XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Obniżenie wieku emerytalnego od 1 stycznia: Będzie 60/65, a nie 61/66

Obniżenie wieku emerytalnego od 1 stycznia: Będzie 60/65, a nie 61/66
Chcemy zmienić cały system emerytalny - mówi poseł PiS Jan Mosiński. Fot. Facebook

- System emerytalny wymaga zmian, musi zapewniać godziwą emeryturę w przyszłości. Bo dzisiaj ona jest wielką niewiadomą, w zależności od tego, czy ktoś przepracował 35 czy 50 lat. Trzeba to uporządkować - uważa Jan Mosiński, poseł PiS w rozmowie z Parlamentarny.pl.

Od początku krytykował pan decyzję o podniesieniu wieku emerytalnego. Pana zdaniem, PO przegrałaby wybory w 2011 roku, gdyby w kampanii wyborczej zapowiedziała ten krok?

Jan Mosiński, poseł PiS, przewodniczący sejmowej podkomisji zajmującej się przywróceniem wieku emerytalnego: – Mogłaby nie wygrać. Aczkolwiek na przebieg kampanii wyborczej wtedy, i tej ostatniej, należy patrzeć w szerszym kontekście, niż tylko i wyłącznie poprzez zmianę w systemie emerytalnym. Ale myślę, że na pewno wynik wyborczy pięć lat temu byłby zgoła inny.

Zapowiedzi ówczesnego premiera Tuska, że nie będzie podnoszony wiek emerytalny, spowodowały usprawiedliwienie części elektoratu. Część społeczeństwa wahała się, czy zagłosować na PO czy na PiS, i tutaj znalazła usprawiedliwienie dla głosowania na Platformę. Tak sądzę jako politolog. Czy w przeciwnym razie byłaby rewolucja? Pewnie nie, ale na pewno miałoby to wpływ na liczbę mandatów, którą zdobyła PO.

Pan i pana środowisko polityczne zapowiadacie przywrócenie wieku emerytalnego dlatego, bo macie do tego przekonanie, czy dlatego, że większość Polaków tego chce?

– Początki społecznego protestu wobec decyzji podjętej przez koalicję PO-PSL, podwyższającej wiek emerytalny, mają źródło w proteście trzech central związków zawodowych: Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Ja, wówczas jako przewodniczący regionu Solidarności, byłem na „nie”, jeżeli chodzi o tego typu rozwiązania. Są one oczywiście potrzebne, bo system emerytalny wymaga naprawy, być może wymaga odwrócenia go do góry nogami, ale to jest przyszłość.

Chodzi mi o to, że czasami polityk ma świadomość, że społeczeństwo chce czegoś, co nie jest dla niego najlepsze.

Ale tutaj społeczeństwo miało rację. Nasze działania były tożsame z opinią większości Polaków, że podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat jako obowiązkowe, jest z natury złe nie tylko z punktu widzenia społecznego. Myślę o wyeksploatowaniu pewnej grupy wiekowej – mojego pokolenia i pokolenia starszych. Do tego zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat. Najbardziej odczuły to same panie.

Ale średnia długość życia Polek rośnie.

– To nie do końca tak jest, to są dane, które są zamazane. Kwestia modelu badawczego, który został przyjęty.

Powtórzę – nasze stanowisko było o tyle ułatwione, bo bazowało na opinii społecznej. Jako politycy chcemy być wiarygodni, pracujemy nad przywracaniem wieku emerytalnego 60/65. Ale nie mówimy, że koniec wieńczy dzieło. Chcemy zmienić cały system emerytalny.

W jakim kierunku?

– Jestem świeżo po spotkaniu u prof. Gertrudy Uścińskiej, prezes ZUS z udziałem minister Rafalskiej, ministra Kowalczyka, władz komisji sejmowych. Rozmawialiśmy o różnego rodzaju dylematach, które w efekcie końcowym mają zmienić system na bardziej korzystny.

Co ciekawego udało się ustalić?

– Rozmawialiśmy m.in. o klinie podatkowym, o prognozie długoletniej funduszu emerytalnego. Projekcja całego programu będzie przedstawiona na Radzie Ministrów, następnie na sejmowej podkomisji nadzwyczajnej ds. emerytur i rent. Jest to element prac, których finałem będzie zmiana systemu emerytalnego. Ktoś musiał to rozpocząć.

Proszę mnie jednak zwolnić z odpowiedzi na pytanie o szczegóły, za wcześnie, by o nich mówić.

Jakie zatem są pańskie przemyślenia na temat zmian systemu emerytalnego?

– Zasada generalna: w większości państw instytucje jak nasz ZUS są deficytowe, przynoszą wynik ujemny. Chodzi o to, by ujednolicić system, być może wprowadzić jakąś progresję przy oskładkowaniu umów – umowy o pracy czy umowy zlecenia obłożyć inną daniną. To wszystko przed nami.

Musimy zmienić system tak, by pracownik w przypadku każdej formy umowy płacił składkę na ubezpieczenie społeczne pozwalającą na zaspokojenie starości pod względem materialnym.

Może warto zastanowić się nad wzorcem niemieckim?

