• Katolicki publicysta, ks. Adam Boniecki w felietonie w "Tygodniku Powszechnym" komentuje sprawę współpracy Lecha Wałęsy z SB w latach 70. XX w.
• Ubolewa nad stanem umysłów, do jakiego doprowadziła sprawa akt IPN z szafy gen. Kiszczaka.
• Precyzuje, że obie strony sporu oceniając Wałęsę popadają w skrajność.
• Ostatecznie ks. Boniecki pyta, jakie mamy prawo sądzić?
W pierwszym marcowym wydaniu "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki pochyla się nad sprawą TW "Bolka," który "wychylił się" z szafy generała Kiszczaka. Przypomnijmy, że akta generała upublicznił IPN w lutym. Artykuł ma znamienny tytuł "Co się z nami porobiło?"
W ocenie katolickiego publicysty bardziej widoczne jest ubolewanie nad konsekwencjami sprawy, niż zastanawianie się nad rolą Lecha Wałęsy w środkowej dekadzie PRL.
- W miejsce "pięknego różnienia się", przeciwstawiania argumentów, wkrada się zaciekła wola unicestwienia przeciwnika - pisze duchowny.
Przeczytaj: Zmiany na stanowiskach po wygranej PiS
O samym bohaterze sprawy, Lechu Wałęsie ma umiarkowane zdanie. Powstrzymuje się od oceny działań byłego prezydenta i lidera NSZZ Solidarność z lat 80., skupiając się raczej na osobach, które go bronią i oskarżają.
- (...) W obronie Wałęsy jedni odrzucili wszelkie insynuacje współpracy, inni zaś – nawet dopuszczając ewentualną prawdziwość oskarżeń – uznali, że zerwanie współpracy z SB oraz to, czego dokonał on potem jako przewodniczący Solidarności, anuluje te zarzuty - precyzuje publicysta. - Przypomniano też, że dawny ustrój obalono bez przelewu krwi dzięki kompromisom, które zawarto przy Okrągłym Stole, a które potem respektowali Wałęsa i rząd.
W katolickim stylu ks. Boniecki decyduje się zadać swoim czytnikom na koniec pytanie. Cytując papieża Franciszka:
- Jeśli się nie chce zostać osądzonym przez Boga, nie powinno się stawać sędzią swego brata - konkluduje duchowny.
Przeczytaj: PO o zmianach w prokuraturze i ministrze-prokuratorze Zbigniewie Ziobro
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ks. Boniecki: Co się z nami porobiło?