- Musimy rozmawiać z nauczycielami i przekonać do zmian. Jednak należy ich zapewnić, że nie jest to reforma na osiem lat. Częste zmiany są dobre w cyrku, a nie w oświacie – mówi Danuta Utrata, przewodnicząca oświatowej Solidarności na Dolnym Śląsku.
Minister edukacji Anna Zalewska przedstawiła zmiany, jakie czekają polski system oświaty podczas finału ogólnopolskich debat oświatowych "Uczeń. Rodzic. Nauczyciel – Dobra Zmiana” w Toruniu. Jak twierdzi Danuta Utrata, przewodnicząca oświatowej Solidarności na Dolnym Śląsku, by dokonać rzetelnej oceny zmian, trzeba znać szczegóły projektu.
- Póki co minister edukacji przedstawiła pomysły. Pytanie, jak będą wyglądały projekty, w których będą podane szczegółowe informacje na temat zmian. Póki co nie wiemy, jak będzie wyglądała podstawa programowa – ile będzie godzin lekcyjnych w poszczególnych przedmiotach. Jeśli chcemy uniknąć zwolnień wśród kadry nauczycielskiej, musimy zwiększyć liczbę godzin w tych przedmiotach, które dotychczas były ograniczane oraz tych, które ułatwią uczniowi wejście na rynek pracy oraz rozpoczęcie studiów – ocenia Utrata.
- Liczba lat nauki pozostaje niezmienna - minister edukacji zapowiedziała wprowadzenie ośmioletniej szkoły podstawowej na dwóch poziomach i czteroletniego liceum. Pytanie jednak, czy uda się przesunąć nauczycieli szkół gimnazjalnych do ponadgimnazjalnych - mówi przedstawicielka Solidarności.
Ci z kolei, którzy zostaną zwolnieni, będą mieli do wyboru również inne opcje. - Minister edukacji podczas konferencji w Wałbrzychu przedstawiła swój plan na wykorzystanie nauczycieli z wieloma kompetencjami. Chce, by doradztwo zawodowe istniało od samego początku – już na poziomie edukacji przedszkolnej. Nauczyciele, którzy są zagrożeni wykluczeniem z zawodu, będą mogli dokształcić się i zatrudnić jako doradcy zawodowi. To jednak wiązałoby się ze zwiększeniem kosztów reformy - uważa Utrata.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: MEN likwiduje gimnazja. Co z nauczycielami?