• W prezydenckim projekcie minimalny staż do uprawnień emerytalnych wynosi w przypadku mężczyzn - 25 lat, a dla kobiet – 20 lat. Rząd z kolei chce go podnieść o 15 lat.
• Propozycję negatywnie oceniają związkowcy, według których działania rządu ograniczą prawo do emerytury.
Obniżenie wieku emerytalnego to jedna z obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości. W projekcie budżetu państwa na rok 2017 r. istnieje zapis o wcześniejszej emeryturze, ale przy określonym stażu ubezpieczeniowym. W prezydenckim projekcie minimalny staż do uprawnień emerytalnych wynosi w przypadku mężczyzn - 25 lat, a dla kobiet – 20 lat. Rząd z kolei chce go podnieść o 15 lat.
- Najbardziej bulwersującą wiadomość znajdujemy w załączniku nr 1 do założeń projektu budżetu państwa na rok 2017. W dokumencie rząd sugeruje połączenie wieku emerytalnego 60/65 lat z minimalnym stażem pracy ubezpieczonego w wysokości 35/40 lat – wskazują związkowcy z OPZZ.
Przedstawiciele OPZZ w liście otwartym pytają premiera i prezydenta o realizację przedwyborczych obietnic dotyczących obniżenia wieku emerytalnego.
- Czy prezydent godzi się na to, aby rząd zmodyfikował jego projekt i podniósł minimalny staż do uprawnień emerytalnych? Czy rząd, wbrew prezydenckiemu projektowi zakładającemu minimalny 20 i 25 letni staż ubezpieczeniowy, zamierza podnieść go do 35 i 40 lat? - czytamy w liście OPZZ.
Wyższy staż pracy jest konieczny?
Odmiennego zdania są pracodawcy, którzy popierają zwiększenie stażu ubezpieczeniowego. Ich zdaniem mogłoby to złagodzić negatywne skutki obniżenia wieku emerytalnego.
- Jestem przeciwnikiem obniżania wieku emerytalnego. Zakłóciliśmy stosunek liczby emerytów i rencistów do liczby pracowników w kraju. Na 38 mln Polaków pracuje jedynie 16 mln, a 9 mln pobiera świadczenia emerytalne i rentowe - mówi Jeremi Modasewiczz Konfederacji Lewiatan. - Jeśli jednak decydujemy się na taki krok, wówczas wprowadzenie dodatkowego warunku o stażu pracy jest jak najbardziej zasadne – dodaje.
Jego opinię podziela Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP. - To rozwiązanie, które nadaje realny kształt planowanym zmianom. Gdybyśmy poprzestali na prostej formie odwrócenia reformy wieku emerytalnego, to już w 2020 roku nasz rynek pracy uszczupliłby się o 1 mln osób – komentuje.
Zdaniem Mordasewicza zwiększenie stażu ubezpieczeniowego jest konieczne. Jak podkreśla, ludzie nie mogą iść na urlop, który będzie trwał jedną trzecią życia – a tak właśnie byłoby w przypadku kobiet. W jego opinii 40/35 lat stażu to minimum bezpieczeństwa dla systemu emerytalnego.
- 25 i 20 lat pracy to absolutnie za mało. System emerytalny może być zbilansowany, a ludzie mogą mieć przyzwoite emerytury tylko wtedy, gdy będziemy pracować trzy razy dłużej niż pobierać emerytury - czyli 45 lat pracy i 15 emerytury – twierdzi Mordasewicz.
Czytaj cały tekst tutaj.
KOMENTARZE (10)
Do artykułu: Wiek emerytalny: Związkowcy krytycznie o rządowych planach