• Na naszych oczach ma miejsce polityzacja Trybunału Konstytucyjnego - ocenia prof. Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
• Sędziowie raczej będą wykonywali wyroki Trybunału Konstytucyjnego, nawet niepublikowane przez rząd - mówi politolog dr hab. Artur Wołek.
"Na naszych oczach ma miejsce polityzacja Trybunału Konstytucyjnego" - ocenił prof. Konarski przypominając, że odrębne zdanie w sprawie wyroku zgłosiło "dwoje sędziów, którzy - jak wiadomo - są sędziami z rekomendacji PiS-u".
"Mamy do czynienia z sytuacją, w której postrzeganie przepisów prawa jako tych przyjętych do zastosowania albo nie, niestety w coraz większym stopniu podlega takim interpretacjom, jakie są współbieżne z opiniami osób, które są - przynajmniej z perspektywy opinii publicznej - identyfikowane z konkretnymi opcjami politycznymi" - powiedział Konarski.
Dodał, że w jego opinii "nie jest to jakoś szczególnie oryginalne, typowo polskie zjawisko". "Tyle że w Polsce zyskało ono rangę bardzo ostrego sporu politycznego, a nie sporu prawnego" - powiedział.
Zdaniem Konarskiego środowy wyrok Trybunału "powiększy klincz polityczny, który w Polsce ma miejsce". "I w żadnym stopniu sytuacja ta nie będzie prowadziła do ustąpienia którejkolwiek ze stron ze swojego stanowiska, co oznacza, że przewlekłość tego sporu została dzisiaj potwierdzona i prawdopodobnie ugruntowana i w żadnym stopniu nie możemy liczyć na to, że ktokolwiek w tej kwestii ustąpi" - powiedział PAP Konarski.
Zapytany, czy nie widzi żadnej możliwości wyjścia z klinczu, politolog powiedział, że "w tej kwestii pojawiają się propozycje, które są nominalnie kompromisowe, ale które są kontestowane na dobrą sprawę przez oba wielkie centra tego sporu". Wyjaśnił, że ma na myśli indywidualną propozycją (niefirmowaną przez PiS) zgłoszoną przez europosła PiS Kazimierza Ujazdowskiego. "Ponieważ jest to pomysł indywidualnego posła, to jest przez Platformę traktowany jako zbyt mało wiążący, aby miała się do niego ustosunkować" - powiedział Konarski.
"Byłoby dobrze, gdyby w tę kwestię mogły zaangażować się jakieś istotne autorytety prawne, które byłyby do przyjęcia dla obu stron. To jest niestety pobożnym życzeniem, mam tego świadomość" - powiedział Konarski, dodając, że "nie widzi dzisiaj ani atmosfery, ani osoby, która mogłaby taką funkcję spełnić i podjąć się próby rozstrzygnięcia, które byłoby czymś, co uwzględniałoby opinie obu stron".
"Oczywiście Platforma będzie zaprzeczać, że Trybunał w poprzednim składzie był Trybunałem spolegliwym dla Platformy, a PiS będzie utrzymywać, że te zmiany osobowe w składzie Trybunału były potrzebne po to, żeby zneutralizować całą optykę, jaka wcześniej była - wedle PiS - powiązana z Platformą. No i mamy sytuację kwadratury koła" - ocenił Konarski.
"Skoro w Polsce orzeczenia TK są orzeczeniami ostatecznymi, oznacza to, że dalsze negowanie wydanego dzisiaj werdyktu może mieć w ogóle złe skutki dla wizerunku polskiego państwa prawnego, który i tak jest bardzo często negowany" - zaznaczył Konarski. Jego zdaniem w tej sytuacji polskie państwo może być postrzegane - także przez obywateli - jako państwo nieefektywne, które nie jest w stanie przestrzegać ustanowionych przez siebie praw.
"To jest groźne w ujęciu oddziaływania społecznego. Ten negatywny wizerunek polskiego państwa, które nie jest efektywne pod kątem swojego wizerunku jako nominalnie państwa prawnego, wzbudza poczucie braku bezpieczeństwa" - powiedział Konarski.
Sędziowie raczej będą wykonywali wyroki Trybunału
Sędziowie raczej będą wykonywali wyroki Trybunału Konstytucyjnego, nawet niepublikowane przez rząd. To może prowadzić m.in. do niepewności obywateli, co jest prawem, a co nie, a tak cywilizowanego państwa prowadzić się nie da - ocenił politolog dr hab. Artur Wołek.
Ekspert odniósł się w ten sposób m.in. do sporu o publikację środowego wyroku TK ws. grudniowej nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS. W szerszym kontekście sporu wokół Trybunału uznał, że w takiej sytuacji prawnej i faktycznej rządowi trudno będzie realnie rządzić. Jak dodał, to jest chyba główną przesłanką do osiągnięcia prędzej czy później jakiegoś kompromisu w tej sprawie.
We wtorek premier Beata Szydło mówiła, że nie opublikuje "komunikatu" TK w sprawie nowelizacji ustawy o Trybunale, ponieważ - w jej ocenie - nie będzie on orzeczeniem "w myśl obowiązującego prawa". "W związku z czym nie mogę łamać konstytucji, nie mogę takiego dokumentu publikować" - dodała Szydło. W środę rzecznik rządu Rafał Bochenek poinformował, że komunikat Trybunału Konstytucyjnego nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok. Nie możemy tego komunikatu opublikować - dodał.
W środę prezes Trybunału powiedział, że wyrok TK musi zostać opublikowany; tak stanowi konstytucja.
