• Maciej Lasek broni ustaleń badania katastrofy smoleńskiej, które wykonano za rządów PO-PSL. Podkreśla, że wytykano błędy Rosjanom.
• Lasek jest przekonany, że gdy tylko eksperci Antoniego Macierewicza zobaczyli dowody w MON, przestali forsować tezę o zamachu.
• Eksperta mocno zastanawia to, ile jest według ministra Macierewicza przyczyn wypadku z 10 kwietnia? - Trochę już się zgubiłem - mówił Lasek.
W poniedziałek (19 września), w obszerniejszy niż dotychczas sposób, do tematu badań katastrofy smoleńskiej ustosunkował się Maciej Lasek. Lasek kierował zespołem, który badał wypadek z 10 kwietnia 2010 roku pod rządami Donalda Tuska.
- Do raportu MAK (rosyjskiego zespołu badawczego - red.) zgłosiliśmy prawie sto pięćdziesiąt stron uwag polskiej strony - referował Lasek w TOK FM. - Jednocześnie nasz raport jest znacznie szerszy, pokazuje błędy po stronie rosyjskiej.
Ekspert przypomina, że Rosjanie bagatelizowali stan lotniska w swoim dochodzeniu, co też Polacy podkreślili. Warto pamiętać, że polska prokuratura wystosowała zarzuty pod adresem kontrolerów lotów w Smoleńsku.
Czytaj: Paweł Kukiz nie jest zachwycony ekranizacją katastrofy smoleńskiej
- W raporcie MAK oceniono inaczej intencje załogi TU-154M - przekonywał Lasek w radiowej rozmowie. - Napisano, że załoga za wszelką cenę chciała lądować i dopiero w momencie, jak zobaczyła ziemię, zaczęła odchodzić na drugi krąg. W naszym raporcie wskazaliśmy, że to było spóźniona reakcja.
Zamach coraz mniej prawdopodobny?
Lasek w rozmowie podkreślił, że wobec całego zamieszania, jakie w końcu zeszłego tygodnia wywołała MON-owska podkomisja, nie padły podnoszone ze strony PiS tezy o zamachu.
- Wszyscy widzimy, że podczas ostatniej konferencji - ta miała miejsce w piątek (15 września) - choć zapowiadano przełomowe materiały, nie pokazano nic - mówi szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Lasek uznał, że w momencie, w którym członkowie podkomisji dostali dostęp do materiałów zgromadzonych w MON, ich poglądy na temat przyczyny katastrofy i przebiegu tego tragicznego zdarzenia "nie są już takie odważne". Przypomnijmy, że wielokrotnie próbowano przekonać opinię publiczną, że doszło 10 kwietnia do zamachu.
- Trochę już się zgubiłem, bo śledząc wypowiedzi pana ministra, można odnieść wrażenie, że tych przyczyn jest tyle, ile samych wypowiedzi - kpił następnie Lasek.
Działająca w Ministerstwie Obrony Narodowej Podkomisja ds. zbadania katastrofy smoleńskiej pracuje od siedmiu miesięcy. W piątek przekazała informację, że dowody pochodzące z Rosji zostały zmanipulowane.
MSZ ma dokumenty
W sierpniu szef MSZ zapowiedział, że na początku września ujawni dokumenty dotyczące organizacji wizyty polskich władz w Katyniu w 2010 roku. 7 kwietnia do Katynia udał się premier Donald Tusk, a 10 kwietnia delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Czytaj: Odbyła się premiera filmu "Smoleńsk", był Andrzej Duda
W piątek (15 września) szef polskiej dyplomacji pytany w radiowej Trójce o sprawę przedstawienia dokumentów oświadczył, że potrzebuje "jeszcze kilka dni, dlatego że wymaga to jeszcze przepracowania".
- Wszystko jest praktycznie przygotowane, zapięte na ostatni guzik. Jeszcze kilka dni - zapewnił. - Chciałbym to (dokumenty) pokazać w sposób uporządkowany; z wyjaśnieniem, a nie tylko położyć te notatki na stole - mówił Waszczykowski. - Chciałbym przedstawić je w jakimś ciągu logicznym i przedstawić pewną narrację, jak one się układają - dodał.
Katastrofa smoleńska jest nazywana największą tragedią w najnowszej historii Polski. W wypadku lotniczym 10 kwietnia 2010 roku zginęło prawie 100 osób z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Katastrofa, jej przyczyny i konsekwencje podzieliły scenę polityczną w Polsce.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Lasek: ile wypowiedzi Macierewicza, tyle przyczyn katastrofy smoleńskiej