- Schetyna, Kopacz, Niesiołowski, Grabarczyk - w PO trwają jakieś niezrozumiałe rozliczenia wewnętrzne. Każda z grup, atakując PiS, chce pokazać jak bardzo jest lepszą opozycją - mówi w rozmowie z Parlamentarny.pl Arkadiusz Mularczyk (PiS) o zamieszaniu wokół wotum nieufności dla Antoniego Macierewicza przed szczytem NATO. - Oczywiście Polska może prowadzić politykę taką, jak przez ostatnich osiem lat czyli bycia pomocnikiem głównych graczy Anglii czy Niemiec. Ale może też być krajem, który buduje wokół siebie konkretne sojusze w celu rozwiązań określonych problemów – dodaje, kreśląc wizję przyszłości Polski w UE.
Burza, jaka miała miejsce w Sejmie w związku z wnioskiem PO o wotum nieufności wobec ministra Macierewicza nie była potrzebna. Tak uważają nie tylko posłowie PiS ale również Kukiz’15.
- Był to kompletnie nieodpowiedzialny i niepotrzebny teatr polityczny. Wszyscy dobrze wiemy jaka jest arytmetyka sejmowa więc składanie takiego wniosku odbieram jako przejaw nieodpowiedzialności, ale i bałaganu w Platformie. Wydarzenie na pewno zostało odnotowane we wszystkich ambasadach, we wszystkich krajach sojuszniczych z taką konstatacją, że w Polsce mamy nieodpowiedzialną opozycję, która przed tak ważnym wydarzeniem, jakim jest szczyt NATO, podejmuje tak niepoważną decyzję.
O co chodzi z tym bałaganem w Platformie?
- Dla mnie cała ta sytuacja ma związek w wyścigiem o przywództwo i interesy wpływów różnych grup w Platformie. Schetyna, Kopacz, Niesiołowski, Grabarczyk. Trwają tam jakieś niezrozumiałe rozliczenia wewnętrzne. Każda z tych grup, atakując PiS chce pokazać jak bardzo jest lepszą opozycją.
Premier Beata Szydło nazwała zgłoszenie wniosku przez PO brakiem odpowiedzialności, takim samym, jak poszukiwanie przez Platformę pomocy za granicą dla swojej opozycyjnej polityki. O co konkretnie chodziło?
- Od dłuższego czasu widzimy na arenie Unii Europejskiej, Rady Europy czy poprzez różnego rodzaju działania w Stanach Zjednoczonych, że Platforma i środowiska z nią związane starają się wciągać podmioty międzynarodowe w bieżącą politykę polską.
Mam niedobre skojarzenia. Za kilka dni (13 lipca br.) będziemy mieli 350 rocznicę bitwy pod Montwami, gdzie król Jan Kazimierz walczył z rokoszem magnata Jerzego Sebastiana Lubomirskiego. Każda ze stron starała się wciągać w tę walkę i spór o Polskę - a to króla szwedzkiego, a to inne monarchie. Zakończyło się krwawą bitwą i krwią przelaną przez Polaków.
Czytaj też: Piotrowicz: Komisja ponownie omówi projekt nowej ustawy o TK autorstwa PiS
Oczywiście po bitwie doszło do zawarcia pokoju i ustąpienia zarówno rojalistów jak i rokoszan ze swoich roszczeń. To pokazuje dobitnie, że Polak nie powinien być mądry po szkodzie, tylko przed szkodą.
Jak to powiedzenie odnosi się do dzisiejszej polityki?
- Chodzi o to, że eskalowanie konfliktu, wciąganie w to polityków europejskich, organizacji międzynarodowych będzie tylko wykorzystywane przeciwko Polsce. Nie miejmy złudzeń, że ktoś będzie chciał rozwiązać nasz wewnętrzny spór polityczny. Historia wszak kołem się toczy.
Szczyt NATO będzie najważniejszym wydarzeniem międzynarodowym w Polsce. Pan również jest przekonany, że trudno przecenić jego wagę?
- Oczywiście. Świadczy o tym skala przedsięwzięcia, ilość głów państw, szefów rządów, ministrów obrony narodowej, którzy wezmą udział w tej wielkiej imprezie NATO, której wcześniej w Polsce nie było. Myślę, że niezwykle ważne, biorąc pod uwagę imperialną politykę Rosji, Unię, która osłabła po referendum w Wielkiej Brytanii, jest pokazanie jedności i siły państw członkowskich NATO.
Jest to jedno z najważniejszych wydarzeń ostatniej dekady w historii Polski i NATO, zwłaszcza, że sytuacja geopolityczna jest dynamiczna i pokazanie siły i jedności państw członkowskich Rosji i innym mocarstwom na świecie, jest niezwykle ważne.
