLD mówią "Stop JOW". Nowy spot

Politycy SLD mówią "Stop JOW". Nowy spot
Fot. youtube

Politycy SLD przedstawili w Katowicach spot referendalny, w którym przestrzegają przed wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych. Ich zdaniem JOW-y sprawią, że 65 proc. obywateli nie będzie miało przedstawicieli w Sejmie, doprowadzą też do oligarchizacji polityki.

W referendum 6 września Polacy mają wypowiedzieć się m.in. ws. wprowadzenia JOW-ów w wyborach do Sejmu. Kampanię przeciwko takiemu rozwiązaniu prowadzi m.in. SLD.

W środę na konferencji prasowej w Katowicach politycy Sojuszu przedstawili spot referendalny w tej sprawie. Przestrzegają w nim, że w jednomandatowych okręgach wyborczych, gdzie zwycięzca jest tylko jeden, 65 proc. głosów "idzie do niszczarki", a "poglądy milionów obywateli wyrzucone są do kosza na śmieci". Według polityków SLD po wprowadzeniu JOW-ów system polityczny w Polsce stanie się dwupartyjny. To "zmielenie demokracji" - przestrzegają.

Zobacz spot przygotowany przez SLD:

Poseł i wiceprzewodniczący SLD, a jednocześnie szef komitetu referendalnego "Stop JOW", Zbyszek Zaborowski wyjaśnił podczas konferencji, że spot ma na celu ostrzeżenie społeczeństwa przed konsekwencjami wprowadzenia JOW-ów.

Politycy SLD są zdania, że wprowadzenie JOW-ów groziłoby trwałym podziałem politycznym Polski. Ich zdaniem doprowadziłoby też do zniknięcia ze sceny politycznej mniejszych ugrupowań. W połączeniu z ewentualną likwidacją finansowania partii z budżetu - o co obywatele także mają być pytani w referendum - doszłoby do oligarchizacji polskiej polityki - uważają działacze Sojuszu.

"JOW-y to ukrainizacja polskiej polityki. To sytuacja, w której nie obywatel jest szefem polityka, ale biznesmen - bonzo partyjny, mafijny, który wpłaca określone sumy i który potem egzekwuje od polityków (...)" - przekonywał Tomasz Kalita, również członek komitetu "Stop JOW".

"To tylko marzenie, że w jednomandatowych okręgach wygrywają niezależne autorytety, lokalne osobistości, cieszące się poważeniem i szacunkiem. W praktyce jest tak, że wygrywają największe partie polityczne, które dysponują machiną propagandową, które mają dużą liczbę członków, sympatyków i najbardziej znanych polityków" - podkreślił Zaborowski.

Jego zdaniem klasycznym przykładem, tego co dzieje się z demokracją po wprowadzeniu JOW-ów, jest polski Senat. "Po wyborach z 2011 r. 97 na 100 mandatów senatorskich zdobyły PO i PiS, a Polska podzieliła się wzdłuż granicy Wisły" - mówił.

Polityk wskazał ponadto, że także dla ugrupowania największego orędownika JOW-ów - Pawła Kukiza - szansą na wejście do Sejmu jest ordynacja proporcjonalna, a JOW-y oznaczają dla niego polityczne samobójstwo. "Dlaczego Paweł Kukiz mówi o otwarciu systemu politycznego przy pomocy JOW-ów, to Bóg jeden raczy wiedzieć. Gdyby poważnie myślał o otwarciu systemu politycznego, to należy zastanowić się raczej nad obniżeniem progów wyborczych, np. do 3 proc., wprowadzeniem bardziej proporcjonalnego systemu przeliczania głosów na mandaty (...) i ewentualnym zwiększeniem okręgów" - powiedział poseł.

Zdaniem SLD zamiast organizować referendum ws. JOW-ów, należałoby te same pieniądze wydać na wyprawki szkolne lub darmowe posiłki dla dzieci. "To referendum nie ma sensu, ale skoro już jest, my spełniamy swój obowiązek i informujemy o tym, co ono oznacza" - wskazał Kalita.

 

×

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Politycy SLD mówią "Stop JOW". Nowy spot

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!