PiS jest atakowany nie tylko za zmiany, które wprowadza, ale też za sprawy, na które nie ma wpływu - mówił w poniedziałek (29 lutego) po południu w Zambrowie (Podlaskie) prezes tej partii Jarosław Kaczyński. Jako sprawę, na którą PiS nie ma wpływu, wskazał ujawnienie teczek z domu Czesława Kiszczaka.
- I dlatego potrzeba poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości jest dziś tak mocna. Właśnie dlatego, że tak bardzo nas atakują, że tak bardzo wykorzystywane są najróżniejsze preteksty, żeby nas atakować. Czy to, w gruncie rzeczy niewiele znaczące, zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, czy to nawet wydarzenia, na które nie mieliśmy żadnego wpływu, jak ujawnienie materiałów, które były przechowywane w domu, zmarłego już, eksministra spraw wewnętrznych Kiszczaka - mówił Kaczyński.
Przeczytaj: IPN w domu gen. Jaruzelskiego
- Powtarzam - to były przecież sprawy, które były całkowicie poza nami, ale i wokół tego się dzisiaj mobilizuje ludzi przeciwko nam. I powtarzam - stąd ogromne znaczenie tych wyborów, wyborów uzupełniających w skali kraju - mówił prezes PiS w Zambrowie, gdzie wspierał kampanię Anny Marii Anders - kandydatki tej partii w wyborach uzupełniających do Senatu, które odbędą się one 6 marca w okręgu nr 59, obejmującym część województwa podlaskiego.
Na spotkaniu w Zambrowie lider PiS stwierdził, że decyzje, które będą podejmować uczestniczący w tych wyborach, będą ogromnie istotnymi dla Polski, dlatego powinny być decyzjami "dobrymi, celnymi".
PiS - mówił Kaczyński - to partia zmiany, dobrej zmiany, ugrupowanie, które chce, by Polska była sprawiedliwsza, lepiej kierowana, by podjąć wielki wysiłek prawdziwego unowocześnienia naszego kraju, by Polska w relacjach międzynarodowych była podmiotem, a nie przedmiotem.
- By nie była krajem, którego obywatele byli eksploatowani jako tania siła robocza, by była o prostu w Europie, ale naprawdę. Nie tylko na mocy jakichś traktatów, tylko ze względu na swoją siłę, poziom życia obywateli, na ich realne prawa - powiedział prezes PiS.
Mówił, że program PiS jest w interesie ogromnej większości Polaków, ale nie wszystkim się podoba.
- Jest grupa ludzi, która realizację tego programu traktuje jako zagrożenie, i tu w Polsce, i na zewnątrz. Traktuje jako zagrożenie ze względu na swoje realne interesy, realne przywileje, to wszystko, co tworzy ten zły system III RP, ale także ze względu na interesy zewnętrzne, i to zarówno ekonomiczne jak i ideologiczne - powiedział Kaczyński.