• Sytuacja wokół wypadku premier Beaty Szydło ciągle nie jest wyjaśniona.
• Opozycja oceniła, że informacje wokół wypadku wykorzystano politycznie do ataku na opozycję i próbuje się zrobić kozła ofiarnego z młodego mieszkańca Oświęcimia.
• - Zdecydowaliśmy się złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych - mówił poseł Cezary Tomczyk (PO). - W szczególności to dotyczy prokuratora tam na miejscu wypadku.
• Według towarzyszącej mu poseł Agnieszki Pomaski (PO), nadal nie odpowiedziano na kilka kluczowych pytań dotyczących tego zdarzenia.
- To co wydarzyło się w piątek (10 lutego) w Oświęcimiu, sam wypadek, pokazał słabość instytucji państwa - mówił w Sejmie w czwartek, blisko tydzień po opisywanym zdarzeniu poseł Jan Grabiec rzecznik PO. - To też pokazują wydarzenia, których jesteśmy świadkami od piątku - tak mówił o całości politycznej przepychanki wokół wypadku.
Politycy PO uznali, że wiele komunikatów ze strony opcji rządzącej, jakie padły w poprzednich dniach, ma na celu ukrycie prawdy o wydarzeniach z drogi obok dworca w Oświęcimiu. - Próbuje się zamieść sprawę pod dywan - mówił dalej poseł Grabiec w Sejmie. - Próbuje się zaszczuć tego młodego człowieka, który ma być kozłem ofiarnym opowieści. My się na to nie zgodzimy.
Platforma, w związku z budowaną przez stronę rządową narracją, chce stanąć po stronie "osoby słabszej", za jaką uważa młodego kierowcę.
- Dlatego władze klubu parlamentarnego były wczoraj (15 lutego) w Oświęcimiu. Dlatego rozmawialiśmy z lokalnymi samorządowcami i otwieramy biuro w tym mieście - powiedział poseł opozycji. Platforma sugeruje, że w sprawie wypadku mogą pojawić się osoby poszkodowane np. w procesie wyjaśniania sytuacji. - Będziemy z determinacją i mocą żądać wyjaśnienia tego wypadku - kończył Grabiec.
PO obawia się manipulacji w temacie wypadku i chce takie dezinformacje prostować.
Wydano wyrok. PO będzie działać i kieruje sprawę do prokuratury
Potem mówił poseł Cezary Tomczyk.
- Sąd jest od tego, by oceniać kto jest winny. W sprawie wypadku już wielu polityków wydało wyrok. Nasza konferencja nie będzie szukaniem winnych, tylko wystąpieniem w obronie zasad - zasad dotyczących wszystkich obywateli - mówił polityk Platformy. - Te zasady dotyczą też tego młodego człowieka z Oświęcimia.
Tomczyk akcentował, że wersja wydarzeń, którą miał przedstawić uczestnik wypadku, jest inna niż rządowa. - Odmówiono mu prawa do adwokata. Są też kontrowersje w kwestii badania lekarskiego. Co też ważne, ten młody człowiek został zatrzymany - wyliczał Tomczyk.
Poseł nie odmówił sobie nawiązań do wcześniejszego wydarzenia spod Torunia, gdzie kolumna MON miała złamać przepisy i też uczestniczyć w kolizji drogowej.
- W związku z powyższym zdecydowaliśmy się złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych - konkludował swoje słowa Tomczyk. - W szczególności to dotyczy prokuratora tam na miejscu wypadku. (...) Urzędnicy pana ministra Błaszczaka i ministra Ziobry zdecydowali o tym, które prawa przysługują polskiemu obywatelowi - w domyśle kierowcy - PiS uderzyło w dwudziestolatka bo był w niewłaściwym miejscu.
Dla PO nie było podstawy do zatrzymania młodego Sebastiana.
Kolejny atak na Mariusza Błaszczaka
Ostatnie słowa padły z ust poseł Agnieszki Pomaski. Posłanka opozycji referowała, jak PO widzi w temacie wypadku politykę i działanie MSWiA.
- Minister Mariusz Błaszczak, zamiast skupić się na wyjaśnieniu przyczyn wypadku zaczął od atakowania opozycji. Pierwsza konferencja w sobotę była tego przykładem, to był brutalny atak - mówiła poseł. - A my nie wiemy i nie znamy odpowiedzi na kilka kluczowych pytań w tej sprawie.
Poseł chciała wiedzieć, o której godzinie w piątek (10 lutego) premier Szydło wyjechała z lotniska w Balicach. Pytała też o prędkość kolumny rządowej na drodze w Oświęcimiu. - Nie mamy rzetelnej informacji o stanie prawnym pojazdu wiozącego premier Beatę Szydło. Nie wiemy, czy był pojazdem uprzywilejowanym - mnożyła wątpliwości Pomaska.
Polityk PO stwierdziła w końcu, że wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński kłamał, gdy podawał informacje o początku pracy kierowcy pani premier. Mówiło się, że w piątek zaczął pracę około 18.
- Wiemy, bo BOR potwierdził to w oświadczeniu, że była to nieprawda - podpierała oskarżenie poseł. - Zaczął pracę rano.
Konsekwencją wypadku premier była jej hospitalizacja, która trwała także w czwartek (16 lutego). Jej współpasażerowie, ochroniarze odnieśli większe obrażenia od szefowej polskiego rządu.
KOMENTARZE (4)
Do artykułu: Wypadek premier Beaty Szydło. Platforma zawiadamia prokuraturę