W skali kraju ważnym wydarzeniem odnoszącym się do przyszłości polityki PiS było wystąpienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że chce inaczej zagospodarować pieniądze z OFE. To wzbudziło wiele kontrowersji.
- To ważna deklaracja Pana Prezesa, poczekajmy na konkretne propozycje ze strony rządu. Myślę, że wszyscy mamy poczucie, że z OFE jest coś jest nie do końca tak, jakby tego chcieli obywatele odkładający w funduszach na swoją emeryturę.
OFE nie działają tak, jak powinny, skoro system emerytalny w Polsce na bieżąco wypłaca środki, z drugiej zaś strony państwo odprowadza część składek obywateli do prywatnych funduszy emerytalnych. System od początku był przez nas krytykowany jako mało transparentny. Myślę, że zależy od decyzji politycznej, jak i czy w ogóle ma funkcjonować. To są kompetencje pani premier oraz ministra finansów.
Prezes Kaczyński powiedział też wprost, że będzie chciał zmienić Konstytucję. Na czym miałoby to polegać?
- W sytuacji Polski, która leży między dwoma mocarstwami, musimy być państwem sprawnie zarządzanym, które ma jasne, przejrzyste i transparentne procedury. Po upadku komunizmu nie stworzono w Polsce państwa dobrze zarządzanego, mocnego, dlatego trzeba dokonać przeglądu norm konstytucyjnych i zmienić te, które w zdynamizowaniu tego procesu przeszkadzają.
Jest sporo zastrzeżeń do obecnej Konstytucji dotyczących chociażby sposobu podziału władzy, wykonywania jej przez rożne instytucje. Jest dziś pole do tego by pochylić się nad pewnymi zapisami konstytucji, które wymagają przemyślenia, przeanalizowania. By zbudować państwo sprawnie zarządzane, gdzie odpowiedzialność jest jasna.
Czytaj też: Nowoczesna dystansuje się od PO:Moment na wotum dla Macierewicza jest niefortunny
Np. Prezydent, który wybrany jest przez cały naród, a jego kompetencje są wąskie i bardzo ograniczone. Kompetencje rządu w zakresie polityki zagranicznej czy obrony narodowej w pewien sposób wkraczają w kompetencje prezydenta, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych czy prowadzi politykę zagraniczną.
Problem pojawia się, gdy Prezydent i Rząd wywodzą się z innych opcji politycznych. To są sprawy, które wymagają uregulowania, być może także ordynacji wyborczej. Jest sporo zagadnień, które po ostatnich 25 latach wymagają doprecyzowania lub korekty.
Polska deklaruje chęć włączenia się w zmianę obecnie obowiązującego traktatu UE. Skąd tak ambitne zadanie?
- Od dawna mówimy, że nie ma zgody na Unię dwóch prędkości, na państwa lepsze czy gorsze, a de facto tak się właśnie dzieje. To musi budzić nasz niepokój. Myślę, że Polska, jako kraj o dużym potencjale, ma możliwość budowania koalicji państw Europy środkowowschodniej.
Jest spora grupa krajów, które w oparciu o polskie przywództwo jest w stanie budować pewien punkt ciężkości czy siłę w ramach polityki europejskiej, by prezentować nasze interesy, które nie zawsze są zbieżne z interesami UE.
A jeśli unia zdecyduje, że trzeba iść w kierunku superpaństwa, to co, wystąpimy z niej?
- Nie może być takiej sytuacji, kiedy ktoś ponad naszymi głowami nakaże nam w jakim kierunku mamy iść. To muszą być przemyślane decyzje, także pod kątem perspektyw, szans i możliwości Polski, jak i pod kątem naszych interesów.
Ta koncepcja musi być przyjęta przez polskie społeczeństwo. Nie wyobrażam sobie byśmy mogli iść w kierunku większej integracji, de facto bez akceptacji społecznej.
Jeśli chodzi o TK to sprawa jest już definitywnie zamknięta?
- Jest projekt zmiany ustawy, zobaczymy jak się zachowa trybunał wobec tych propozycji, bo jak na razie widzimy, działa on zupełnie niekonwencjonalnie. Uchyla ustawy działając w oparciu o wybrane przepisy konstytucji. Jest to proces dynamiczny.
Wykonujemy kolejny krok do przodu by zamknąć kryzys, który jest szkodliwy dla Polski, ale opozycja, prezes Trybunału, gremia międzynarodowe ze względu na różne interesy, nie chcą tego procesu uznać za zakończony czy też uznać za wewnętrzny problem Polski.
Tak więc walką o suwerenność naszego kraju nadal trwa.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Mularczyk o szczycie NATO i superpaństwie UE: Walka o suwerenność kraju nadal trwa