Szef MSWiA powołał specjalny zespół kontrolny, który ma zweryfikować doniesienia medialne o zaniedbaniach BOR dotyczących obsługi floty aut, którymi podróżuje prezydent Andrzej Duda - poinformował w piątek (18 marca) wiceszef resortu Jarosław Zieliński.
W piątek "Rzeczpospolita" napisała, że nowe informacje o wypadku na A4 z udziałem prezydenckiego samochodu wskazują, iż w BOR świadomie narażano prezydenta na niebezpieczeństwo", a w dniu zdarzenia "popełniano też błąd za błędem. Według "Rz" w limuzynie Andrzeja Dudy założono oponę wycofaną z użycia; nowych w magazynie nie było.
- Po doniesieniach prasowych uznaliśmy, że to wymaga sprawdzenia ze strony ministra spraw wewnętrznych i administracji, stąd zespół kontrolny MSWiA, który sprawdzi tę sprawę i zweryfikuje to, co podaje prasa - powiedział Zieliński dziennikarzom w piątek w Sejmie.
Dodał, że zespół ten sprawdzi ponadto procedury ochronne, czyli przeprowadzi głębszy audyt.
-Daliśmy temu zespołowi 14 dni, aby wyjaśnił tę sprawę - powiedział wiceszef MSWiA.
Przeczytaj: Ile powinna jeździć limuzyna prezydenta?
Proszona o odniesienie się do informacji o zaniedbaniach BOR szefowa kancelarii premiera Beata Kempa stwierdziła: jak znam życie i jak znam szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, osoby za to odpowiedzialne poniosą albo już poniosły konsekwencje. To jest oczywiste - powiedziała Kempa w piątek dziennikarzom w Sejmie.
Biuro Ochrony Rządu odnosząc się do doniesień medialnych, w komunikacie wskazało, że Prokuratura Okręgowa w Opolu prowadzi postępowanie ws. nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.
- Równocześnie w Biurze Ochrony Rządu prowadzone są czynności mające na celu zbadanie postępowania formacji w zakresie zabezpieczenia potrzeb transportowych Prezydenta RP. Wstępne wnioski z realizowanych w Biurze Ochrony Rządu czynności dały podstawę do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, odpowiedzialnych za nieprawidłowości w ramach obsługi transportowej, jak również stanowiły przesłanki rozwiązywania umów o pracę z pracownikami naruszającymi podstawowe obowiązki pracownicze - napisano.
Poinformowano też, że dotychczas zgromadzony materiał uzasadnił skierowanie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy BOR, a także narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osoby podlegającej ochronie BOR. Prokuratura Krajowa podała w piątek, że chodzi o zaniedbania ze strony b. kierownictwa Biura; sprawa trafi do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.
Przeczytaj: PO chce posiedzenia komisji kultury, chodzi o zwalnianie dziennikarzy w mediach publicznych
W Biurze Ochrony Rządu trwa także, zainicjowana na wniosek Szefa BOR, kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego. 18 marca 2016 r. rozpoczęła się także w Biurze kontrola zespołu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - dodano.
Na początku marca w samochodzie, którym podróżował prezydent autostradą A4, doszło do uszkodzenia opony tylnego koła, w wyniku czego auto wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu. Nikomu nic się nie stało.
Jak podała piątkowa "Rz" 20 stycznia podczas wyjazdu Andrzeja Dudy do Krakowa w prezydenckim pancernym bmw zniszczeniu uległa opona, prezydent przesiadł się do innego samochodu, a bmw wróciło do Warszawy na lawecie. W magazynie BOR - pisze "RZ" - nie było opon, które można by założyć w takim aucie, trzeba je zamówić u producenta.
Według "Rz" prawie miesiąc limuzyna czekała na ogumienie. 15 lutego - pisze dziennik - w BOR zapadła decyzja o założeniu opony, która znajdowała się już w magazynie części wycofanych z eksploatacji i była przeznaczona do utylizacji. Według dziennika powodem takiej decyzji była pilna potrzeba wykorzystania limuzyny. To właśnie ta opona rozpadła się 4 marca na autostradzie podczas powrotu prezydenta z Karpacza - pisze "Rz".
Decyzji o założeniu tej opony - pisze "Rz" - towarzyszyły inne błędy. 4 marca prezydent miał dolecieć z Warszawy do Karpacza śmigłowcem. Jednak w dniu jego wyjazdu Kancelaria Prezydenta zmieniła wcześniejsze ustalenia. Ostatecznie prezydent poleciał samolotem do Wrocławia, stamtąd odebrała go pancerna limuzyna, która przyjechała tam na lawecie - pisze "Rz".
Według informacji dziennika, stromego, 100-metrowego odcinka od ulicy do stacji wyciągu na Śnieżkę nie mógł pokonać żaden samochód poza terenowym GOPR-u. Mimo to szef prezydenckiej ochrony podjął decyzję o próbie wjazdu 3,5-tonowym bmw na pełnym gazie, z rozpędu mimo kamieni, lodu. Według gazety wiele wskazuje na to, że sparciała opona wtedy została uszkodzona, a reszty dokonała już prędkość, do wypadku doszło na autostradzie A4 w czasie drogi powrotnej z Karpacza. Ponadto - według "Rz" - komputer pokładowy kilkakrotnie alarmował o problemie z ciśnieniem powietrza w oponie.
W ubiegłym tygodniu wiceszef BOR płk Jacek Lipski przedstawił wewnętrzne ustalenia ws. incydentu z limuzyną prezydenta. Według niego czynności sprawdzające wykazały, że dwie instrukcje podpisane przez poprzednich szefów BOR - gen. Krzysztofa Klimka z 2013 r. i gen. Mariana Janickiego z 2009 r. - są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu, obowiązującymi w 2010 r. (roku produkcji auta) w odniesieniu do opon dla samochodu BMW 7 High Security.
Lipski powiedział, że po ustaleniu tych faktów obecny szef BOR polecił niezwłocznie wymienić w samochodach pancernych opony na takie, których wiek nie przekracza dwóch lat, oraz sprawdzenie, czy w pozostałych samochodach BOR opony spełniają wymagania producentów. Ponadto w instrukcji zmniejszono normę przebiegu ogumienia z 20 tys. na 10 tys. km oraz okres używania na dwa lata (w zależności, co wystąpi pierwsze).
Pytany, czy opona w prezydenckiej limuzynie została uszkodzona na początku podróży, gdy samochód podjechał w pobliże wyciągu narciarskiego, Lipski odpowiedział wówczas, że nie ma żadnej informacji w tym zakresie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Doniesienia o zaniedbaniach w BOR będą weryfikowane, mówi wiceszef MSWiA