Premier Ewa Kopacz komentując wynik głosowania w Sejmie, w wyiku któego Zbigniew Ziobro nie stanie przed Trybunałem Stanu, stwierdziła, że to źle, ponieważ "powinien odpowiedzieć za to, co działo się w czasach, kiedy kierował resortem".
- Czy Ziobro stanie przed Trybunałem, czy nie - to rzecz wtórna. Uważam, że źle się stało i powinien odpowiedzieć za to, co się działo za czasów jego ministrowania, ale jeśli tak się nie stało, to niech go życie i los zweryfikuje za to, co robił - powiedziała Kopacz dziennikarzom w Gdańsku.
Jak podkreśliła, "ostrzegałaby przed ludźmi, którzy mogą powtarzać swoje błędy". - Ludzie, którzy raz popełnią błąd, zwykle wyciągają wnioski. Patrząc na ludzi z PiS, mam wrażenie, że oni jak zakodowani myślą: "jesteśmy tak doskonali, że nawet żadne doświadczenia życiowe nie uczą nas mądrości na następne lata" - oceniła szefowa rządu.
- Jeśli mogę dzisiaj przestrzegać, to przestrzegam przed takimi ludźmi, którzy nie wyciągną wniosków z ostatnich swoich lat, kiedy rządzili i będą popełniać te same błędy, a to nie byłoby sympatycznie w demokratycznym kraju - dodała premier.
Premier w głosowaniu nie uczestniczyła
Pytana o swoją nieobecność podczas piątkowych głosowań w Sejmie powiedziała, że "dla niej ważne jest życie i bezpieczeństwo zdrowotne człowieka". - Jestem lekarzem, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę pracować w tym zawodzie. Uważałam, że w sytuacji, kiedy państwo polskie angażuje 600 mln złotych w inwestycję, z której będą korzystać nie tylko ci, którzy mieszkają ma Pomorzu, ale może mieszkańcy całego kraju, to dzisiaj moje miejsce jest tutaj - odparła premier, która w piątek złożyła wizytę w Gdańsku w Centrum Medycyny Nieinwazyjnej.
Do podjęcia przez Sejm uchwały w sprawie pociągnięcia Ziobry do odpowiedzialności konstytucyjnej przed TS potrzebnych było co najmniej 276 głosów. Spośród 199 posłów klubu PO, w głosowaniu wzięło udział 190 i wszyscy oni poparli postawienie Ziobro przed TS. Wśród niegłosujących 9 posłów Platformy byli: Ewa Kopacz, Andrzej Biernat, Leszek Blanik, Marek Hok, Cezary Kucharski, Radosław Sikorski, Piotr Tomański, Irena Tomaszak-Zesiuk i Norbert Wojnarowski.
Kary dla nieobecnych
Rzeczniczka klubowej dyscypliny w PO Iwona Śledzińska-Katarasińska zapowiedziała, że prawdopodobnie zaproponuje kary tym posłom, którzy nie przyszli na piątkowe głosowanie.
- Ale to tylko dla porządku, bo rozumiem, że jak ktoś nie widzi powodu, dla którego powinien się pojawić na głosowaniach w Sejmie, to też nie będzie widział powodów, żeby przejmować się karą - zaznaczyła posłanka PO.
Jak dodała, "nie wnika w kalendarz" premier Kopacz, więc jej nie objęła dyscyplina klubowa, a dwie inne osoby już wcześniej, z powodów zdrowotnych, zgłaszały jej nieobecność na głosowaniach w Sejmie. Kary ma otrzymać więc pozostałych sześciu posłów, którzy nie pojawili się w piątek w Sejmie.
O to, czy nieobecność niektórych posłów PO na głosowaniu to zaniechanie, zlekceważenie czy jakaś taktyka pytana była marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). - Żadnej taktyki nie było, z tego co wiem, szefostwo klubu rozmawiało z posłami i wszyscy powinni dziś być. Nie wiem, jakie wypadki losowe spowodowały, że ich dziś nie było - powiedziała Kidawa-Błońska dziennikarzom.
Padło również pytanie, czy wobec nieobecnych na głosowaniu posłów PO zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje. - Zawsze, jeśli posłów nie ma na głosowaniach i nie mają usprawiedliwienia - u nas wszystkie głosowania z wyjątkiem światopoglądowych objęte są dyscypliną, jak państwo wiecie - to na pewno tak - powiedziała Kidawa-Błońska.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Premier: Ziobro powinien stanąć przed Trybunałem Stanu