PiS skierował wniosek o referendum ws. reformy oświaty do komisji, która pewnie przez wakacje w ogóle się nie zbierze. We wrześniu, kiedy w szkołach zaczną działać siódme klasy, wniosek znów trafi do sejmu. Ten uzna, że skoro siódme klasy ruszyły, to nie ma potrzeby odwracać reformy, więc referendum jest bezpodstawne - mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi, który odpowiada za wprowadzenie reformy oświaty w mieście.
- Wszyscy pamiętamy Andrzeja Dudę i Beatę Szydło, którzy jako kandydaci na swoje urzędy zapewniali, że każdy wniosek będzie rozpatrywany. Po czym obywatele wypowiedzieli się na temat zmian w oświacie. Złożyli ponad 910 tys. podpisów - mówi Tomasz Trela.
Jak twierdzi teraz PiS, zamiast zrobić to, co obiecywał, skorzystał z furtki bezpieczeństwa.
- Skierował wniosek do komisji, która pewnie przez wakacje w ogóle się nie zbierze lub zażąda jakichś dodatkowych dokumentów. We wrześniu, kiedy w szkołach zaczną działać siódme klasy, wniosek znów trafi do sejmu. Ten uzna, że skoro siódme klasy ruszyły, to nie ma potrzeby odwracać reformy, więc referendum jest bezpodstawne - mówi.
Czytaj też: PO o referendum szkolnym: PiS jest w trudnej sytuacji
Według wiceprezydenta takie zachowanie rządu to klasyczny chwyt populistyczny i polityczny.
- PiS myśli, że wszyscy nabiorą się na taki trik. Otóż nie. Fala niechęci do zmian w oświacie z każdym dniem jest większa. Im bliżej do wejścia ich w życie, tym głośniej słychać sprzeciw. Dziś dokładnie widać, że zmiany dotyczą edukacji na każdym poziomie, że każdy jest „beneficjentem” tej reformy - wyjaśnia.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Reforma oświaty, Tomasz Trela o wniosku ws. referendum: Zachowanie rządu to klasyczny chwyt populistyczny