Po debacie w Sejmie o działaniu policji w sprawie Igora Stachowiaka, w czwartek (25 maja) Rafał Bochenek akcentował, że konsekwencje wyciągnięto, a policja to więcej niż kilku nieodpowiedzialnych funkcjonariuszy. Oceny opozycji w tej sprawie rzecznik rządu nazwał wprost "skandalicznymi".
• Bochenka irytuje, że PO używa porównań np. do PRL opisując działanie policji w okresie rządów PiS.
• Polityk, nawiązując do innych publikacji prasowych, wspominał że inne sprawy z okresu rządów opozycyjnej partii też nie zostały wyjaśnione, jak sprawa śmierci warszawskiej działaczki Jolanty Brzeskiej z 2013 roku.
Po środowej (24 maja) debacie na posiedzeniu Sejmu, którą wywołały publikacje medialne o śmierci Igora Stachowiaka do argumentów opozycji odnosił się rzecznik rządu Rafał Bochenek. Polityk, bliski współpracownik premier, bronił postawy ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka i wiceministra Jarosława Zielińskiego.
W swoich wypowiedziach Bochenek przypomniał nierozwiązane sprawy z ostatnich lat, które mają obciążać ówczesnych rządzących - PO i PSL.
- Ten naganny incydent nie może rzutować na całą służbę - mówił, odnosząc się do wydarzeń we Wrocławiu, Bochenek. Wypowiedź padła na antenie TVP Info. - Proszę pamiętać, że policja liczy ponad 130 tysięcy doskonałych funkcjonariuszy.
Współpracownik premier zaakcentował, że za wielokrotnie użycie paralizatora przepraszali wyżsi rangą oficerowie policji, jak i nadzorujący służbę politycy.
Internet jak Sejm, dużo emocjonalnych wypowiedzi i porównań
W mediach społecznościowych część polityków opozycji używała nawet mocniejszych słów, niż te, które padły w środę (24.05) z mównicy sejmowej. Jeden z takich wpisów zamieścił na swej stronie poseł Jarosław Urbaniak.
- Kiedy za rządów Platformy Obywatelskiej gangster powiesił się w celi, minister sprawiedliwości podał się do dymisji - to o ministrze sprawiedliwości Zbigniewie Ćwiąkalskim, w rządzie Donalda Tuska. - Kiedy za rządów Prawo i Sprawiedliwość katuje się człowieka na komisariacie polskiej policji, nikt nie ponosi odpowiedzialności politycznej. Taka oto różnica w standardach.
Nieraz działacze PO porównywali działanie i incydent do PRL, co nie podoba się stronie rządowej.
- Wolałbym tego nie komentować - ograniczył się Bochenek w TVP. - To skandaliczne wpisy i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. To był incydent.
Tajemniczych spraw jest więcej?
Tymczasem w czwartek (25.05) portal Onet przypomniał sprawę śmierci mieszkanki i działaczki warszawskiej Jolanty Brzeskiej. Angażująca się w obronę eksmitowanych lokatorów aktywistka została znaleziona martwa 1 marca 2013 roku.
- I nikt za to nie poniósł odpowiedzialności - odnosił się jeszcze w czwartek do tego wydarzenia Bochenek. Po czym nawiązał do innych takich wypadków. - Staramy się tę sprawę wyjaśnić, ale z każdym rokiem ślady bledną i będzie trudniej.
Śledztwo w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej zostało umorzone w 2013 r. Nie przyniosło jednoznacznych wyjaśnień wydarzeń sprzed 1 marca. Biegli uznali postawioną hipotezę o samobójstwie ofiary za mało prawdopodobną, choć badano także możliwość morderstwa. Wśród potencjalnych motywów wymieniano porachunki właścicieli lokali i kamieniczników.
- Ta sprawa to pokłosie złodziejskiej reprywatyzacji - komentował Bochenek.
Wizerunek Jolanty Brzeskiej po jej śmierci wykorzystywany był przez przedstawicieli ruchu lokatorskiego i stał się symbolem walki przeciw eksmisjom w stolicy.
Śledztwo w sprawie spalenia działaczki zostało wznowione w 2016 roku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Policja. Bochenek: Incydent nie może rzutować na całą służbę