• Zbyt mała pomoc finansowa ze strony państwa i brak opieki dla dzieci po śmierci rodziców – to najczęściej wskazywane problemy rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami.
• - Bez pieniędzy trudno cokolwiek zmienić - mówi Andrzej Suchcicki ze Stowarzyszenia Bardziej Kochani.
Pytany o najpoważniejsze problemy, z którymi obecnie borykają się rodziny z niepełnoprawnymi dziećmi, Suchcicki powiedział, że większość postulatów sprowadza się do pieniędzy. "To są może banalne kwestie, ale bez pieniędzy trudno cokolwiek zmienić" - powiedział. W tym kontekście mówił o zwiększeniu zasiłku pielęgnacyjnego. "Ma on - zgodnie ze swoją nazwą - wyrównywać koszty związane z opieką i pielęgnacją - a wynosi 153 zł, czyli mniej więcej tyle, ile godzina rehabilitacji" - zaznaczył.
Jak dodał, wyższe świadczenia rozwiązałyby wiele rzeczy - dałyby trochę ulgi finansowej rodzicom, gdy dziecko jest małe, a gdy osoba z niepełnosprawnością jest dorosła, poprawiłoby to jej sytuację ekonomiczną. "Gdy osoba niepełnosprawna, np. intelektualnie, kończy 18 lat, przysługuje jej renta socjalna, ok. 644 zł (741,35 zł brutto - red). To jest automatyczna produkcja warstwy najuboższej - nie dość, że ci ludzie są niepełnosprawni, to jeszcze są ubodzy" - powiedział. Jego zdaniem rentę socjalną należałoby podwyższyć przynajmniej do wysokości świadczenia pielęgnacyjnego (obecnie to 1300 zł).
Na te same problemy zwraca uwagę Iwona Hartwich z ruchu RON - Rodzice Osób Niepełnosprawnych, jedna z uczestniczek protestu w Sejmie wiosną 2014 r. "Nawet po podwyżce renty socjalnej, którą zapowiedziało MRPiPS, to będzie w dalszym ciągu 84 proc. najniższej renty ZUS. Jednym z naszych postulatów jest właśnie to, by renta socjalna była przynajmniej w wysokości najniższej renty z ZUS" - powiedziała.
Suchcicki wskazywał także, że brakuje kompleksowego systemu wsparcia dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami. "By można było powiedzieć mamie i tacie, że w związku z tym, że mają dziecko niepełnosprawne, należy im się to i to" - powiedział. Mówił, że edukacja jest w miarę dobrze zorganizowana, ale po okresie szkolnym jest zamęt, chaos i niepewność, wiele osób po skończeniu szkoły siedzi w domu.
Mówiła o tym także Iwona Hartwich. "Nie ma placówek, do których mogłyby uczęszczać dzieci, które kończą edukację, one nie mają gdzie iść. Mój syn siedzi drugi rok w domu (Jakub ma obecnie 22 lata). Nie dlatego, że jesteśmy leniwi, bo szukamy - w PEFRON-ie, syn jest też zarejestrowany w urzędzie pracy. Ale dla człowieka na wózku, w normie intelektualnej nie ma nic" - powiedziała.
Jej zdaniem państwo musi się zaopiekować tymi dziećmi - niepełnosprawnymi, ale w myśl prawa już dorosłymi. "Chcielibyśmy je uspołeczniać, usamodzielniać, ale przy tak ograniczonych środkach, to jest bardzo trudne (...). Walczymy o te sprawy finansowe również po to, by taka osoba mogła po śmierci rodziców dalej funkcjonować we własnym środowisku, by ktoś się nią zaopiekował" - mówiła Hartwich. "To nasza zmora, bo wiemy, że pozostaje dom pomocy społecznej. Nie ma małych placówek, nie ma mieszkań chronionych" - dodała.
Środowisko opiekunów dzieci z niepełnosprawnościami chciałoby mieć udział w tworzeniu zapowiedzianego przez rząd projektu - twierdzi Andrzej Suchcicki. "Byłoby to z korzyścią dla wszystkich. Mamy - nie tylko nasze stowarzyszenie - fachowców, którzy zajmują się wieloma aspektami równych rodzajów niepełnosprawności od bardzo dawna, są ekspertami w swoich dziedzinach. Łatwiej byłoby dojść do kompromisu" - ocenił. Dodał, że jeśli premier mówi, że do końca października przedstawi jakiś projekt, to bardzo dobrze; ma jednak wątpliwości, czy trzy tygodnie na jego przygotowanie wystarczą.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rodzice dzieci niepełnosprawnych: Wyższe świadczenia i alternatywna opieka