W niedzielę (16 lipca) wieczorem w wielu miastach odbyły się protesty przeciwko reformie sądownictwa.
W Poznaniu uczestnicy przynieśli i zapalili świece, znicze, włączyli latarki, smartfony i lampki rowerowe. Nie było skandowania haseł ani transparentów. W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele władz miasta, ruchów miejskich, organizacji; wielu poznaniaków przyszło na pl. Wolności całymi rodzinami.
W trakcie zgromadzenia odczytane zostało oświadczenie Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Przy zapalonych świecach i światłach odbył się milczący protest. Później zgromadzeni przeszli pod budynki sądów, by zapalić tam światła "w obronie niezawisłości sądownictwa".
Wśród zgromadzonych na pl. Wolności byli też poznańscy sędziowie.
"Uważam, że moim obowiązkiem było przyjście tutaj. Zmusza nas do tego sytuacja, a jednocześnie nie angażujemy się politycznie po jakiejkolwiek ze stron. Po prostu walczymy o to, żeby sądy pozostały niezawisłe, żeby można było wydawać wyroki zgodnie z własnym sumieniem, a nie pod wpływem nacisku" - przekonywał dziennikarzy sędzia Mariusz Sygrela.
"(..) władza (...) wykonawcza nie może mieć wpływu na władzę sądowniczą, a poprzez te zmiany ten wpływ ewidentnie uzyskuje. Bo jak inaczej potraktować to, że to politycy decydują o tym, kto z sędziów będzie zasiadał w KRS" - mówił sędzia.
Według policji w manifestacji wzięło udział ok. 2 tys. osób.
Protestujący wieczorem w Gdańsku skandowali m.in. "Ta ustawa łamie nasze prawa", "Solidarność naszą bronią", "Nie oddamy demokracji", "Precz z Kaczorem dyktatorem", "Państwo prawa - nie Jarosława", "Wolność, równość, demokracja", "Wolne sądy".
Wśród kilkuset demonstrujących był wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO).
Kraj opanowuje pełzająca dyktatura, nie będziemy na to obojętni - mówił przed siedzibą Sądu Okręgowego w Gdańsku Borusewicz. Przekonywał, że "jeśli niezależność sądów jest dziś zagrożona, to niezawisłość sądów może też być zagrożona. To jest niespotykane, że kilkuset prezesów i wiceprezesów sądów będzie zależnych od ministra sprawiedliwości. PiS robi to, bo chce mieć wpływ na sądy i wyrokowanie".
Głos zabrał też współtwórca Ruchu Młodej Polski, organizacji niepodległościowej w latach PRL, Aleksander Hall.
"Perfidia władzy PiS polega na tym, że wolność zabiera nam po kawałku, krok po kroku. To nie dzieje się jak w stanie wojennym: wtedy wszyscy wiedzieli, że kończy się wolność. I teraz jest zmasowany atak. Te ustawy zmieniają ustrój państwa. I dlatego bronić demokracji trzeba teraz, później będzie znacznie trudniej" - stwierdził Hall.
Warszawa
Tysiące osób protestowały w niedzielę wieczorem przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie przeciw projektom reform wymiaru sprawiedliwości - autorstwa PiS.
Protestujący przynieśli ze sobą zapalone świece. Część trzymała w rękach flagi biało-czerwone i unijne. Zgodnie z prośbą organizatorów, nie mieli ze sobą transparentów.
Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia powiedział m.in., że "dziś obywatele i sędziowie łączą się w obronie niezależnych sądów". Odczytał zgromadzonym list stowarzyszenia, którego autorzy są zdania, ze "dziś domyka się proces przejmowania niezależnych sądów przez rządzących". Autorzy listu twierdzą, że w rękach władzy jest już prokuratura, proces tworzenia prawa, a teraz będą także sędziowie, adwokaci i radcowie prawni.
