• Pof. dr. hab. Radosław Zenderowski (Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego) ocenił, że Grupa Wyszehradzka może tchnąć nowe spojrzenie na Unię Europejską.
• - Największym osiągnięciem V4 jest to, że grupa nie rozpadła się po 2004 roku, choć wielu polityków w państwach Wyszehradu lansowało tezę o rzekomym „wyczerpaniu się formuły” - mówił naukowiec.
• Stwierdził też, że kryzys UE jest spowodowany nadmiernie szybką próbą jej ekspansji. - Unia Europejska, jeśli ma przetrwać, powinna powrócić do wartości, które spowodowały, że odniosła ona spektakularny międzynarodowy sukces - mówił politolog, akcentując że biurokracja unijna żyje jakby w innym świecie.
Politolog podkreśla, jak kluczowa może okazać się rola Grupy Wyszehradzkiej (V4) dla Unii, a w Warszawie właśnie 2 marca, spotykali się premierzy V4.
- Grupa Wyszehradzka powstała po pierwsze na bazie wykreowanego w latach 70. i 80. XX wieku przez polskie, czeskie, słowackie i węgierskie środowiska intelektualne swego rodzaju sentymentu środkowoeuropejskiego, swoistego mitu Europy Środkowej, inspirowanego w dużej mierze przez kunderowską koncepcję kawałka Zachodu uprowadzonego przez Sowietów, zapomnianego nota bene następnie przez Brytyjczyków, Francuzów i Niemców w imię budowy przestrzeni względnego bezpieczeństwa i państwa dobrobytu na zachód od żelaznej kurtyny - przypomina Zenderowski, który mieszka w Cieszynie - mieście łączącym dwa kraje V4 - Polskę i Czechy.
Dla politologa dyskurs o Europie Środkowej, bardzo żywy i dynamicznie rozwijający się głównie przy kawiarnianych stolikach Budapesztu, Pragi czy Krakowa, a także w czasie konspiracyjnych spotkań dysydenckich, konserwował poczucie niesprawiedliwości z bycia po niewłaściwej stronie żelaznej kurtyny.
- Ożywiał pragnienia powrotu do wspólnoty wolnych narodów, uznających komunizm i dominację Związku Radzieckiego za gwałt na ich bogatej tożsamości kulturowej. Nie bez znaczenia jest fakt, że ludzie, którzy przez lata ożywiali ów mit Europy Środkowej, na początku lat 90. XX wieku w wielu przypadkach pełnili ważne funkcje polityczne i państwowe w swoich państwach - przekonuje profesor.
- Po drugie, Grupa Wyszehradzka powstała w odpowiedzi na proces dezintegracji państw federalnych, jaka miała miejsce na terytorium walącego się Związku Radzieckiego, krwawych wojen na terytorium rozpadającej się Jugosławii oraz poważnych niepokojów społecznych w Rumunii i Bułgarii. Oczom zachodnich przywódców państwa wyszehradzkie jawić miały się, i tak też się zresztą stało, jako oaza spokoju, dialogu i tolerancji na wzburzonym morzu Europy Wschodniej. To wówczas dyplomaci amerykańscy otrzymali odgórne polecenie, by Polskę, Czechosłowację (której elity doszły do pokojowego porozumienia na temat „rozwodu”) oraz Węgry określać mianem Europy Środkowej w odróżnieniu od reszty regionu - dodaje.
Czytaj: Czwartkowe (2 lutego) spotkanie V4 w Warszawie
Politolog podnosi, że działania V4 pozwoliły szybciej połączyć centrum Europy z jej zachodnimi państwami w 2004 roku, gdy kraje regionu poszedłszy UE, w największym poszerzeniu terytorialnym i politycznym Unii.
- Największym osiągnięciem V4 jest to, że grupa nie rozpadła się po 2004 roku, choć wielu polityków w państwach Wyszehradu lansowało tezę o rzekomym „wyczerpaniu się formuły”, ale także mimo nieskrywanej lub skrywanej niechęci wobec V4 ze strony Federacji Rosyjskiej i niektórych państw Zachodu, upatrujących w porozumieniu państw środkowoeuropejskich konkurencję dla wymiaru północnego czy śródziemnomorskiego UE. Państwa wyszehradzkie zajęły wspólne i stanowcze stanowisko wobec tzw. kryzysu imigracyjnego i nie uległy presji ze strony Brukseli i Berlina (w kwestii tzw. kontyngentów), stojąc wytrwale na stanowisku prawa do suwerennego rozstrzygania o tym, kto ma prawo do skorzystania z prawa azylu. Zdecydowane stanowisko V4 ośmieliło inne państwa UE do przyjęcia równie stanowczej strategii. Mówimy tutaj jednak przede wszystkim o pewnej strategii defensywnej, mniej lub bardziej skutecznej.
