• Adam Strzembosz przypomina, że w 2007 roku też prezydent, wówczas Lech Kaczyński, odmówił powołania części sędziów przedstawionych mu przez Krajową Radę Sądownictwa (KRS).
• Prawnika niepokoi możliwość wejścia tego rozwiązania w powszechną praktykę.
Prawnik, profesor i były pierwszy prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz komentował dla "Gazety Wyborczej" decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, który odmówił awansu sędziowskiego dla dziesięciu nazwisk, które przedłożyła mu Krajowa Rada Sądownictwa (KRS).
Prawnik od dłuższego czasu jest bardzo krytyczny wobec poczynań prezydenta. Krytykował go, między innymi za przyjmowanie ślubowania od wybranych w grudniu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, czy za podpisywanie ustawy o Trybunale autorstwa PiS.
O ostatnich działaniach Andrzeja Dudy mówił:
- Praktyka nadania sobie przez prezydenta uprawnień do selekcji kandydatów na sędziów przedstawionych przez KRS miała już miejsce. Zrobił to śp. Lech Kaczyński w 2007 r.
- W świetle Konstytucji, która w tej części była opracowana przy Okrągłym Stole z udziałem wielu działaczy późniejszego PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, uprawnienia prezydenta przy powoływaniu sędziów miały sprowadzać się do pewnej godnościowej celebracji przydającej powagi samemu aktowi nominacji i sędziowskiej profesji.
Prawnik przypomina, że to KRS jest ciałem referującym i selekcjonującym kandydatów. - Chodziło o to, by pozbawić władzę wykonawczą wszelkich możliwości manipulowania sędziami - argumentuje autorytet prawniczy.
Mówił jeszcze:
- Informacja, że na poziomie urzędu prezydenta dochodzi do selekcji sędziów na "swoich" i "nie swoich", będzie dla sędziów ostrzeżeniem, że "niewłaściwe" orzekanie może złamać ich karierę sędziowską. Jeśli się taki precedens przyjmie, to niewykluczone, że będzie z niego korzystał kolejny prezydent - uważa Strzembosz .
Sędziowie, których Andrzej Duda odrzucił podejmowali decyzje w sprawach dotyczących działaczy PiS.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Kto w Polsce dzieli sędziów na swoich i nie swoich?