• - W Poznaniu część manifestujących zaatakowała policjantów, mieli na sobie kominiarki - relacjonował Mariusz Błaszczak działania MSWiA w czasie czarnego protestu. W większości kraju było spokojnie.
• Polityk ocenił, że protesty były i są wykorzystywaniem przez środowiska lewicowe delikatnego tematu do budowania kapitału politycznego.
• Polityk łagodził też swoje wypowiedzi o KOD, który chce manifestować 11 listopada. Minister Błaszczak liczy na to, że uda się uniknąć zamieszek w tym roku w Święto Niepodległości.
Mariusz Błaszczak był gościem porannego wywiadu w TVP, we wtorek (4 października). Minister, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo publiczne, zrelacjonował jak wyglądał porządek w poniedziałek. W całym kraju manifestowały kobiety w ramach czarnego protestu.
- W Poznaniu część manifestujących zaatakowała policjantów, mieli na sobie kominiarki - mówił o statystykach sytuacji w poniedziałkowe popołudnie Błaszczak. W ramach czarnego protestu zatrzymano kilka osób, właśnie w Poznaniu i w Warszawie. Oskarża się je o zakłócenia porządku.
Błaszczak powiedział, że sytuacja w większości kraju była spokojna.
Minister wypowiedział się także o samej idei czarnego protestu. Widzi w nim próbę wykorzystania niezadowolenia społecznego do budowy kapitału politycznego.
- Opozycja i lewicowe, albo lewackie organizacje próbują wykorzystać wrażliwy temat na swój użytek - mówił i przypominał, ze to nie jest projekt rządowy. - To jest projekt obywatelski, pod którym złożyło podpisy ponad 400 tysięcy ludzi.
- Stawianie tej sprawy w kategoriach politycznych to jest nadużycie.
- Chodzi o to, żeby 11 listopada nie było zamieszek - mówił we wtorek (4 października) Błaszczak, łagodząc swoje wcześniejsze wypowiedzi.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Aborcja. Czarny protest: Minister Błaszczak oskarża lewicę o "wykorzystanie tematu"