· Niemiecka prasa atakuje polski rząd i ostrzega przed niszczeniem relacji.
· Gazeta "Sueddeutsche Zeitung" zarzuca władzom w Warszawie odcinanie się i zaprzeczanie najpoważniejszym zarzutom o łamanie prawa, podczas gdy są na nie dowody.
· Podobne stanowisko prezentują inne opiniotwórcze dzienniki. FAZ boi się o stan bilateralnych relacji.
Komentator niemieckiej gazety podaje, że słowa Beaty Szydło w Strasburgu, czy prezydenta Andrzeja Dudy w Brukseli nie są częścią dialogu międzynarodowego. W jego ocenie to przekaz kierowany do samych Polaków, a dokładniej do wyborców PiS-u.
Jarosław Kaczyński, a także autokratyczni sąsiedzi Polski, na przykład Viktor Orban czy nawet Władimir Putin, wiedzą, że większa część krajowej opinii publicznej w Polsce da się nabrać. Wiedzą, że propaganda może zadziałać, jeśli będzie powtarzana w sposób zdecydowany.
Przeczytaj jak premier Węgier broni rządu w Warszawie przed krytyką UE.
Publicysta nie poprzestaje na oskarżeniach o propagandę. W jego ocenie ta już działa w mediach publicznych, które PiS przejęło po wyborach.
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", przygląda się wizycie szefa niemieckiego MSZ Franka-Waltera Steinmeiera w Warszawie. Ostrzega na swoich łamach Polskę i Niemcy, by nie niszczyły sojuszniczego zaufania, zbudowanego w ciągu ostatniej dekady.
- Kilku Niemców i kilku Polaków opowiadało ostatnio o sobie brzydkie rzeczy - konstatuje relacje na linii Warszawa-Berlin korespondent gazety rezydujący w nadwiślańskiej stolicy. Do postaci, które nadużywają ostatnio mocnych słów zaliczył Zbigniewa Ziobrę, komisarza UE Guenthera Oettingera, czy przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza.
- Im bardziej Polacy złoszczą się na Zachód jako stowarzyszenie niemieckich nazistów oraz bezbożnych "cyklistów i wegetarian", tym bardziej rdzewieje solidarność, bez której nie ma wspólnego bezpieczeństwa - apeluje w mocnych słowach o opamiętanie się niemiecki dziennikarz FAZ.