"To, czy wyroki TK obowiązują, czy nie, poznajemy po tym, czy sędziowie je stosują. I to jest zasadniczy problem rządu. Rząd może tego nie opublikować, natomiast w obecnej sytuacji prawnej i faktycznej będzie miał przeciwko sobie wszystkich sędziów" - powiedział PAP politolog.
Jak ocenił, choć akurat ustawa o TK nie jest specjalnie potrzebna do codziennego zarządzania państwem, teraz "Trybunał, który jest wyraźnie na wojennej ścieżce z rządem, zabierze się za kolejne ustawy, które zostały zaskarżone i po kolei będzie te ustawy unieważniał, przynajmniej częściowo".
"I pytanie brzmi, co z tym zrobią sędziowie. Mam przeczucie, że sędziowie będą raczej słuchali Trybunału niż rządu. No i tak się rządzić nie da. To jest prosta ścieżka do jakiejś anarchii, do niepewności obywateli, co jest prawem, a co nie jest prawem. Tak się po prostu cywilizowanego państwa prowadzić nie da" - przestrzegł Wołek.
Zaznaczył, że "przypisywanie sobie przez rząd prawa badania legalności wyroków Trybunału Konstytucyjnego jest z punktu widzenia każdego prawnika humorystyczne", w związku z czym przyjmowanie takiego podejścia jako zasady rządzenia jest "po prostu niewykonalne". "Bo wszystko się sypie w sądzie rejonowym, gdzieś tam np. w Gorlicach, gdzie sędzia puka się w głowę i mówi: jak to, przecież Trybunał unieważnił tę ustawę" - obrazował specjalista.
Wołek zgodził się ze sformułowaniem sędziego Stanisława Biernata, który uzasadniając środowy wyrok TK mówił o "drastycznym ograniczeniu możliwości rzetelnego i niezależnego funkcjonowania TK, oznaczającym naruszenie istoty ustroju Rzeczypospolitej", co "nie może być tolerowane".
"Po prostu tak jest. Ta ustawa została wymyślona po to, żeby na jakiś czas zablokować działalność Trybunału w ogóle, a potem możliwie ją utrudnić. I to, że ten wyrok będzie właśnie taki, to dla nikogo nie jest zaskoczenie" - uznał.
Zdaniem politologa zasadniczy problem wokół Trybunału nie zaczął się w grudniu ub. roku (kiedy znowelizowano ustawę o TK), czy w październiku (kiedy powołano sędziów TK awansem), lecz trwał on przez całą poprzednią kadencję, kiedy Platforma "zakwestionowała istotę Trybunału - że nie jest to ciało podporządkowane woli większości".
"Ani razu nie zaproponowano opozycji wybrania sędziego zbliżonego jakoś do niej. Wymieniono w tym okresie dziewięciu sędziów; żaden z nich nawet nie stał przez chwilę obok Jarosława Kaczyńskiego. Teraz zbieramy tego plony. Trzeba po prostu odejść od logiki, że zwycięzca bierze wszystko - tym razem piłka jest po stronie PiS-u" - zaznaczył Wołek.
Czytaj też: PiS: TK chcąc chronić konstytucję, nie zastosował się do niej
Jak ocenił, kluczowa obecnie jest kwestia, czym skończy się spór wokół TK. "Oczywiste jest, że jeżeli elity polityczne mają odrobinę instynktu samozachowawczego, ta sytuacja musi zostać rozwiązana i to raczej szybciej niż później. Bo w takiej sytuacji prawnej i faktycznej, jaką mamy teraz, strasznie trudno będzie rządowi robić cokolwiek - i to jest chyba główna przesłanka do tego, że prędzej czy później jakiś kompromis musi zostać osiągnięty" - ocenił.
Pytany o wyciek projektu wyroku Trybunału ws. nowelizacji ustawy o TK politolog zastrzegł, że nie ma na razie pewności, co się wydarzyło. Jeżeli bowiem sędziowie Trybunału rzeczywiście konsultowali projekt wyroku z wnioskodawcami, czyli politykami PO, to jego zdaniem "znaczy, że stracili resztkę instynktu samozachowawczego".
"To wydaje mi się absolutnie nieprawdopodobne, choć jak się słucha tego, co mówi prezes i chociażby były prezes TK, to niewykluczone, że szaleństwo posunęło się tak daleko" - zdiagnozował Wołek. Jednocześnie jego zdaniem "budowanie teorii spisku, że to dwóch sędziów PiS-owskich wzięło świadomie udział w prowokacji, zakłada że żyjemy w Trzecim Świecie".
"To też mi się wydaje mało prawdopodobne; to nie jest rzecz, którą się da utrzymać w tajemnicy, że to od nich wyciekło - jeżeli rzeczywiście by tak było. Położyliby na szali cały swój dorobek zawodowy dotychczasowy i całą przyszłą karierę" - uznał politolog.
"Ale konkluzja jest taka, że to wszystko są klimaty w najlepszym razie z Trzeciego Świata - i to raczej z lat siedemdziesiątych niż obecnie. I z tym trzeba skończyć po prostu. Jakiś instynkt samozachowawczy elity politycznej wreszcie powinien zadziałać, bo przecież to zupełnie niepoważne, że dzisiaj dyskutujemy, skąd wyciekło, jak wyciekło, zamiast rozmawiać jak rozwiązać sytuację de facto patową" - podkreślił ekspert.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Politolodzy o wyroku Trybunału Konstytucyjnego