Ruch Kukiza ma projekt ustawy w sprawie JOW-ów, ale nie wiadomo, kiedy opuści on szufladę. Tym bardziej, że Jarosław Kaczyński zasugerował likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w gminach niebędących miastami na prawach powiatu.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, podczas ostatniego konwentu tej partii, ponownie wywołał kontrowersje w odniesieniu do samorządów. Tym razem stwierdził, że jednomandatowe okręgi wyborcze w mniejszych gminach – czyli tam, gdzie aktualnie funkcjonują – to „sprawa wątpliwa z punktu widzenia demokracji”. Stwierdził nawet, że tam, gdzie są JOW-y, zdarzają się nadużycia i groźby wobec osób, które chcą konkurować na terenach wiejskich i małomiasteczkowych. U zwolenników JOW-ów słowa te wywołały zdziwienie.
- Zastraszanie kandydatów nie ma nic wspólnego z ordynacją, ten zarzut jest oderwany od rzeczywistości i myślenia przyczynowo-skutkowego – stanowczo ocenia Maciej Skwara, dyrektor biura regionalnego Ruchu na Rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych.
Ale prezes PiS mówiąc o wątpliwej wartości demokratycznej JOW-ów wskazał przede wszystkim, że w tym systemie nawet kandydat, który otrzyma 40 proc. głosów w wyborach, może się nie dostać do rady gminy.
- To de facto jest mocna strona JOW-ów, bo ci kandydaci mają największe poparcie strony społecznej, zdobywając najwięcej głosów mieszkańców w danym okręgu. To też jasna informacja dla mieszkańców, kto jest ich przedstawicielem w samorządzie – oponuje Maciej Skwara.
Argument o zastraszaniu kandydatów w małych gminach zaskoczył również Marka Olszewskiego, przewodniczącego Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej. – Jeśli takie sytuacje związane z zastraszaniem się zdarzają, choć osobiście się z tym nie spotkałem, to wszelkie tego typu patologie trzeba zwalczać. Są jednak do tego powołane odpowiednie instytucje państwa – zaznacza.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: PiS znów chce majstrować przy ordynacji wyborczej samorządów? Nie ma zgody Kukiz'15