• Mimo krytyki PSL-owskiego projektu regulującego kwestię odszkodowań łowieckich, wszystkie kluby zgodziły się na skierowanie go do dalszych prac w komisjach.
• Ludowcy chcą m.in., by państwo zwracało łowczym część kosztów za wypłatę odszkodowań.
Przedstawicielka wnioskodawców posłanka Urszula Pasławska (PSL) podkreśliła podczas pierwszego czytania projektu ustawy o szkodach łowieckich, że takie szkody stały się palącym problemem od czasu pojawiania się wirusa afrykańskiego pomoru świń w Polsce. "Spowodowało to kumulację strat" - zwróciła uwagę.
Pasławska dodała, że Skarb Państwa jest odpowiedzialny za zwierzęta żyjące w stanie wolnym, tak za zwierzynę łowną (np. dziki czy sarny) jak i za zwierzęta chronione (np. bobry).
W przypadku zwierzyny łownej - wyjaśniała - udział państwa zależałby od tego, w jakim stopniu wykonywane są plany łowieckie przez myśliwych. Według projektu, jeżeli koło łowieckie zrealizuje plan w 90 proc. będzie miało prawo do zwrotu 50 proc. kwoty odszkodowań wypłaconych w poprzednim łowieckim roku gospodarczym; jeżeli plan będzie wykonany w 80 proc. - to koła będą miały prawo do 30 proc. tej kwoty.
W przypadku zwierząt chronionych (żubr, kormoran, bóbr) ciężar wypłaty odszkodowań spoczywałby tylko na barkach Skarbu Państwa.
W obu przypadkach poszkodowany występowałby z wnioskiem o odszkodowanie przez gminę.
Projekt PSL zakłada ponadto, że szkody, za które wypłacane byłyby odszkodowania, nie ograniczałyby się tylko do szkód, jakie występują w uprawach i płodach rolnych, czyli głównie na polach. Rekompensaty miałby być także wypłacane za szkody łowieckie wyrządzane również w obwodach rybackich. Oznacza to, że odszkodowania przysługiwałyby też w przypadku gospodarstw, w których prowadzi się hodowlę ryb.
Przeczytaj: Sejm debatował o cyfryzacji
Zmianie miałoby też ulec samo szacowanie szkód, które obecnie wykonywane jest jedynie przez myśliwych. Często to też prowadzi do napięć między łowczymi a rolnikami, którzy swoje szkody wyceniają wyżej niż myśliwi.
W szacowaniu szkód oprócz zarządcy obwodu łowieckiego, uczestniczyłby też właściciel, przedstawiciele izb rolniczych i gmin.
Poseł Robert Telus (PiS) zgodził się z Pasławską, że problem z wypłatami i wysokością odszkodowań jest rzeczywiście poważny. Ale pytał jednocześnie, co robiło PSL przez ostatnie 8 lat, mimo że PiS składało projekty ustaw w tej sprawie.
"Mogliście tę sprawę załatwić (…) To wydmuszka polityczna (projekt PSL - PAP). On szeroko nie załatwia sprawy. Jest projektem nie do przyjęcia, wprowadza większy bałagan" - dodał Telus.
Poseł przypomniał, że po pierwszym czytaniu w Sejmie jest już projekt PiS, który przede wszystkim - jak wskazał polityk - oddaje szacowanie szkód łowieckim komisjom przy wojewodzie, jak i wprowadza fundusz odszkodowawczy, do którego dorzucałoby się państwo.
Projekt PiS odnosi się jedynie do odszkodowań za szkody wyrządzane w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny.
Wiosek o dokonanie oględzin i oszacowanie szkód, mieliby zgłaszać właściciele lub dzierżawcy gruntów rolnych do właściwego ze względu na wystąpienie tych szkód wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, który przekaże go właściwemu wojewodzie.