Prof. Rychard o 100 dniach rządu, KOD, PO i Nowoczesnej: Moim zdaniem to podział moralno-estetyczny

Prof. Rychard o 100 dniach rządu, KOD, PO i Nowoczesnej: Moim zdaniem to podział moralno-estetyczny
- Bardzo wiele ruchów, które potem kończyło w polskiej polityce, zaczynało jednak od haseł antypolitycznych - ocenia ekspert PAN. (fot.:wikipedia.org/domena publiczna)

100 dni rządu, KOD, siła Nowoczesnej? - Po raz pierwszy grupa obywateli nieuczestniczących w życiu publicznym jakoś się zainteresowała polityką. Z drugiej strony jestem ciekaw, co się będzie działo w infrastrukturze, którą udało się zbudować Prawu i Sprawiedliwości. Była zjednoczona wspólnym przeciwnikiem, póki PiS było w opozycji. Teraz niektóre z tych środowisk mogą poczuć się mniej wzięte pod uwagę, mniej nagrodzone za swoją postawę - uważa dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN prof. Andrzej Rychard.

Mija 100 dni rządów Prawa i Sprawiedliwości. Szczególnie na początku tego okresu mieliśmy do czynienia z demonstracjami ulicznymi, zarówno zwolenników, jak i przeciwników rządu. Czy możemy mówić o pogłębieniu podziałów społecznych w Polsce?

Prof. Andrzej Rychard: W pewnym sensie tak, ale musimy pamiętać, te podziały istniały dużo wcześniej. Nawet katastrofa smoleńska, o której się niekiedy powiada, że ona te podziały wywołała, nie była takim impulsem. To jednak podział między tymi, którzy raczej uważali, że transformacja ich skrzywdziła, a tymi, którzy może nie tyle sami uważali, ale co do których uważano, że odnieśli sukces w wyniku transformacji.

Podziały zostały wyraźnie wzmocnione przez dwa impulsy: katastrofę smoleńską oraz ostatnie wybory parlamentarne i prezydenckie. Uważam, że te podziały są obecne z różną siłą na różnych piętrach naszego życia publicznego. One są najsilniejsze na poziomie elit i mediów, potem są na poziomie świadomości społecznej, a nie zawsze są mocno zakorzenione w strukturze społecznej, choć ten proces zakorzenienia postępuje. Te podziały stają się coraz bardziej głębokie, ale coraz mniej szerokie - to znaczy grupa osób, która się zalicza do zwolenników jednej bądź drugiej strony, raczej nie rośnie. Raczej rosnące są grupy, które chciałyby się sytuować poza tymi podziałami. Stąd pojawienie się nowych ruchów na scenie politycznej.

Prawu i Sprawiedliwości udało się w czasie kampanii wyborczych w 2015 r. w pewnym sensie część tego podziału zamazać i dzięki temu właśnie ta partia zwyciężyła. Tradycyjni zwolennicy PiS i prezydenta Andrzeja Dudy to byli ci ludzie czujący się pokrzywdzonymi przez transformację, raczej z mniejszych miejscowości, raczej słabiej wykształceni, ci, którzy uważali, że transformacja poszła za daleko. Andrzejowi Dudzie, a potem PiS udało się do tej grupy tradycyjnych zwolenników dołączyć nowych. To byli ludzie sfrustrowani, ale dlatego że transformacja nie spełniła obietnicy, która brzmiała: im bardziej będziesz inwestował w wykształcenie, tym lepszą będziesz miał pozycję na rynku pracy. To działało przez wiele lat, w którymś momencie przestało i jak pokazali socjologowie, pojawili się nowi sfrustrowani. W odróżnieniu od tych starych sfrustrowanych często byli z większych miast, wykształceni lepiej niż przeciętnie. Ten "naddatek" zdaniem socjologów, np. Jarosława Flisa, pozwolił właśnie Prawu i Sprawiedliwości i Andrzejowi Dudzie wygrać wybory.

PiS-owi udało się przed wyborami zamazać czy może zasypać te podziały?

Jeśli przez zamazać rozumiemy raczej stworzyć wizerunek, że podziałów nie ma, a przez zasypać - rzeczywiście spowodować, że ich nie ma, to przynajmniej w części to zostało zasypane. Natomiast moim zdaniem nie zasypuje się nigdy raz na zawsze.

Te podziały mogą się "odsypać", bo choć Trybunał Konstytucyjny i inne instytucje medialno-polityczne nie są tak szalenie ważne dla tradycyjnego elektoratu PiS, to są ważne dla tego "naddatku", który zagłosował na Prawo i Sprawiedliwość. Oni mogą być pierwszymi, którzy będą odchodzili.

Co się stało po wyborach, gdy doszło do demonstracji z obu stron? Czy podziały zostały z nową siłą obnażone?

Można powiedzieć, że się bardziej ujawniły. Po wyborach, kiedy PiS zarzucił swoją twarz z kampanii wyborczej i zaczął się dobierać się do rozmaitych instytucji demokracji liberalnej, nastąpiła pewna aktywizacja ludzi, którzy przedtem nie byli tacy aktywni w sprawach publicznych. Przebiega ona pod hasłami niezgody na to, co robi Prawo i Sprawiedliwość. Wśród demonstrantów, np. pod parasolem KOD-u, zdarzają się ludzie, którzy w ogóle przedtem nie byli zainteresowani polityką.

 

×

KOMENTARZE (1)

Do artykułu: Prof. Rychard o 100 dniach rządu, KOD, PO i Nowoczesnej: Moim zdaniem to podział moralno-estetyczny

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!