· Premier Beata Szydło obroniła prawa socjalne Polaków pracujących na Wyspach.
· Doprowadziła do rozwiązań, które są możliwie najkorzystniejsze - mówi PAP rzecznik rządu Rafał Bochenek.
· To odpowiedź na krytykę polityków PO postawy szefowej rządu podczas szczytu UE ws. tzw. Brexitu.
Po osiągnięciu porozumienia z Wielką Brytanią w nocy z piątku na sobotę premier Szydło mówiła w Brukseli, że wynegocjowane warunki zabezpieczają interesy polskich obywateli mieszkających i pracujących na Wyspach. Szefowa rządu tłumaczyła, że Polacy pracujący na Wyspach, których dzieci zostały w kraju, będą otrzymywać do 2020 r. takie same świadczenia, jak w tej chwili. Po tym okresie mają być one "mniej więcej porównywalne" do tych, które wynikają z rządowego programu 500 plus. Z kolei nowo przybyli na Wyspy od razu będą mieli dopasowywane świadczenia do standardów kraju, w którym mieszkają dzieci.
Rzecznik PO Jan Grabiec zwrócił uwagę, że premier Szydło "obwieściła wielki sukces" po zakończeniu posiedzenia Rady Europejskiej, tymczasem - według niego - "uważna lektura" jego ustaleń sprawia, że "trudno doszukać się w tych ustaleniach jakichkolwiek pozytywnych informacji dla Polaków".
"Z ustaleń szczytu wynika, że polskie dzieci będą gorzej traktowane niż dzieci brytyjskie. Z ustaleń szczytu wynika, że polscy pracownicy wyjeżdżający do Wielkiej Brytanii, ale również do innych krajów UE, mogą być traktowani jako pracownicy drugiej kategorii, którzy będą gorzej traktowani, jeśli chodzi o partycypację w systemie zabezpieczeń socjalnych, mimo że są to osoby, które płacą podatki w krajach, w których pracują, na takich samych zasadach jak obywatele tych krajów" - mówił poseł PO.
Pytał, na czym polega więc sukces, o którym mówiła w piątek w nocy Beata Szydło.
Zdaniem Andrzeja Halickiego (PO) rząd powinien poinformować Polaków, "jak ma wyglądać uzgodnione na szczycie ograniczenie świadczeń, które do tej pory otrzymywali w Wielkiej Brytanii pracownicy pochodzący z innych krajów". "Jest to rozmontowywanie solidaryzmu europejskiego, pierwszy krok w tym kierunku i to krok niepokojący. 800 tys. osób, Polaków pracujących na Wyspach, to są ci, którzy zapłacą za to, by David Cameron przedłużył swoje nadzieje na liderowanie w Wielkiej Brytanii" - ocenił Halicki.
Jak powiedział, podczas ubiegłotygodniowego szczytu Beata Szydło nie prowadziła w Brukseli negocjacji, a "przejęła oczekiwania brytyjskie". "Sugerowano nam, Polakom, że oto rodzi się nowy lider Europy. Jak to wyglądało w praktyce? Milcząca zgoda, dużo pokory i - powiedziałbym - dosyć bierny udział w tych negocjacjach" - zaznaczył Halicki.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Premier obroniła prawa socjalne Polaków na Wyspach