Stanowisko PO ws. aborcji jest jasne - jesteśmy za utrzymaniem obecnego kompromisu w tej sprawie, za co więc mamy być karani? - pytają posłowie: Czesław Mroczek i Tomasz Głogowski, którzy nie wzięli udziału w sejmowych głosowaniach dot. zmian w prawie aborcyjnym.
- Nieoficjalnie od polityków z władz PO można usłyszeć, że ci, którzy w zeszłą środę wyjęli z czytników karty do głosowania, mogą zostać pozbawieni stanowisk w partii (np. w Gabinecie Cieni), w klubie i w Sejmie.
- W głosowaniu nad projektem Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" nie wzięło udziału 29 posłów, a w sprawie projektu Komitetu "#ZatrzymajAborcję" - 26.
- Dziewięcioro posłów nie było w ogóle obecnych w środę na głosowaniach.
Obaj politycy nie zgadzają się z ubiegłotygodniową uchwałą zarządu PO o wykluczeniu trójki posłów: Joanny Fabisiak, Marka Biernackiego i Jacka Tomczaka, którzy - wbrew stanowisku klubu - głosowali za odrzuceniem projektu Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", który zakładał liberalizację obowiązujących obecnie przepisów aborcyjnych i za skierowaniem do dalszych prac projektu zaostrzającego prawo, przygotowanego przez Komitet "#ZatrzymajAborcję. "Chciałbym, że decyzja o wykluczeniu została cofnięta" - podkreślił Głogowski.
We wtorek (16 stycznia) o godz. 15 zbiera się Kolegium klubu PO, które ma zająć się karami dla tych posłów, którzy w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniach nad propozycjami zmian w prawie regulującym zasady dopuszczalności przerywania ciąży. Kolegium tworzą: szef klubu PO, jego zastępcy, sekretarz, skarbnik oraz rzecznik dyscypliny i etyki klubu.
Wiceszef klubu PO Andrzej Halicki powiedział, że każdy z przypadków posłów, którzy nie wzięli udziału w głosowaniach będzie rozpatrywany indywidualnie. "Części z nich przecież w ogóle nie było tego dnia w Sejmie, bo byli np. chorzy" - podkreślił. Halicki nie chciał mówić jakie kary grożą posłom, którzy nie głosowali. "Żadnych ustaleń w tej sprawie nie ma" - dodał.
Nieoficjalnie od polityków z władz PO można usłyszeć, że ci, którzy w zeszłą środę wyjęli z czytników karty do głosowania, mogą zostać pozbawieni stanowisk w partii (np. w Gabinecie Cieni), w klubie i w Sejmie. "Pomysł jest taki, że ponieważ posłowie, którzy wyjęli karty do głosowania, to jednocześnie ci, którzy są mało aktywni i mało pracują, żeby pozbawić ich funkcji, przede wszystkim w Sejmie. Wielu z nich to szefowie i wiceszefowie sejmowych komisji. Ukaranie ich odebraniem dodatku za pełnienie funkcji w komisjach, to kara bardziej dotkliwa, niż przewidziane w regulaminie klubu do 1 tysiąca złotych" - tłumaczy polityk z zarządu PO.
Stanowiska kierownictwa Platformy nie rozumieją Czesław Mroczek i Tomasz Głogowski, którzy nie brali udziału w głosowaniach nad projektami zmian w sprawie aborcyjnym. "Zastanawiam się, czy to jest właściwe działanie, jeśli chodzi o całe nasze ugrupowanie. PO ma przecież swój program odnoszący się do aborcji i swoje stanowisko. Popieramy obowiązujące przepisy i ta sytuacja, która ma miejsce od kilku dni, pokazuje jak ważną rolę pełni centrum polityczne, partia centrowa, która jest takim stabilizatorem. Platforma w tej sprawie powinna się trzymać swego i nie powinna wyrzucać posłów, którzy absolutnie przecież nie porzucają programu Platformy" - podkreślił Mroczek.
Polityk deklaruje, że przyjmie wszystkie kary, jakie na niego spadną. "Ale nie o mnie przecież chodzi, tylko o to, jaki przekaz płynie z tego głosowania, co Platforma chce powiedzieć Polakom w tej sprawie. Przecież ten głos jest jasny i oczywisty, że warto trzymać się kompromisu, który był efektem wielkich konfliktów z początku lat 90., bo widać jak te sprawy światopoglądowe mogą na nowo wywołać ten konflikt" - przekonuje poseł PO. "Ja odwołuję się do tego, co jest przekazem Platformy w tej sprawie, więc nie wiem za co miałbym być karany?" - dodał.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Posłowie PO: Platforma opowiada się za kompromisem aborcyjnym, skąd więc kary?