W Małopolsce PiS ugruntowało pozycję w trzech okręgach, gdzie wcześniej wygrywało i zdobyło Kraków, uznawany za matecznik PO - ocenił socjolog Jarosław Flis. W porównaniu z wyborami w 2011 r. PiS zwiększył stan posiadania o 5 mandatów, a PO straciła aż połowę mandatów, czyli 9.
Z czterech małopolskich okręgów wyborczych do nowego Sejmu PiS wprowadziło 26 posłów, a PO - 9. W województwie sukces odniosły ugrupowania debiutujące: Ruch Kukiz’15, który zdobył cztery mandaty i Nowoczesna z jednym mandatem. PSL uratował jeden mandat w swoim mateczniku, czyli okręgu tarnowskim. Poprzednie wybory do Sejmu wygrało PiS zdobywając 21 z 41 mandatów do podziału w okręgach nr 12, 13, 14 i 15. PO miała wtedy 18 posłów, a PSL i Ruch Palikota po jednym.
"Pierwszy wniosek jest taki, że skoro przesunęło się wahadło między Platformą a PiS, to w tych miejscach, gdzie partia Jarosława Kaczyńskiego była silniejsza, to teraz ta przewaga się pogłębiła" - powiedział PAP socjolog z UJ dr Jarosław Flis. Jak dodał, w okręgu krakowskim prowadzenie oddała PO, a jednym z autorów sukcesu PiS na tym terenie był - zdaniem socjologa - Jarosław Gowin, który posiada stały i mocny elektorat głosujący na niego niezależnie od tego, jakie barwy partyjne reprezentuje. Gowin uzyskał drugi wynik na liście PiS (43 tys. 539 głosów), mimo że startował z ostatniego miejsca.
Podobny sukces do Gowina osiągnął na Sądecczyźnie Arkadiusz Mularczyk, który uzyskał niemal dwukrotną przewagę nad liderem listy PiS Piotrem Naimskim. Mularczyk odszedł z PiS wraz ze Zbigniewem Ziobro i tworzył struktury Solidarnej Polski w Nowym Sączu.
Nowoczesna odebrała głosy Platformie?
Według Flisa w całej Małopolsce, ale przede wszystkim w stolicy regionu głosy Platformie odebrała Nowoczesna Ryszarda Petru. Jedyny mandat dla tej partii z regionu zdobył wywodzący się z dawnej Unii Wolności przedsiębiorca Jerzy Meysztowicz. "Pojawił się też Kukiz, który w Małopolsce uzyskał większe poparcie niż gdzie indziej - przełożyło się ono na cztery mandaty" - zauważył naukowiec. "Te nowe partie wcisnęły się na scenę polityczną i tym samym zmniejszyły pulę dla pozostałych, a przede wszystkim dla PO" - dodał.
Dr Flis zwrócił uwagę na przypadek sukcesu wyborczego osiągniętego dzięki znanemu nazwisku. Odniosła go mało znana szefowa PiS w Skale, radna powiatu krakowskiego Elżbieta Duda (niespokrewniona z prezydentem RP), która startowała z dziewiątego miejsca. "Zachodzi tu pytanie, na ile osobista pozycja pomogła w takim sukcesie, czy też podobieństwo nazwisk o tym przesądziło" - zastanawiał się.
W Małopolsce sukces wyborczy odnieśli też potomkowie polityków: kandydująca z listy PiS Małgorzata Wassermann - córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła Zbigniewa Wassermanna; Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL - syn Andrzeja Kosiniaka-Kamysza, ministra zdrowia w rządzie Mazowieckiego oraz Marek Pęk z PiS - syn senatora poprzedniej kadencji Bogdana Pęka.
Takie nazwiska to przewaga
"Takie nazwiska to bez wątpienia przewaga, którą mają takie osoby - składa się nią i większa rozpoznawalność, ale i pewne wychowanie w danej tradycji, przesiąkanie od dzieciństwa większą wiedzą, o co chodzi w polityce" - zaznaczył naukowiec z UJ. Według niego zjawisko "politycznych dynastii" jest znane na świecie i będzie się najpewniej utrwalać także w naszym kraju w miarę upływu lat.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Małopolskie: PiS umocniło się w swoich okręgach i "zdobyło" Kraków