- Zwolnienia na poziomie 20 proc. i zwiększenie szarej strefy - tym według Beniamina Krasickego, prezesa City Security i wiceprezesa Polskiej Izby Ochrony może skończyć się podniesienie płacy minimalnej w branży ochrony.
- Teraz te projekty zwiększające zarówno stawkę minimalną do 2 tys. zł brutto oraz minimalną stawkę godzinową do 13 zł brutto są elementem gry politycznej, a w ekonomii polityka może sporo popsuć - uważa Beniamin Krasicki, prezes City Security i wiceprezes Polskiej Izby Ochrony. - Do tej gry – ulepszania życia obywateli - włączyło się nawet środowisko opozycyjne, mam na myśli propozycję Władysława Kosiniaka-Kamysza, lidera PSL, który proponuje stawkę godzinową w wysokości 14 zł brutto – dodaje.
W jego opinii, proponowane zmiany są złe nie tylko dla pracodawców, ale i pracowników, ponieważ konsekwencją będzie redukcja zatrudnienia oraz powiększenie szarej strefy. Tak stało się już w momencie ozusowania od 1 stycznia umów cywilnoprawnych.
Zobacz też: Kobiety odchodzą z pracy. Efekt 500 plus?
- Po ozusowaniu umów cywilnoprawnych, tj. w okresie od listopada ubiegłego roku do marca, musieliśmy zwolnić 10 proc. załogi i obecnie zatrudniamy niecałe 6 tys. osób – mówi Beniamin Krasicki.
– Kolejna fala podwyżek może doprowadzić do zwolnień na poziomie 20 proc. Może się zatem okazać, że ci najsłabiej wynagradzani, którzy mieli być beneficjentami zmiany, staną się jej ofiarami. My, jako Polska Izba Ochrony, nie mówimy, aby nie podwyższać płac, bo to jest dobry kierunek, nie można przecież cały czas bazować na taniej sile roboczej, ale przeprowadzanie trzech poważnych operacji na chorym pacjencie w tak krótkim czasie, może tylko pogorszyć jego stan zdrowia, a nawet doprowadzić do śmierci – mówi. - A więc zmiany tak – ale nie tak szybko.
Czytaj cały artykuł tutaj.