"Politycy jednej partii wybiorą KRS. Minister będzie mógł odwołać każdego prezesa sądu. Odwołani mają zostać sędziowie Sądu Najwyższego wybrani w ostatnich 25 latach demokracji" - sądzą autorzy listu.
"Stajemy dziś w łańcuchu światła wokół SN, wokół wielu sądów w całej Polsce (…). Chcemy takich reform, które będą napisane ponad podziałami politycznymi" - zakończyli sędziowie.
Weronika Paszewska z Akcji Demokracja powiedziała, że cieszy się, iż zgromadzonych jest "tak wiele". Dodała, że "ważne jest, żebyśmy byli na ulicy codziennie i nie tylko w Warszawie, ale też w innych miejscowościach".
"Na ulice polskich miast wychodzą ludzie; cała Polska protestuje. 30 tys. osób podpisało apel Brońmy sądu umieszczony na stronie Akcji Demokracja" - poinformowali organizatorzy.
Policja nie podała dotąd danych o frekwencji na pl. Krasińskich - za to rzecznik warszawskiego ratusza napisał na Twitterze, że przed SN było aż 17 tys. osób. Kilka godzin wcześniej twierdził z kolei, że na niedzielnej manifestacji opozycji przed Sejmem było "ponad 10 tysięcy osób; w szczytowym momencie kilkanaście tysięcy". Informacje te znacznie odbiegają od ustaleń stołecznej policji, która zabezpieczała demonstrację przed parlamentem i w oficjalnym komunikacie podała, że uczestniczyło w niej ok. 4,5 tys. osób.
Przed godz. 22 przed SN odegrano polski hymn, po czym zgromadzeni unieśli do góry świece i zaczęli skandować: "wolne sądy". Na koniec ustawili je dookoła budynku SN.
Nowelizacje ustaw przyjęta
W sobotę w nocy Senat przyjął nowelizacje ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o ustroju sądów powszechnych. Teraz trafią one do prezydenta Andrzeja Dudy. W środę na stronach Sejmu został opublikowany projekt PiS, który przewiduje m. in. trzy nowe izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro pytany w sobotę w TVP o obawy opozycji i części środowiska sądowego dot. dużych uprawnień, które minister sprawiedliwości zyskuje w związku z przyjęciem przez Senat dwóch ustaw dot. KRS i ustroju sądów powszechnych tłumaczył, że w tym wypadku zyskuje demokracja.
Czytaj też: Joachim Brudziński: Protestujcie spokojnie i do woli
"Zyskuje wymiar sprawiedliwości - realne narzędzie kontroli nieprawidłowości, które miały miejsce i narastały przez ostatnie lata w polskim sądownictwie. Polskie sadownictwo na tle Europy wyróżniało się tym, że niemal całkowicie oderwało się od mechanizmów kontroli demokratycznej, było korporacją, która wszystko sama załatwiała i o wszystkim rozstrzygała; to prowadziło do demoralizacji" - powiedział. "Czas na to, żeby przywrócić standardy europejskie" - dodał.
Na uwagę, że w wyniku uchwalonych ustaw minister sprawiedliwości zyskuje uprawnienia, jakich nie miał dotychczas nigdy w Polsce, odpowiedział: "To nie chodzi o to, czy ja zyskuję uprawnienia". "Chodzi tutaj o to, że wprowadzamy mechanizmy realnej kontroli i balansu władz" - zaznaczył Ziobro.
"Nasza propozycja jest właśnie oparta na dążeniu do równowagi, której w Polsce w tej chwili zupełne nie ma, bo jest całkowity przechył w kierunku korporacji. Dzisiaj o tym, kto będzie sędzią, decydują sędziowie w KRS-ie, o tym, kto będzie ewentualnie usunięty spośród sędziów, też tylko i wyłącznie sędziowie" - stwierdził minister sprawiedliwości.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Demonstracje przeciw reformie sądownictwa w całej Polsce: "PiS zabiera wolność po kawałku"