• "Obłęd" - takim słowem nazwał próby łączenia agresji Rosji na Gruzję i Ukrainę z katastrofą smoleńską Sławomir Neumann. To ocena słów szefa MON Antoniego Macierewicza.
• - Przecież to jest powiedzenie innemu państwu, że jest uczestnikiem czy sprawcą zamachu smoleńskiego - oceniał dalej polityk w poniedziałek (20 lutego).
• Lech Kaczyński prognozował, że Rosja może próbować agresji na inne kraje regionu w 2008 roku, gdy wrzała wojna między Rosją i Gruzją.
Po tym, jak Antoni Macierewicz zapowiedział starania o współpracę z NATO w ramach badania katastrofy smoleńskiej, opozycja zaatakowała ministra. Oprócz Katarzyny Lubnauer, która w poniedziałek (20 lutego) oceniła słowa szefa MON, jako "wpychanie nas w konflikt z Rosją", dwa zdania powiedział też Sławomir Neumann (PO).
- Mówienie w jednym zdaniu o tym, że agresja rosyjska na Gruzję, agresja rosyjska na Ukrainę i - w domyśle - zestrzelenie samolotu z polskim prezydentem pod Smoleńskiem, pokazuje pewien stan obłędu, w którym jest Antoni Macierewicz - powiedział polityk Platformy w Polsat News.
Jeśli to nie jest obłęd, to Neumann podejrzewa prowokację wobec naszego wschodniego sąsiada.
- Przecież to jest powiedzenie innemu państwu, że jest uczestnikiem czy sprawcą zamachu smoleńskiego, albo jest to czysta głupota - skończył Sławomir Neumann.
Czytaj też: Armia będzie miała nowe śmigłowce, są szczegóły przetargu
Stronę ministra Antoniego Macierewicza brał natomiast w obronę europoseł Zbigniew Kuźmiuk, który tego samego, poniedziałkowego poranka był w rozgłośni radiowej "Radio ZET":
- Logika zdarzeń, od momentu ataku na Gruzję podpowiada, że bez udziału Rosjan do tragedii smoleńskiej by nie doszło - skomentował polityk PiS. Kuźmiuk oceniał, że nie można mieć pretensji do Antoniego Macierewicza, że łączy osobę Lecha Kaczyńskiego, jego przedwczesną śmierć i działania Rosji wobec jej sąsiadów.
Przypomnijmy, że Lech Kaczyński był w stolicy Gruzji - Tbilisi w 2008 roku, gdy kraj ten był pogrążony z Rosją w wojnie. Rosja wówczas wspierała dwie separatystyczne prowincje Gruzji, które do dzisiaj są od kraju oderwane i są utrzymywane przez Rosję.
Lech Kaczyński w Tbilisi prognozował, że agresja Moskwy nie zatrzyma się na Kaukazie i będzie się posuwać dalej - na Ukrainę. Czas pokazał, że miał częściowo rację, choć wydarzenia, które przewidywał poprzedziła jego śmierć w Smoleńsku.