• Ministerstwo Energii przyjrzało się kopalniom i wytypowało "trwale nierentowne".
• Sześć z nich czeka likwidacja, bez której nie będzie możliwe uratowanie branży.
• Władze szukają sposobu na przekazanie tej niepopularnej decyzji – pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
- Zakłady, o których mowa, zatrudniają 15 tys. ludzi, a średnia strata na tonie węgla, jaką przyniosły w 2015 r., to 87 zł wobec 27 zł w całej branży" - relacjonuje dziennik. "Część kopalń uznano za inwestycyjnie nieperspektywiczne ze względu na trudne warunki geologiczne, zagrożenia albo słabe złoża; w części kończy się węgiel - dodaje.
- PIS - przypomina dziennik - szedł do wyborów z hasłem "Nie będzie zamykania kopalń" i musi się zastanowić, jak to zamykanie ogłosić. Decyzja jest bowiem "politycznie niepopularna".
Czytaj też: Światowe Dni Młodzieży w statystyce: Największe od 10 lat wyzwanie pod względem bezpieczeństwa i logistyki
Problem ten jest szczególnie palący w przypadku Polskiej Grupy Górniczej, która, mimo dokapitalizowania kwotą 1,8 mld zł, musi szykować kolejne cięcia, bo UE wciąż nie zatwierdziła jej planu naprawczego, a dozwolona do 2018 r. pomoc publiczna jest dopuszczalna tylko w wypadku restrukturyzacji, która oznacza zamykanie kopalń - wskazuje DGP.
- Najgorszymi zakładami PGG w 2015 r. były Sośnica, Rydułtawy-Anna, Pokój i Halemba-Wirek - występujące obecnie pod wspólną nazwą +Ruda+. Plan restrukturyzacji Katowickiego Holdingu Węglowego zakłada z kolei zamknięcie kopalni Wujek (a przynajmniej jej części - Ruchu Śląsk). W Jastrzębskiej Spółce Węglowej porozumienie z bankami zakłada likwidację Krupińskiego - wyjaśnia dziennik wskazując, że właśnie te kopalnie są najbardziej zagrożone zamknięciem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PiS musi wycofać się z obietnicy wyborczej. Nie wie, jak to zrobić