● Roman Kuźniar ocenia, że Władimir Putin będzie próbował wymusić na Zachodzie ustępstwa.
● Ekspert i dyplomata przekonuje, że Bronisław Komorowski zabiegał o wzmocnienie wschodniej flanki NATO.
● Opinia eksperta odnosi się do decyzji NATO, które zapadły w Warszawie. Na szczycie Barack Obama przekonywał o gotowości USA do pomocy Europie w kwestii bezpieczeństwa.
W poniedziałkowym (11 lipca) wydaniu "Gazety Wyborczej" Roman Kuźniar dotyka możliwych reperkusji ze strony Rosji, które mogą dosięgnąć Sojusz. Oczywiście będą one związane z decyzjami, które zapadły w Warszawie, na szczycie NATO.
Ekspert wojskowy przypomina, że bataliony w liczbie czterech tysięcy żołnierzy, jak i budowana w Redzikowie instalacja antyrakietowa to przedsięwzięcia obronne. Mówi też, że postrzeganie NATO jako zagrożenia jest wysoce nieadekwatne do roli jaką Sojusz pełni militarnie i politycznie.
Czytaj: Jarosław Kaczyński chce zwiększenia wydatków na wojsko
- Putin, srożąc brwi, chce w zasadzie odstraszyć Zachód od wchodzenia w jego strefę wpływów, za jaką uważa dawny Związek Radziecki - mówi członek administracji prezydenta Bronisława Komorowskiego, który doradzał byłej głowie państwa w kwestiach militarnych. - Czasami (Putin - red.) zachowuje się jak niegrzeczne dziecko, które rzucając zabawki, próbuje wymusić na rodzicach ustępstwa. Raz jak polityczny chuligan.
Dyplomata przypomina, że szczyt NATO to zwieńczenie długiej drogi i zabiegów dyplomacji, które zaczęły się znacznie wcześniej.
Obecność Sojuszu na wschodniej flance, a właściwie jej wzmocnienie, miało się zacząć w 2010 roku. Kuźniar zasługę za szczyt i jego podniesienie możliwości obronnych przypisuje swojemu byłemu szefowi, Bronisławowi Komorowskiemu. W 2010 roku Komorowski i Obama.
- Rozmawiali prawie godzinę w cztery oczy, potem kolejną z doradcami. Prezydent Komorowski przekonywał go wtedy, że trzeba przywrócić NATO wiarygodność, jeśli chodzi o obronność - relacjonował spotkanie sprzed 6 lat Roman Kuźniar. Przypomniał, że podobne rozmowy odbyły się także w 2011 i 2014 roku.
Sojusz Północnoatlantycki zadecydował, że w najbliższych miesiącach i latach zwiększy swoje zaangażowanie w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Decyzje, które zapadły na szczycie NATO w Warszawie (8 i 9 lipca) to: rozlokowanie w Polsce i krajach bałtyckich czterech tysięcy żołnierzy, rozmieszczenie dowództwa amerykańskiego w Polsce oraz zwiększenie zaangażowania militarnego w Afganistanie i na Bliskim Wschodzie.
Czytaj: Szczyt NATO w opinii ekspertów
Barack Obama na kończącym szczyt spotkaniu z dziennikarzami, z którego udał się do Hiszpanii mówił o Ameryce i Europie:
- W ciągu 70 lat NATO nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak dużą liczbą wyzwań: politycznych, dotyczących bezpieczeństwa, jak również kwestii humanitarnych. Francja, Belgia, USA, Kanada oraz Turcja ucierpiały jako ofiary ataków terrorystycznych, zainspirowanych lub przeprowadzanych przez tzw. Państwo Islamskie - wyliczał Obama. Przypomniał, że NATO swoimi decyzjami reaguje na działania Rosji na Ukrainie.
Obama podkreślił, że w momencie tylu wyzwań jedno się nie zmieni:
- Niesłabnące zaangażowanie USA na rzecz bezpieczeństwa i obrony Europy, w nasze relacje transatlantyckie, nasze zaangażowanie w realizowanie zobowiązań dotyczące wspólnej obrony.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Szczyt NATO, Kuźniar o Putinie: "zachowuje się jak niegrzeczne dziecko"