A jak bedzie przyszłość Unii Europejskiej? Odpowiedź politologa sugeruje, że Zachód może powinien się zastanowić, nie nad swoją wizją Europy jako optymalną, a powinien zapytać też innych o Unię, w tym region środkowy kontynentu, w tym V4
- Europa Zachodnia znajduje się na swego rodzaju zakręcie dziejów i doświadcza boleśnie kryzysu swej tożsamości. Obecnie Unia Europejska składa się z dwóch pod wieloma względami różniących się od siebie części, które określane są potocznie jako „stara” i „nowa” Unia. Dla jednych oznaczać to może pewien problem, gdyż wydaje się być objawem niezintegrowania, pewnego rozdwojenia. Dla mnie stanowi to wielką i niedocenianą wartość Unii. Może ona bowiem czerpać z dwóch różnych tradycji myślenia o państwie, narodzie, relacjach zachodzących między jednostką a wspólnotą, pojmowania roli religii w życiu publicznym itp. W sytuacji zagrożenia i kryzysu tego rodzaju kapitał może okazać się zbawienny - kontynuuje Zenderowski.
Żeby jednak ów rezerwuar różniących się od siebie zasobów kulturowych przynosił pożądane owoce, konieczne jest uznanie się nawzajem za partnerów – niestety rozpowszechnionej maniery protekcjonalnego traktowania narodów „Europy Wschodniej”.
- To jest bardzo poważny problem, zwłaszcza, że ci sami politycy, którzy wskazują na rzekomo dobroczynne właściwości wielokulturowości będącej efektem napływu obcej cywilizacyjnie ludności do państw Europy Zachodniej, nie mają najmniejszego problemu z pouczaniem swoich środkowoeuropejskich partnerów - dodaje ekspert.
Przykładami takiego pouczania miałyby być np. oceny kierowane w przeszłości wobec Polski, jak sławny cytat z Jacques Chirac (prezydenta Francji). Mówił on, że Warszawa przegapiła okazję by siedzieć cicho. Słowa te padły w okresie inwazji sił USA i koalicji międzynarodowej na Irak (2003).
- Unia Europejska, jeśli ma przetrwać, czego byśmy sobie życzyli, powinna powrócić do wartości, które spowodowały, że odniosła ona spektakularny międzynarodowy sukces. Wartości, które dziś promowane są przez większość elit unijnych nie mają z nimi nic wspólnego. Po prostu są ich zaprzeczeniem. Biurokracja unijna żyje tymczasem jakby w jakimś paralelnym świecie, na mającym realnego kontaktu z rzeczywistością. Stworzono nawet specyficzny język i podstawy nowej niby-gramatyki, by nie musieć kontaktować się z rzeczywistością, która uparcie nie daje się nagiąć do różnych „śmiałych” projektów ideologicznych. I to jest bardzo poważny problem. To jest wyalienowanie i poczucie jakiegoś post postmodermistycznego prometeizmu ocierającego się o jakieś totalitarne myślenie i pogardę dla zwykłych Europejczyków - krytykuje politolog.
- Niedojrzałość intelektualna i duchowa elit unijnych jest naprawdę bardzo poważnym problemem, z którym należy się zmierzyć. Jednakowoż nie należy ulegać apatii i zniechęceniu. W Europie jest jeszcze wystarczająco dużo ukrytej energii i woli powrotu do korzeni. Jest to jednak temat całkowicie niemedialny, więc nie dowiadujemy się o tym na co dzień. Media wolą raczej straszyć odrodzeniem się prawicowych ekstremizmów, co zresztą jest faktem, niż pokazywać np. wielomilionowe marsze przeciwko np. tzw. małżeństwom homoseksualnym, które w ostatnim czasie kilka razy miały miejsce w Paryżu. Dla odnowy moralnej i aksjologicznej Europy Grupa Wyszehradzka może mieć znaczenie kluczowe. Dotąd bowiem dla mieszkańców „starej” Unii nie było alternatywy. Polityczna poprawność skutecznie uniemożliwiała przez lata uczciwą i wolną od ukrytej cenzury (political corectness) debatę publiczną. Tymczasem przywódcy państw Europy Środkowej, zabierając głos na forum Unii, w pewnym sensie burzą ustalony porządek, stając się – co warto podkreślić – obiektem nieskrywanej wściekłości „poprawnych politycznie” elit unijnych - reasumuje Zenderowski.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Radosław Zenderowski: Dla odnowy Europy Grupa Wyszehradzka może mieć kluczowe znaczenie