• Ludwik Dorn przypomina, że jeśli stosuje się insynuację trzeba się liczyć z podobnymi metodami stosowanymi wobec siebie. Mówi to w kontekście ataku na ministra Macierewicza.
• Argumenty wysuwane wobec szefa MON polityk nazywa "niczym nowym".
• Jednocześnie sugeruje opozycji, by czekała, bo Antoni Macierewicz z czasem sam dostarczy oponentom amunicji.
- Jeżeli ktoś, tak jak Antoni Macierewicz, jest "mistrzem olimpijskim" w pomówieniach i insynuacjach, to nie może się użalać, że ta sama broń jest użyta przeciwko niemu - skomentował sytuację wokół szefa MON, jego były polityczny kolega, Ludwik Dorn. - Na niewinnego nie trafiło - dodawał na antenie TVN 24 polityk we wtorek (21 czerwca).
- Wedle mojej wiedzy artykuł dotyka sprawy już znanej i nic tutaj bezpośrednio pana Antoniego Macierewicza nie obciąża - komentował sytuację Dorn.
Wniosek opozycyjnej partii o wotum nieufności też nie robi na byłym marszałku i szefie MSWiA wrażenia.
- Jak znam pana Antoniego Macierewicza, prędzej czy później w Ministerstwie Obrony Narodowej będzie w sposób coraz bardziej oczywisty szkodził. Mówiąc bardzo potocznie: będzie tam coraz więcej kwasu i smrodu. Trzeba po prostu dać temu człowiekowi czas, żeby zgromadzić mocne argumenty, wobec których obecny obóz władzy będzie bezradny.
Czytaj: PSL za wnioskiem o wotum nieufności dla Macierewicza. Co na to premier?
Zdaniem Dorna, rozważanie wniosku o wotum nieufności powinno nastąpić, kiedy opozycja będzie miała mocniejsze argumenty. -To po prostu jest, czy będzie, tak szkodliwy minister, że warto do niego strzelać celnie i taką amunicją, która przebija kamizelkę kuloodporną - sugeruje Dorn używając militarnej metafory.