- Jak można było wyznaczyć datę inauguracji Sejmu w godzinę rozpoczęcia Rady Europejskiej? Kto i po co robi na złość Państwu? - zastanawia się Rafał Trzaskowski.
- Data pierwszego posiedzenia Sejmu - 12 listopada - została wybrana bardzo niefortunnie. Albo przez przypadek, przez przeoczenie kancelarii prezydenta, albo jest tak, że dochodzi do rywalizacji między Pałacem Prezydenckim a drugim ośrodkiem - nie wiem, czy to Beatą Szydło, czy Jarosławem Kaczyńskim - o prymat w polskiej polityce zagranicznej - powiedział rzecznik rządu Cezary Tomczyk.
Sytuację z ustalaniem daty skrytykował Rafał Trzaskowski.
Komentarz nie spodobał się posłowi PiS Witoldowi Waszczykowskiemu.
- Można odwrócić sytuację. Dlaczego Donald Tusk robi na złość procesowi tworzenia nowego rządu i nowego parlamentu? Mogę w ten sam sposób… Taki ping-pong do niczego nie prowadzi. Tusk doskonale jest poinformowany, jak wygląda sytuacja w Polsce - skomentował wpis Trzaskowskiego.
Natomiast minister w Kancelarii Prezydenta RP prof. Krzysztof Szczerski stwierdził, że Polskę na szczycie Rady Europejskiej na Malcie może reprezentować ambasador lub wicepremier Janusz Piechociński.
- Wszyscy wiedzą, że w Polsce zmienia się władza, decyzje i tak miałyby charakter techniczny i wszyscy czekają na decyzję nowego rządu i to jest partner w europejskiej polityce - powiedział w programie w TVP Info. - Nie należy być w tej sprawie histerycznie zaniepokojonym - dodał Szczerski.
Wysłanie Piechocińskiego na unijny szczyt popiera też szefowa Kancelarii Prezydenta RP Małgorzata Sadurska.
- Jest to nieformalny szczyt. Polska może być reprezentowana przez wicepremiera Janusza Piechocińskiego - uważa Sadurska.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Data pierwszego posiedzenia Sejmu: Kto komu robi na złość?