• Janusz Korwin-Mikke za spoliczkowanie Michała Boniego w 2014 roku może trafić nawet na 3 lata do więzienia.
• Polityk komentuje, że nie doszło do pobicia, jak uzasadniono w pismach procesowych, a jedynie do "symbolicznej czynności" wobec europosła PO.
• Mikke poprzysiągł spoliczkowanie Boniego, za kłamstwo lustracyjne w latach 90.
Janusz Korwin-Mikke poniesie konsekwencje swojego zachowania z 2014 roku? Gdy został wybrany do Parlamentu Europejskiego i spotkał się z Michałem Bonim w tamtym roku, wywiązał się z danej mu w latach 90. obietnicy - spoliczkował polityka PO. We wrześniu tego roku ma ruszyć proces w sprawie tego zajścia.
Korwin-Mikke broni się, że nie doszło do pobicia, a o taki czyn jest oskarżony. Jednocześnie mówi jasno, że zdarzenie miało miejsce.
- Ja pana Michała Boniego nie pobiłem, tylko spoliczkowałem - komentował dla Wirtualnej Polski polityk i lider partii KORWiN. - Była to czynność raczej symboliczna niż fizyczna. Dlatego dla mnie proces w tej sprawie jest absurdalny, ale oczywiście sąd ma prawo podjąć dowolną decyzję w tej sprawie.
Czytaj: Wicemarszałek Terlecki nie jest zachwycony tempem prac w MNiSW
Tłem sprawy jest lustracja Michała Boniego, który został przez Korwina-Mikke nazwany "kłamcą lustracyjnym" w latach 90. Wtedy też, gdy Boni zaprzeczał współpracy z SB Mikke, poprzysiągł go spoliczkować jeśli przypuszczenie kłamstwa lustracyjnego okaże się prawdziwe. Do następnego, brzemiennego już w skutki spotkania, doszło po latach w 2014 roku, po wyborach do europarlamentu.
Boni jako europoseł jest pod ochroną prawną, która przysługuje funkcjonariuszom publicznym. Korwinowi-Mikkemu grożą 3 lata więzienia.
Polityk komentuje wymiar kary słowami. - Za komuny siedziałem w więzieniu, mogę posiedzieć i teraz.
Proces ruszy najprawdopodobniej 9 września.