• Szczegóły akcji ratunkowej, w której ratowano życie posła Kukiz'15 zainteresowały media.
• Pojawiły się pytania dlaczego konkretne oddziały straży pożarnej udały się na miejsce akcji, skoro inne w okolicy dysponowały np. innym sprzętem medycznym.
• Pojawiło się też pytanie o zespoły ratownictwa medycznego w Łodzi, w których inicjowano próby zwiększenia liczby załóg tak, by dokładniej działać - w tym w miejscu w którym poseł miał wypadek.
- Przybywa wątpliwości wokół śmierci polityka Kukiz'15 - informowała "Rzeczpospolita", w której piątkowym wydaniu (3 lutego) zadano pytanie o szczegóły akcji ratunkowej z dnia 19 stycznia na S8, gdzie rozbił się samochód posła.
Dziennikarze dotarli do Marka Wróblewskiego - prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej z Woli Pękoszewskiej, który zapytał o wezwanie do tragicznego wypadku posła. - Nie rozumiem, dlaczego nas nie wezwano. Przecież byliśmy jako pierwsi wzywani do wypadków, w których ginęło nawet osiem osób - zgłaszał wątpliwości wobec działań służb Wróblewski.
Z relacji, które przekazały lokalne media, na które też później powoływały się ogólnokrajowe redakcje, pierwsi na miejscu wypadku byli strażacy ochotnicy z oddalonego o około 3 km Paplina. Wróblewski przekonuje, że wezwana powinna zostać również jego jednostka. - Gdy w przeszłości pogotowie nie mogło gdzieś dojechać, wzywano również nas, bo mamy nowy sprzęt medyczny - mówił strażak.
Było więcej wątpliwości wokół reanimacji posła." Wirtualna Polska" w pierwszych dniach lutego pytała o reanimację Wójcikowskiego, były też podejrzenia co do trasy przejazdu pogotowia, które próbowało dotrzeć do miejsca wypadku na S8.
Czytaj też: Małgorzata Janowska zajmie w Sejmie miejsce posła Wójcikowskiego
Edyta Wcisło, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, wyjaśniała dla WP, że karetka musiała jechać okrężną drogą.
- Gdyby ruch na drodze był wstrzymany, mogłaby pojechać pod prąd - podkreślała.
Podobno nie raz już stacja ratownictwa medycznego w Łodzi występowała do wojewody o dodatkowy zespół ratownictwa nieopodal miejsca wypadku posła, co mogłoby skrócić czas jaki minął od wypadku do próby ratowania polityka.
Wypadek w szczegółach
Do wypadku, w którym zginął poseł Kukiz'15 doszło rano 19 stycznia na drodze S8 w powiecie skierniewickim.
Z relacji policji, która badała wypadek, poseł kierujący volkswagenem bora jadąc w kierunku Warszawy stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w bariery. Osoby jadące Renault Kangoo (5 osób) zatrzymały się w celu udzielenia pomocy; wówczas w ich pojazd uderzył ford transit, którym podróżowało siedem osób.W wyniku zderzenia tych dwóch pojazdów lekko ranne zostały dwie osoby, natomiast poseł kierujący Borą, w wyniku odniesionych obrażeń zmarł.
Wypadek stał się podstawą śledztwa , które ruszyło krótko po zaistnieniu sytuacji.
Kim był poseł
Rafał Wójcikowski zdobył mandat poselski w okręgu wyborczym obejmującym Piotrków Trybunalski.
Występował w debatach sejmowych m.in. nad ustawą budżetową - w której apelował do rządu, by w roku 2017 skoncentrować się na obniżeniu ryzyka inwestycyjnego; nad złożoną przez prezydenta ustawą obniżającą wiek emerytalny - gdzie ocenił, że "przywraca praworządność", ale zwrócił uwagę, że nadal nie ma kompleksowej reformy finansowania Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, czy ustawami wprowadzającymi reformę edukacji, W tej debacie apelował o poparcie - przyjętego później - wniosku mniejszości, który wprowadził rozróżnienie między Zespołem Aspergera i autyzmem.
Miał 43 lata. Osierocił Żonę i dwoje dzieci.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wypadek posła Kukiz'15. Rafał Wójcikowski mógł być ratowany szybciej?