Zerowa stawka VAT na pojazdy elektryczne, likwidacja akcyzy, dopłaty do pierwszych 100 tys. samochodów elektrycznych - to niektóre zachęty, dzięki którym w 2025 roku w Polsce miałoby jeździć milion pojazdów napędzanych prądem.
Miałby też powstać niewielki, 3-4 osobowy samochód elektryczny, którego nazwa - jak zapowiedział we wtorek (20 września) szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski - zostanie wyłoniona w specjalnym konkursie. Właściciele elektrycznych samochodów mogli by liczyć na bezpłatne parkowanie na publicznych płatnych parkingach, jeździć buspasami, korzystać ze specjalnych ulg na ładowania pojazdów w nocy.
W 2020 r. - jak wynika z planów resortu energii - w Polsce zarejestrowanych powinno być już ok. 75 tys. pojazdów elektrycznych, z czego 70 proc. w aglomeracjach miejskich i obszarach gęsto zaludnionych. W 2025 r. we flocie wykorzystywanej przez administrację publiczną pojazdów napędzanych prądem miałaby być już połowa. 54 tys. pojazdów miałoby być napędzanych CNG a 3 tys. LNG - wynika założeń planu rozwoju elektromobilności, który we wtorek (20 września) przedstawiono w resorcie energii.
Jak mówił wiceminister energii Michał Kurtyka, dziś w Polsce jest zarejestrowanych ponad 23 mln pojazdów, z czego ponad 20 mln to samochody osobowe - 56 proc. z nich jest napędzanych benzyną, 28 proc. ON, a nieco ponad 14,7 proc. LPG. Jeśli chodzi o samochody ciężarowe i komunikację publiczną, to i w tym segmencie przytłaczającą większość to pojazdy napędzane paliwami pochodzącymi z ropy naftowej, której Polska importuje 97 proc.
Na razie - jak wynika z opracowania resortu energii - cena elektrycznego samochodu w Polsce jest dużo wyższa niż auta o napędzie tradycyjnym - waha się od 80 do 220 tys. zł., a koszt przejechania nim 100 km wynosi ok. 10 zł, przy założeniu, ze będzie on zużywał 20 kWh energii na 100 km.
Z szacunków resortu wynika, że w naszym kraju jest ok. 305 punktów ładowania (z czego najwięcej jest w Warszawie, przede wszystkim publicznych). Koszt budowy tzw. normalnego punktu wynosi od 16 do 70 tys. zł, w przypadku tzw. szybkiego punktu ładowania jest to już od 60 tys. do 200 tys. zł. Jak podał resort, choć w polskim transporcie publicznym pojawiają się w pojazdy o napędzie elektrycznym, to jednak nadal są to ilości znikome. Liderem jest Warszawa z dziesięcioma autobusami, Kraków - który testuje 4 takie pojazdy, testy odbywają się też w Jaworznie, Lublinie i Rzeszowie. Plan na rzecz elektromobilności ma to zmienić.