– Być może. Nie wiem, na dzisiaj nie mam do końca sprecyzowanego poglądu. On na pewno wykrystalizuje się podczas spotkań na poziomie komisji nadzwyczajnej.

System emerytalny wymaga zmian, musi zapewniać godziwą emeryturę w przyszłości. Bo dzisiaj ona jest wielką niewiadomą, w zależności od tego, czy ktoś przepracował 35 czy 50 lat. Trzeba to uporządkować.

Kilka dni temu Rada Dialogu Społecznego zgodziła się, że potrzebne jest zatrzymanie zmian w wieku emerytalnym. W propozycji dla kobiet wiek emerytalny to ukończony 61. rok życia, a dla mężczyzn - ukończone 66 lat. To sygnał, że coś w podejściu do przywrócenia wieku emerytalnego 60/65 się zmienia?

– W Sejmie mamy projekt prezydencki mówiący o wieku emerytalnym 60/65 lat. Dla mnie to jest dokument zobowiązujący do przygotowania harmonogramu prac podkomisji nadzwyczajnej. Oczywiście zapoznam się z każdym innym materiałem, ale nie będzie on objęty procesem legislacyjnym.

Chcemy, by od 1 stycznia w życie weszły zmiany polegające na tym, że kobieta w wieku 60 lat i mężczyzna w wieku 65 lat, będą mogli przejść na emeryturę. Nie jest to obowiązkowe, będzie dobrowolność, mogą pracować dłużej.

Pojawia się postulat, by na emeryturę można było przejść także po osiągnięciu 35 lat okresów składkowych dla kobiet i 40 dla mężczyzn. Już dzisiaj mam korespondencję, protesty od obywateli, którzy mówią, że nie mają takiego okresu składkowego. Gdyby to było główne kryterium, to oni na emeryturę przejdą w wieku 80 lat. To tylko pokazuje skalę problemów, które musimy rozwiązać.

Co pan myśli o systemie, w którym państwo gwarantuje podstawową emeryturę wszystkim, a resztę trzeba sobie odłożyć.

– Widzimy, że dodatkowe filary emerytalne nie spełniły swoich założeń. Jeśli ktoś zarabia małe pieniądze, to z czego on ma odkładać na dodatkową emeryturę? To jest dobre, ale na razie jest zbyt wcześnie, nie mamy materiału analitycznego, jak to funkcjonuje. Dopiero w okolicach lipca będziemy mieli pierwsze dane opisujące dobrowolne odkładanie na emeryturę.

Tego typu rozwiązanie raczej dotyczy osób dobrze uposażonych, nie biednych czy mniej zamożnych, ci nie mają z czego oszczędzać.

Pojawiają się szacunki mówiące o tym, że osoby, które zdecydują się przejść wcześniej na emeryturę muszą się liczyć z tym, że dostaną świadczenia niższe nawet o 30 proc. Wiceszefowa resortu finansów w rządzie PO-PSL Izabela Leszczyna szacowała ten ubytek nawet na 70 procent.

– Podejrzewam, że to są złe szacunki, nieprawidłowo przeliczone. Oczywiście emerytury będą niższe, bo jeśli skraca się czas aktywności zawodowej, to siłą rzeczy musi tak być. Ale czy będą to takie wielkości, jak podają niektórzy oponenci przywrócenia wieku emerytalnego, zobaczymy. Zbyt wcześnie, by o tym mówić.

Nie obawia się pan, ze obniżenie wieku powiększy problem niedoboru pracowników?

– Nie sądzę. Ludziom trzeba dać dowolność w przejściu na emeryturę. Kto z tego skorzysta? Sądzę, że w pierwszej kolejności osoby wyeksploatowane, które przepracowały już tyle lat, że dłuższa praca nie daje dobrej perspektywy, bo istnieje zagrożenie, że nie dożyją emerytury.

Część będzie chciała pracować dłużej, ale podejrzewam, że będą to pracownicy sfery budżetowej, mniej w przemyśle, pracujący w ciężkich warunkach i o szczególnym charakterze. Z tego obszaru będziemy mieli najwięcej odejść na wcześniejsze emerytury.

Ostatnio czytałem korespondencję dyrektor jednej ze szkół, która twierdzi, że Platforma ich oszukała, gdyż muszą pracować dłużej. Z ubolewaniem patrzy na młodych nauczycieli, którzy nie mogą przyjść do szkoły i uczyć, bo starsi nauczyciele muszą ciągle pracować.

Opozycja jest zdania, że budżet państwa dopnie się tylko wtedy, jeśli mały odsetek Polaków przejdzie na wcześniej na emeryturę. To realne zagrożenie?

– To jest straszenie czarnym ludem. Spokojnie. Myślę, że wprowadzenie zmian, których chcieli Polacy, nie zachwieje aż tak bardzo systemem i spokojnie będziemy funkcjonować jako państwo, wypłacając emerytury tym, którzy od 1 stycznia 2017 roku będą chcieli skorzystać z ustawy 60/65. Ci którzy będą pracować dłużej, będą mogli to robić, oczywiście jeśli siły i sytuacja na rynku pracy im na to pozwolą.

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (41)

Do artykułu: Obniżenie wieku emerytalnego od 1 stycznia: Będzie 60/65, a nie 61/66

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!